Go to commentsWybory
Text 1 of 2 from volume: Felieton
Author
Genrenonfiction
Formarticle / essay
Date added2019-10-06
Linguistic correctness
Text quality
Views1066
W oryginale na Facebooku jest nazwisko kandydata. Tu nie chce robić politycznej agitacji. Iść na wybory ? No oczywiście iść, a jakże iść, tylko ... ? No właśnie jak próbują nas do siebie kandydaci przekonać ? Ano nijak. Cała ta kampania jest nieciekawa i nudna. Czuje się jak katorżnik, który jest skazany na pójście do urny. Jednocześnie mam uczucie bezużyteczności i bezsensowności wolnego wyboru. Zastanawiam się jak nie ześwirować patrząc na to, co mnie wokół otacza. I nie wystarczy nie oglądać TV czy odpowiednio filtrować internet, by nie nadziać się na typową rodzinę, która pyta premiera jak żyć, skoro daje im, ale dlaczego też tym z Warszawy daje ?! Wystarczy przekroczyć próg klatki schodowej i wyjść na ulicę. Kilka kroków pierwszy zakręt, a z parkanu spogląda uśmiechnięty Pan i przekonuje, że już wie jak i naprawi. Tuż obok uśmiechnięta Pani każe uwierzyć, że może być lepiej. Jeszcze inna Pani, już nie uśmiecha się i z poważną miną krzyczy podkreślając czerwonym kolorem - Dość ! Płot długi, a na nim Oni piękni, poważni, uśmiechnięci, czasem ze swoimi liderami podkreślając, że to wszystko z myślą o nas. I nawet w swej naiwności wierzę w dobre intencje. Chociaż przez jakiś czas połechce swą próżną duszę z nadzieją, że o mnie, a nawet za mnie myśli ktoś. Tylko już w następnej chwili zastanawiam się patrząc jak z kolejnego baneru spogląda na mnie pewien znajomy gość. Przecież ja go znam i tego też i tamtą też znam. Na tych zdjęciach nie podobni do samych siebie. Jednak charakteryzuje ich wszystkich jeden wspólny mianownik wyborczego przekazu - wiedzą jak naprawić, usprawnić, wydłużyć, skrócić, nakazać, zakazać, przekazać, uzbroić, rozbroić, zamknąć, otworzyć i można tak bez końca. I jeszcze są tacy, którzy mówią, że jesteśmy różni. Na to niby ci sami, ale inni mówią, że jesteśmy tacy sami. W to wszystko natrętnie wciągają nas Ci, których lubimy, oglądamy, czytamy, słuchamy. Nie świruj idź na wybory ! Mówią żeby pójść, bo jak nie, to tamci zrobią, coś za nas, bez nas. I nie ważne, że znasz tego Pana i tamtą Panią z plakatu. I wiesz, że jak powiedzieli, że skończą, to pewnie nawet nie zaczną. I w tym nurcie codziennie nowych sensacji, przykładów nadużyć, afer, niegospodarności, faktów nie zawsze mających cokolwiek wspólnego z faktami, porażek i sukcesów, prawd, półprawd, jesteśmy My. Urzędnicy, górnicy, nauczyciele, lekarze trudno wszystkich wymienić, jednak w większości bez względu na wykształcenie, zawód, wiek czy sympatie polityczne, które przecież są czymś naturalnym i autentycznym zachowujemy się podobnie. Koledzy, którzy kiedyś grali w piłkę, chodzili po górach z plecakami, pili piwo w parkach i pod mostem, dziś unikają się, bo tamten głosuje na tamtych, a nie na tych. Dziewczyny, które razem stopem Europę w szerz i wzdłuż zjeżdżały, teraz odwracają się do siebie plecami, bo ona chce tych, co dają i nie rozumie, że nie ze swoich dają, a przecież mogłaby głosować na tych, co tak naprawdę, to tak dużo tych krewetek wcale nie zjedli. Z grona fejsbukowych znajomych się wyrzucają grożąc, że jeżeli ktoś zagłosuje na tamtych to wywalam i blokuje ! Może już nie będę brnął w podobne przykłady, bo nie to miało być intencją tego postu. Bo niestety, ale większość, a jeśli nie większość, to spora grupa już dawno wiedziała i wie na kogo zagłosuje w tych wyborach, i tych za 4 lata, i kolejnych. I żaden baner, spot, ulotka, tego nie zmieni. Czego więc chce, po co to napisałem? Bo czegoś mi brakuje. Czegoś i kogoś autentycznego. Zacznijmy od czegoś, bo tego oczekuje od wszystkich komitetów wyborczych. To że przed wyborami pojawiacie się w parkach, na ulicach, w salach kinowych, i innych miejscach to dobrze, choć szkoda, że tuż po wyborach trudno o podobne spotkania, ale to inny temat. Ale i tak w znacznej większości te wyjścia są wyreżyserowane i trudno liczyć na autentyczność.Brakuje mi autentycznych debat nie koniecznie przed kamerami, właśnie w tych salach i salkach, gdzie kandydat z kontrkandydatem spotka się i powalczy na argumenty. Niech wtedy jeden drugiemu przyłoży strzałem faktów i wiedzy. Nawet w takim przypadku trash talking wyjęty wprost z parkietów NBA jest dozwolony, a nawet wskazany. I nie muszę oglądać jedynek czy partyjnych liderów. Interesują mnie Ci z dalszych miejsc, bo oni wg mnie są autentyczni. Panie i Panowie z wyborczych plakatów spotkajcie się w wyborczych ringach. Powalczcie o nasze głosy. Nie udawajcie, zagrajcie coś, co nas porwie, bo na dzisiejszy dzień przypomina to zmaltretowanego bluesmana z szufladą sztucznych zębów, który gra ten sam wyświechtany utwór do kotleta w pustej tancbudzie. Marcin, może ty wprowadzisz postpunkowy klimat tej kampanii !? Urodziliśmy się obaj ponad dwadzieścia lat po wojnie i cały czas mam wrażenie, że ludzie, tylko udają, że walczą o wolność i pokój . Nie dezerteruj Marcin ! Pokaż inny wymiar polityki. Tarnobrzeżanie i Sandomierzanie mieszkający dziś w Krakowie pamiętacie Marcina. To min. on tworzył punkowy klimat ulic naszych miast. Dziś Doktor Nauk Społecznych na Uniwersytecie Jagiellońskim. Ma ciekawą historię, której kolejnym etapem miejmy nadzieje będą ławy poselskie. Nasz człowiek w Sejmie. Pochylcie się nad kandydaturą Marcina Masz mój głos Kolego !
  Contents of volume
Comments (4)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
W kampaniach wyborczych najbardziej upokarza/upadla przedmiotowe, instrumentalne traktowanie wyborców: nie jesteś ni podmiotem, ni partnerem, ni sojusznikiem, ni kimkolwiek. Istniejesz wyłącznie, tylko i jedynie jako krzyżyk, jakim odfajkowałeś swoje, i dalej pies cię drapał.

Banery z kandydatami, ich plakaty, bibuła z ich referencjami, jaka trafia do twojej skrzynki pocztowej - wszystko to potem wisi, niszczeje i zaśmieca naszą przestrzeń publiczną miesiącami, obnażając rzeczywistą twarz naszych extrasuperwybrańców.

W końcowym rozrachunku to wielka kupa szmalu, wyrzuconego w kosmos
avatar
W 3. Tysiącleciu n.e. nasi przywódcy i reprezentanci przewodzą głównie sobie a muzom i reprezentują wyłącznie siebie, bo to tylko tzw. "liderzy" = nikomu nieznani chłopcy malowani. Nawet jeśli media pokazują nam ich "na okrągło" latami, widzimy nie realnego Kowalskiego, a Kowalskiego pudrowanego, mizdrzącego się, Kowalskiego poprawnego
avatar
Ogromna większość wyborców osobiście i prywatnie NIE ZNA żadnego kandydata
avatar
Ja w tv widziałem takich, co to nawet 3 zdań składnie wypowiedzieć nie potrafią w przygotowywanym na spokojnie wyborczym spocie. A jak przyjdzie im powiedzieć coś na żywo, spontanicznie?
© 2010-2016 by Creative Media