Go to commentsPłodnitwa
Text 143 of 255 from volume: Mioklonie
Author
Genrepoetry
Formblank verse
Date added2020-11-01
Linguistic correctness
Text quality
Views848

byle więcej ich! 


twarz w twarz - nie do odróżnienia. 

samoidentyfikujący się z ojcem-bóstwem 

współnieistotni, bezustannie w gromadzie 

(kto by się liczył z niepoliczalnymi 

­—  serią w nich, jedną, drugą 

­—   aż zalegną pokotem, zmieszają się 

z trawą i liśćmi) 


przyspieszam kroku, próbuję się odwrócić 

­—   ciągle włażą w oczy, otacza, 

okrąża mnie niepodzielna, identyczna 

głowa. polibliźniak, klon syjamski, 

zawęźlony, nie do rozerwania 


wlepiają załzawione oczka 

biedule w ciągłej żałobie 


parę lat temu ich przywódca, nauczyciel 

przewodnik duchowy 

(by nie rzec dosadniej - prowodyr) 

przepił się serum prawdy 

od tamtej pory - dramat! - nie może 

wydusić z siebie słowa 


— pocieszyć was? —  wyciągam z kieszeni nóż 

nie uciekają, natarczywcy 


e tam. nie warto. niech kto inny 

się upora 

są od tego odpowiednie służby 

srebrno - niebieskie śmieciarki 

—  wyprostowuję się, przechodzę ponad 

zrośniętymi głowami. czuję się ­—  paradoks! ­—  

bardziej stabilny od nich 


bo tak wielu kłębi się w tej jedności 

że aż się w tym zatracają 

że wcale ich nie ma 

­—  proste, co nie? 


pleśń szumuje przez ulice. biały kożuszek 

oblepia drzewa i elewacje bloków 


oddalam się coraz bardziej 

tracę ich z pola widzenia 


niesmak w ustach. spluwam w porę 

póki nie przyżarł do języka 


bo jeszcze i ja zacząłbym milczeć głupoty 

krzyczeć mniej składną ciszą

  Contents of volume
Comments (7)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Tłum tup-tup,
Milion but *)
W rytm nut, nut!
Idziesz?
Chybaś szut!

............

*) dopełniacz od buta
avatar
Kiedy dojrzali mężczyźni na widok narastających kłopotów nic tylko spluwają,

(patrz przedostatnie wersy)

dzisiaj w damskiej torebce ze szminką i podpaskami otwiera się scyzoryk
avatar
Płodnitwa (patrz tytuł) - to zbitka pojęciowa, dwuwyrazowy składak złożony z rzeczowników: płód i gonitwa.

Ta akurat gonitwa / i przedmiot rozważań jednego z jej uczestników/ jest płodem określonej sytuacji, którą wszak nie kobiety stworzyły. One "siedziały przecież cicho".

O naszych zachowaniach decyduje chronologia /nawarstwienie się/ zdarzeń
avatar
Jeju...Płód i gonitwa? Mi raczej chodziło o neologizm oznaczający ,,manię rozmnażania się"... Ale serdecznie dziękuję za komentowanie i w ogóle - zaglądanie do mnie.
avatar
Istotą literatury jest komunikacja z Odbiorcami. Jeżeli Poecie zależy na jasnym jednoznacznym /czytelnym/ przekazie - a nie na szyfrance, skierowanej do dwóch fanów - musi M U S I uwzględniać fakt, że im szersze jest jego gremium czytelnicze, tym mniej ma szans na eksperymenty formalne i zabawy słowem.

I vice versa.

Na tym polega nasza *wolność* tworzenia: albo piszesz, co chcesz /i gwiżdżesz sobie na publikę/ - albo rozumiesz, że aby być właściwie odczytanym, trzeba mówić językiem Odbiorców.

Jest też trzecia droga, jaką obrał w *Ulissesie* J. Joyce, a u nas - w zasadzie w całej dojrzałej swojej twórczości - K.C Norwid: pisanie skierowane do przyszłych pokoleń
avatar
Tytuły mają kolosalne znaczenie w literaturze /i w całej sztuce w ogóle/, ponieważ są rodzajem tak filtra, który odcedza zbędne znaczenia, jak i snopu światła, które OBJAŚNIA najważniejsze sensy.

Napisana TERAZ /kiedy Polki masowo wyszły na ulice, i w massmediach wrze płomienna - spóźniona o dekady! -dyskusja nt. 3. punktu ustawy antyaborcyjnej/

"Płodnitwa" - w tłumaczeniu na nasze: gonitwa w piętkę /spędzanie i spędy/ w sprawie milczących płodów
avatar
pleśń szumuje przez ulice, biały kożuszek
oblepia drzewa i elewacje bloków

/i dalej/

oddalam się coraz bardziej

/ i jeszcze dalej/

niesmak w ustach. spluwam w porę
póki nie przyżarł do języka


Cóż... Z oddalenia widać ponoć najlepiej
© 2010-2016 by Creative Media