Go to commentsRozdział 27. ''Państwo pozwolą: oto ja - najemnik kapitału''
Author
Genrecommon life
Formprose
Date added2022-02-12
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views500

Tego rana nikt już więcej nie zadawał żadnych śliskich pytań. Ostap zeskoczył ze swojego górnego łóżka, i pocierając policzki, na których przez trzy ostatnie dni zdążyła już wyrosnąć spora szczecina, pytająco spojrzał na życzliwego światu i ludziom Gargantuę*). Ten rozpakował swoją walizę, wyjął z niej przyrządy do golenia i, wręczając mu, długo coś wyjaśniał, jak ptak dziobiąc swym nosem niewidzialne ziarno i co chwilę żądając potwierdzenia dla swoich słów.


W tym czasie, kiedy komandor golił się już brzytwą, mył się i doprowadzał do porządku, przepasany fotograficznymi rzemieniami Mieńszow po całym wagonie rozprzestrzeniał wiadomość, że w ich przedziale jedzie nowy prowincjonalny korespondent, który dogonił ich pociąg w środku nocy na aeroplanie i zjadł Gargantule kurczaka. To ostatnie wywołało spore ożywienie. Prawie każdy pasażer w daleką podróż zabrał ze sobą jakieś domowe przysmaki: pierniczki, kotlety siekane, bagietki, gotowane raki, jajka na twardo. Nikt tego teraz nie jadł, bo wszyscy woleli iść do restauracji.


Nie zdążył jeszcze Bender zakończyć swojej toalety**), kiedy w przedziałe pojawił się gruby pisarz w miękkiej jak dla dziecka kurteczce. Położył na stoliku pod oknem 12 jajek i powiedział:


- Proszę, to dla pana. To moje jajka. A skoro istnieją na tym świecie, to ktoś to powinien chyba zjeść?


Potem wyjrzał przez okno, popatrzył na zmierzwiony nieskończony jak okiem sięgnąć step i z goryczą dodał:


- Pustynia - co za absurd! Niestety, istnieje. I trzeba się z nią liczyć.


Pisarz był filozofem. Wysłuchawszy podziękowania Ostapa, potrząsnął głową i zawrócił do siebie dopisywać koniec swojego opowiadania. Będąc człowiekiem punktualnym, twardo postanowił każdego dnia pisać, i decyzję swoją wdrażał tak skrupulatnie jak największy w klasie kujon. Wyraźnie uskrzydlała go myśl, że skoro istnieje papier, to chyba po to, żeby ktoś na nim pisał.


Za jego bezinteresownym przykładem poszli również inni pasażerowie. Nawrocki przyniósł faszerowaną paprykę w słoiku, Ławłazjan - smażone kotlety, do których przykleiły się kawałki gazety, Sapiegin - śledzie i pierniczki, a Dniestrow - słoiczek powideł z jabłek. Przychodzili też następni ofiarodawcy, lecz Ostap zamknął listę przyjęć.


- Nie mogę, przyjaciele moi, nie mogę, - mówił przy tym. - Wyświadcz jednemu jakąś uprzejmość, to zaraz walą wszyscy drzwiami i oknami!


Korespondenci bardzo mu się spodobali. Gotów był rozpłynąć się we wdzięczności, ale tak się objadł, że nie był w stanie odczuwać żadnych emocji. Z trudem wlazł na górę i przespał prawie cały dzień.


Szła już trzecia doba podróży. Pociąg rwał na spotkanie wielkich historycznych wydarzeń. Do Wschodniej Magistrali było jeszcze daleko, nic ważnego się nie działo, i wszyscy moskiewscy korespondenci, usychający z przymusowej bezczynności, podejrzliwie patrzyli jeden na drugiego. *A nuż który z nich właśnie czegoś się dowiedział i wysłał błyskawiczny telegram do redakcji?*





1931



.......................................................................................



*) Gargantua - legendarny francuski olbrzym i zarazem postać literacka, bohater 5-tomowej powieści satyrycznej XVI-wiecznego pisarza F. Rabelais;


**) nie zdążył zakończyć swojej toalety - w salonkach każdy przedział składa się z sypialni oraz łazienki

  Contents of volume
Comments (0)
ratings: linguistic correctness / text quality
no comments yet
© 2010-2016 by Creative Media