Go to commentsRozdział 7. Słodki czas sławy /6
Author
Genrecommon life
Formprose
Date added2021-10-12
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views589

- Nasze sprawy mają się kiepsko, panowie. W depeszy nakazują niezwłoczne zatrzymanie zielonego automobilu, który jedzie w czołówce wyścigu, a więc musimy natychmiast zjechać z trasy. Wystarczy nam już tych tryumfów, palm pierwszeństwa i darmowych obiadków na postnym maśle. Pomysł był naprawdę świetny, ale się wyczerpał. Niestety, zjechać z trasy możemy dopiero za trzy godziny na Griażskiej Szosie. Jestem pewien, że wszystkie najbliższe miejscowości przed nami dawno ostrzeżono, i już tylko tam na nas teraz czekają ze szczególnie gorącym powitaniem. Przeklęty telegraf wszędzie poupychał te swoje słupy z drutami!


Komandir nie mylił się.


Przed nimi leżało miasteczko, którego nazwy żaden z antylopowców nie zdążył już poznać, choć bardzo każdy z nich chciałby po to tylko, żeby okrasić je niedobrym słowem. Przed samym wjazdem prawie na rogatkach ich drogę przegrodzono ciężką kłodą.


- Wracamy z powrotem! - wydał rozkaz bardzo poważny w tym momencie Ostap.


*Antylopa* zawróciła i jak ślepy szczeniak zaczęła szukać najmniejszego nawet, bodaj jakiegokolwiek w prawo czy w lewo zjazdu z trasy, niestety, bez żadnego skutku.


I nagle wszyscy czterej usłyszeli bardzo daleki jak u komara cienki warkot motorów. Wyraźnie zbliżały się samochody prawdziwego wyścigu. Jechać dalej im na spotkanie już nie mogli, więc ponownie zawrócili i rzucili się naprzód.


Koźlewicz zmarszczył brwi i z całym pędem podjechał do przeszkody. Ludzie, stojący dookoła, w przerażeniu odskoczyli na wszystkie strony, oczekując nieuchronnej katastrofy, lecz samochód nieoczekiwanie zwolnił, po czym powoli przewalił się przez powaloną kłodę - i natychmiast zwiększył prędkość, przeleciawszy przez miasteczko jak duch. Mijani przechodnie, wymachując pięściami i pomstując, coś tam krzyczeli do naszych uciekających żulików, lecz Ostap nawet im nie odpowiadał.


Do Griażskiej Szosy podjechali, kiedy ryk wyścigu niewidocznych póki co wciąż jeszcze maszyn był już bardzo wyraźny. Ledwo co zdążyli zjechać z przeklętej trasy, by w ciemnościach nadchodzącej nocy skryć się za pagórkiem, już rozległa się dzika strzelanina i wybuchy wszystkich w peletonie jadących silników, i w świetle reflektorów ukazała się czołówka. Czwórka spokorniałych nagle, cichych jak jedwab oszustów ukrytych w wysokiej trawie tuż przy samej drodze w milczeniu gapiła się na przejeżdżającą kolumnę.


Przed ich oczyma przelatywały z warkotem kolorowe, oślepiająco żarówiaste na rozwieszonych nad automobilami transparentach napisy; pojazdy miękko skrzypiały na resorach tuż obok leżących na ziemi antylopowców; piach pryskał spod opon, przeciągle wyły klaksony; wicher kłębił się i miotał - i już po chwili wszystko znikło, i tylko długo jeszcze w wieczornej ciszy kołysało się i podskakiwało na wybojach czerwone świetełko ostatniego w wyścigu auta.


Prawdziwe życie przeleciało jak Żar-Ptak*) mimo nich, radośnie trąbiąc i jaśniejąc lakierowanymi skrzydłami.

Naszym poszukiwaczom wyłącznie rozkosznych pięknych przygód teraz pozostawało jedynie do syta napawać się długą smugą benzynowych spalin. Siedzieli tak w trawie, kichając i otrzepując wzajemnie z piachu i kurzu.


- Ano, tak - rzekł Bender, - teraz to nawet ja sam już widzę, że samochód nie jest żadnym przepychem czy rozkoszą, a zwykłym środkiem przemieszczania się. Nie zazdrościsz im pan, panie Bałaganow? Ja bardzo.




ROZDZIAŁ 8.   K R Y Z Y S  G A T U N K U



O 4:00 śmiertelnie zajeżdżona *Antylopa* zatrzymała się wreszcie pod wysoką spadzistą skałą. Pod nimi jak na talerzyku leżało nieznane miasteczko. Było akuratnie pocięte na pyszne równiutkie kawałki jak jakiś smkowity tort. Nad jego dachami unosiły się różnokolorowe poranne dymy i kłęby pary.



1931



.......................................................................



*) Żar-Ptak - cudowny różnobarwny świetlisty ptak z ludowych baśni, legend i mitów Starej Rusi



  Contents of volume
Comments (0)
ratings: linguistic correctness / text quality
no comments yet
© 2010-2016 by Creative Media