Go to commentsZowroczysko
Text 193 of 255 from volume: Mioklonie
Author
Genrepoetry
Formblank verse
Date added2021-07-25
Linguistic correctness
Text quality
Views622

już od najmłodszych lat, ponadnormatywnie

często, choć nie mam zielonego pojęcia,

ile powinna wynosić norma, myślę o klimacie

opuszczonych miejsc, zwłaszcza - domów

(pegeery, hale fabryczne, zamknięte szkoły

- też ujdą, ale jednak to nie to samo)


i wnętrzach porzuconych aut. o chaosie,

popękanej dermie, zardzewiałych sprężynach

przebijających resztki tapicerki, popielniczkach pełnych

skamieniałych petów, o lusterkach,

w których widać jedynie martwe pola. nieurodzajność.


przeistoczony w dziecko zwiduję, zwiedzam,

całe dnie schodzą mi na eksplorowaniu wymarzonego

złomu warszaw, dużych fiatów,

łażeniu po strychach i zimnych pokojach,

deptaniu podbutwiałych łachów,

resztek zabawek, sztućców, barachliska wszelakiego.


znajduje całe skrzynie, schowki, skrytki,

piwnice pełne złotych monet. nurzam się

w żółtych blaszkach, taplam, jak komiksowy,

kreskówkowy Sknerus. ostrzegają, marszcząc brwi,

sycząc, to znów dudniąc groźnie, prezenterki

i prezenterzy, na każdym kanale pojawiają się

komunikaty kierowane wyłącznie i bezpośrednio

do mnie.


że to fałszywe pieniądze, piryt, że miał miejsce

nieudany eksperyment, nieważne, na czym polegał,

za mały jesteś, by to objąć rozumkiem, to nie na

twoją świecowo-pastelową główkę, to IDEA, ZAMYSŁ,

nieplakatówkowy, ponadszkolny.

nie dla ciebie i już, zostaw, nie rusz, nie dotykaj,

won, gówniarzu, wracaj do swoich wraczysk, zrozum:


znów są lata 90., cena złomu jest tak śmiesznie

niska, że nikt nie rozbiera sam, ani tym

bardziej nie sprzedaje w całości, bo i jakoś wstyd,

za tak żałosne grosze, wyeksploatowanych aut,

wuesek, rometów; na wsi za co drugą stodołą

kwitnie jakiś szrot; tam idź, udawaj, że jeździsz,

kręć kierownicami eshaelek i maluchów. nawet nie

waż się kitrać w kieszonce, przynosić do domu

choć jednej zatrutej monetki.


wyłączam pudło marki unitra.

kilkulatek jestem za mądry, nie daje wiary

bzdurzycielom. napełniam plecak jednocentówkami,

wciskam je do uszu, nozdrzy, pod powieki.

zjadam jedną za drugą, bez popity.


niech spada, klątwa. nawet i trzy. czego się bać?


  Contents of volume
Comments (2)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
I to jest super. Pisanie o tym, co wydawałoby się nieważna, jest świetne, bo nikt o tym nie napisze… Forma też jest ciekawa, pozostaje zaciekawiona i rada, ze przeczytałam wiersz nieoczywisty. Pozdrawiam
avatar
Dziękuję i również pozdrawiam
© 2010-2016 by Creative Media