Author | |
Genre | history |
Form | prose |
Date added | 2020-04-27 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1116 |
Dzisiaj właśnie zaczynamy od teorii okrętu. Przedmioty swoje wykłada Kasjan Michajłowicz solidnie, nudnawo, ale czasami jak coś powie, całe audytorium pokłada się ze śmiechu. Znamy już te jego bajki. Akurat mowa o kołysaniu na wysokiej fali, a nasz profesor, zachowując pełnię powagi, w pewnym momencie mówi:
- Krowy to ładunek niebezpieczny. Był taki przypadek. - i tutaj podnosi palec wskazujący do góry, - Na Oceanie Spokojnym, w czasie świeżej pogody, krowy w ładowniach tak rozhuśtały parowiec, że się wywrócił do góry dnem. A dlaczego? Ponieważ w czasie żucia siana one zawsze kiwają głowami, i z tego powodu taki rozkołys synchroniczny wystarczył, by doszło do katastrofy...
Słuchacze wybuchają salwą śmiechu. Na twarzy wykładowcy ni cienia uśmiechu. Albo innym razem:
- Nasiona roślin strączkowych wymagają szczególnej uwagi. Był taki wypadek, - i palec profesora do góry, - że statek, przewożący sypką soję, dosłownie rozerwało w szwach. Kadłub prawdopodobnie przeciekał, soja nabrała wilgoci, napęczniała - i... trrrrrrrach! - przy tych słowach omiata całą naszą salę chytrym spojrzeniem.
Nikołaja Iwanowicza Panina, który wykładał w akademii astronomię, wszyscy strasznie się bali - nie tylko my, pierwszacy, ale także ostrzelane w morzu starsze roczniki. Przed nim każdy drżał jak ta osika. Jego wykłady były świetne, ale odpytywał nas bez żadnej litości.
Kiedy wchodził do klasy i brał do rąk dziennik, zaczynali się bać nawet najlepsi uczniowie.
- A więc powtórzmy, - mówił, kierując wzrok w sufit. Czarna bródka-hiszpanka, wąsiki i błyszczące, ciemne, nieco mroczne oczy czyniły go zadziwiająco podobnym do kardynała Richelieu z powieści Dumasa *Trzej muszkieterowie*. - O czym to mówiliśmy ostatnio? Kąt 60 minut i prosta wschodząca? - i jak wystrzał: - Korchow, do tablicy!
Wystarczyło, żeby ten tylko się przejęzyczył, już go profesor sadzał z powrotem na miejsce ze słowami:
- Nie wiecie tego. Siadajcie. Dwa.
W takich chwilach, kiedy oczy Nikołaja Iwanowicza szukały w dzienniku następnej ofiary, wszyscy pragnęliśmy dosłownie zapaść się pod ławki i wyparować. I znowu ten wystrzał:
- Kozłowski, do tablicy! Proszę powiedzieć o pierwszej linii pionowej.
Panin domagał się precyzyjnej odpowiedzi na każdy zadany temat. Nie uznawał żadnych wyjaśnień, żadnych niedyspozycji czy nadzwyczajnych sytuacji. Nie umiesz? - siadaj, dwója! i następnym razem przygotuj się porządnie! Przez cały rok szkolny trzymał nas w napięciu. Luzował swoją uzdę i robił się bardziej ludzki dopiero, kiedy zbliżały się egzaminy do następnej klasy. Nie miał się jednak czego obawiać. Większość studentów znała jego przedmiot doskonale, i tylko ostatnie łobuzy i tępaki nie zaliczały astronomii.
ratings: perfect / excellent