Go to commentsOkręt płynie dalej. Pierwszy rejs /4
Text 18 of 167 from volume: Jurij Klimiencienko. Okręt płynie dalej
Author
Genrehistory
Formprose
Date added2020-05-06
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views964

Skonani po robocie, odgryzaliśmy się wtedy, jak tylko potrafiliśmy. Nikt z nas nie szukał z nikim zwady.


Wieczorami w kubryku nad stołem zapalano lampę, i ci, co zostawali na statku, siadali do gry w karty albo z książką czy gazetą, żeby sobie coś poczytać. Gierman w karty nie grał. Kiedy nie schodził na brzeg, gromadził wokół siebie kilku wiernych słuchaczy - amatorów wszelkich możliwych bajek - i *opowiadał*. Wyłącznie o kobietach. To były wiecznie jakieś szmatławe historie; mówił o nich same świństwa, dosmaczając swoje opowieści karczemnym językiem, używając łaciny - zawsze wulgarnie i podle. Deklamował też jakieś pornograficzne wiersze i poematy. Rozkoszował się przy tym, oblizując czerwone wargi, i razem z tą swoją gówniarzerską publiką co i rusz rechotał. Starsi marynarze próbowali go jakoś mitygować:


- Może już, Gierka, wystarczy tego dobrego? Uszy więdną, jak tego tak słuchasz!

- To je sobie zatknij! Tu nie instytut dla panienek. Dobrze wiemy, że jedno ucho niby sobie zatykasz, ale drugim strzyżesz. Każdego to ciekawi. To na czym stanęliśmy? A, na tej rudej cipie!


Nie interesowały mnie te jego gadki. Przywykliśmy już do marynarskich przekleństw, do chamskich odzywek, do braku poszanowania dla innych, i ta niegodna człowieka forma wyrażania się, ta dookoła tępota prostackich poglądów, bezapelacyjne przekonanie, że *one wszystkie takie*, nikogo już z nas nie dziwiły i nawet nie drażniły. Nie ingerowałem w te jego pobliczne *występy*, wychodząc z wygodnego założenia, że *komu niemiło, niech nie słucha, a łgarzom nie należy przeszkadzać, bo sami się w końcu zbłaźnią*.


Jednak pewnego razu podczas kolacji, kiedy znów dosiadł tego swojego ulubionego konika, nie wiem, co we mnie wstąpiło, i ni stąd, ni zowąd jak głupi wdałem się z nim w niezłą drakę:


- Słuchaj, Gierka, co ty tak wkołomacieju tylko o jednym i tym samym nawijasz i nawijasz? Przynudzasz już, stary! Wszystkie są wstrętne, wszystkie sprzedajne, wszystkie same dziwki spod latarni, to gdzie są te od nich lepsze? Gdzie te porządne, kochające i wierne?


Boże, co się wtedy rozpętało! Nie jestem w stanie powtórzyć nawet dziesiątej części tego, co od niego usłyszałem! Być może na tym by się to wszystko skończyło, gdyby nie to, że popełnił błąd - i obraził mnie i moją rodzinę. Zerwałem się z miejsca:


- Zamknij pysk, bydlaku, bo ci łeb rozwalę! Morda w kubeł!


Moja odzywka tylko dolała oliwy do ognia. Jego pyskówka stała się jeszcze bardziej agresywna, zaczął szydzić z mojej żony i mojej matki. W nieopisanej wściekłości straciłem wprost rozum. Chwyciłem ze stołu miedziany z wrzątkiem czajnik i z rozmachem cisnąłem nim w Gierkę. Na całe szczęście nie trafił - przeleciał świszcząc jak pocisk tuż obok jego głowy i walnął w koję. Przyszła kolej na Giermana. Nie należał do tych, co wybaczają komukolwiek.


- Zabiję cię, gnoju! - cicho powiedział.


Nieśpiesznie wziął ze stołu nóż i rzucił się na mnie. Nie myślę, żeby naprawdę chciał mnie ostrzem uderzyć; najprawdopodobniej próbował tylko zastraszyć i poniżyć, lecz przygotowałem się do obrony i zasłoniłem taboretem. Natychmiast nas rozdzielono. Gierka wycedził jeszcze przez zęby:


- Kiedyś przypomnę ci ten czajnik. Każdego dnia dobrze mu się przypatrz i wspominaj dzisiejszy wieczór.

  Contents of volume
Comments (0)
ratings: linguistic correctness / text quality
no comments yet
© 2010-2016 by Creative Media