Największe zdumienie - i to na całym kulturalnym świecie - wzbudzał jednak nie tyle prosty w łapciach rosyjski chłop (który fajki na oczy nie widział, i jeśli już co kurzył, to tylko chamską machorkę), ile jego właściciel, bosonogi chłop z posochem, nieśmiertelny jaśnie oświecony hrabia Lew Tołstoj

Pardą za moje niedopatrzenie: miałam napisać w komentarzu, że hr Lew (nie mylić z Aleksiejem) Tołstoj był BYŁYM właścicielem swojego chłopa...

... którego, jak wiemy, nie tylko uwłaszczył i rzetelnie wyedukował (w jego posiadłoścach działała szkoła powszechna dla chłopskich dzieci, darmowy szpital oraz wiejski dom starców),


ale i w swych powieściach uwiecznił jako sól swojej ziemi - Matuszki Rosji.

Kto czytał "Ślimaka" B. Prusa, pamięta, czym było chłopstwo w kulturze tego regionu na przełomie przedostatnich dwóch stuleci w Europie Wschodniej (przypominam: wolność Polska odzyskała sto lat temu)

Dziękuję za dedykację

(patrz dopisek całkiem na dole)

Kiedy rosyjski chłop zacznie w końcu tym swoim palcem w markowych adidasach kiwać, nie tylko wióry polecą