Go to commentsPandemia w naszym mieście
Text 45 of 65 from volume: Z obserwacji życia
Author
Genrecommon life
Formprose
Date added2021-01-27
Linguistic correctness
Text quality
Views821

Pandemia w naszym mieście...


Ciągle trwa, ale wyraźnie widać, że coraz bardziej słabnie. W dzisiejszym dniu służby sanitarne meldują o 85 osobach aktualnie zarażonych COVID-19. Codziennie przybywa po kilka lub kilkanaście nowych. Bywało że nawet po kilkadziesiąt w jednym dniu. Tak było w grudniu. Natomiast w całym powiecie — liczącym ca. 113 tys. mieszkańców — od początku pandemii do dnia dzisiejszego zmarło niestety 116 osób.

Włodarze miasta dbają o to, aby było ich jak najmniej. Stąd lockdown i różne obostrzenia. Jednak aż tak bardzo się ich nie odczuwa. Sklepy spożywcze, apteki, drogerie są otwarte normalnie. Wiele przemysłowych także, tyle że pracują w skróconym czasie pracy. Restauracje podobnie. Jedzenie można w nich zamawiać także do domu.

Szkoły i przedszkola są zamknięte do 14 lutego, ale dzieciaki i tak mają frajdę, bo śniegu od niepamiętnych lat napadało mnóstwo i ciągle się trzyma. Jest tak od Wigilii do dziś. Świeży też często popaduje, tak że jest go pełno wszędzie. Dzieci więc szczęśliwe i radosne jeżdżą sobie na sankach i nartach gdzie się tylko da. A da się w wielu miejscach, wszak to górzysty teren.

Na mieście nie widzi się żadnej paniki. Ludzie chodzą (w większości bez maseczek), przystają, rozmawiają, śmieją się. Nie widzi się też żadnej policji, żadnych kontroli.

Miasto dba o swoich obywateli, szczególnie o emerytów i starsze osoby. Wszyscy oni otrzymali darmowe maseczki wielokrotnego użytku, a do tych bardziej schorowanych dowożone są posiłki i różne rzeczy codziennego użytku.



Nastał już też czas szczepień. Nie ma obowiązku poddawania się jemu. Nikt też nie musi sobie głowy zaprzątać jakąś tam rejestracją. Każdy otrzymuje do domu zaproszenie. I ci, którzy reflektują na szczepienie, potwierdzają termin, a ci, którzy nie, nie muszą w ogóle nic robić. I jest spokój, żadnych szaleństw... I w tym pandemicznym świecie życie toczy się jakoś do przodu... I każdy ma cichą nadzieję, że wiosna będzie już nasza... Oby!



  Contents of volume
Comments (6)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Zazdroszczę, żyjesz w normalnym kraju.
avatar
Marian, całkiem normalnym to on pewnie nie jest, ale że bardziej zorganizowanym, to z pewnością... I że ludziom żyje się w nim łatwiej, bez chaosu, bez bylejakości i innych wariacji związanych z dominacją purpuratów i jednego człowieka z autorytarnymi zapędami, to jeszcze bardziej pewne.
avatar
Albo - albo. Jeżeli ludzie tego nie rozumieją, mamy problem z komunikatem. Każda informacja, skierowana do narodu, musi być jednoznaczna, inaczej każdy sobie rzepkę skrobie - a pandemia szaleje.

U mnie na mojej ulicy, liczącej tylko 3 numery, od jesieni zmarło 5 osób
avatar
Ludzie nie noszą masek, nie przestrzegają dystansu, razem świętują wszelkie rodzinne i nierodzinne święta - i mamy to, co mamy :(
avatar
Normalnie w normalnym kraju, a nasza tzw. dobra zmiana nie potrafi nawet uporać się z rejestracją na szczepienia. Na początku też była publicznie podana informacja, że każdy za pośrednictwem poczty dostanie zaproszenie na szczepienie, by się ewentualnie zdecydować i potwierdzić. Ale było to chyba zbyt proste, gdyż szybko o tym zapomniano, chociaż nikt formalnie tego nie odwołał. Bezład informacyjny trwa do dzisiaj i codziennie przekazywane są nowe informacje sprzeczne z poprzednimi, choć tamtych nikt nie odwołał. Wielka improwizacja trwa.
Wielu moich znajomych i sąsiadów, nawet osiemdziesięciolatków, nadal nie ma możliwości zarejestrowania się. Zdarzaj ą się oferty rejestracji w miejscowościach odległych nawet o 300 kilometrów. Totalny bezład.

Bardzo ładnie i rzeczowo opisałaś stan normalny. I można? Można.
avatar
Emilio, no niestety tak właśnie jest. Ja na szczęście, jak na razie, nie słyszałam o nikim bliskim ani znajomym, któryby zmarł na COVID-19... I życzę sobie, aby tak pozostało do końca pandemii.
Nawet zarażonej osoby nie spotkałam. Chociaż nie, jedną spotkałam miesiąc temu w lesie. To była moja znajoma 40-letnia dentystka. Opowiadała mi jak ta choroba wygląda. Jest straszna. Fakt. Zaraziła się nią jeszcze w kwietniu i do tej pory nie całkiem dobrze się czuje.



Dzięki, Janko! Bo o stanie normalnym łatwiej się pisze. ;) Też nie mogę się nadziwić temu bezładowi informacyjnemu w Polsce. Nic więc dziwnego, że taki chaos panuje niemalże wszędzie... A zwykli ludzie cierpią. Jak zwykle.
Bylejakość to niechlubna cecha... I jaka możliwość kombinacji, ba, nawet przestępstw. Czytałam dzisiaj, że ktoś w Iłowie-Osadzie włamał się do przychodni i ukradł kilka szczepionek... Ludzie, śmiać się czy płakać.
© 2010-2016 by Creative Media