Go to commentsCafe UFO 8
Text 108 of 255 from volume: Arcydzieło
Author
Genrefantasy / SF
Formprose
Date added2022-02-24
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views551

Ale o czym że ja prawił? Acha. Jakem się już dostał do tego WARSA, a musicie wiedzieć że to był dzień, gdy rozgrywano mecz międzypaństwowy, a na święto Bonifacego Kupidyna, też niemało się zeszło w owym pociągu ludożera. Tak więc gęsi latały se pod sufitami, a nieco nieopodal na walizach, rozsiadły się kury, kaczki i pielęgi. To z kolei jechało na targ do Dorohowiczowic. W tej atmosferze trudno było odróżnic kibica od gospodarza z Wełnowic, co mu brzucha urosła od patrzenia w telewizory. A że było tam też sporo przekupni, co już w pociągu osiągali interesa, jazgot i harmider był nieprawdopodobny.

Dotarłem że ja do WARSA. I wtedy to, po raz pierwszy ujżał ufoki. Wiadomo, że do WARSA nie wejdziesz, jak nie masz pieniędzy. Ja trochu uzbierałem, a co miałem a nie rozdałem biednym w kościele w Kluczborku, gdzie mój terapeuta kazał się zatrzymać i pomodlić o cud, to teraz se wyjąłem z portfela, żeby mi ten steward nie lazł pod lawetę i nie skubał brody w zastanawieniu, ma czy nie ma?

Owego durnia tam jednak nie było. Wokół unosił się chmura kurzu. Co ją podnosiły te ufoki - sprzątacze. Co prawda zza chmury prawie ich nie było widać, ale przecież żem widział skafandry. A ten co smażył jajka na bekonie, ten co wylazł z kuchennego zaplecza, żeby się porozglądać kto mu tam podchodzi, to normalny ufok jak z książki.

- Czego? - zagaił UFO.

- Co wy tutaj macie w karcie - Wziąłem ja kartę, ale tam była tylko jakaś plama, po kawie czy co.

Spojrzałęm na ufoka z ukosa. Trąbka mu się nie zatrzęsła.

- A dajże mi piwo, dziwaku - powiedziałem, usiadając na wysokim taborecie pod oknem. Przyniósł, i od razu zrobiło się raźniej.

  Contents of volume
Comments (0)
ratings: linguistic correctness / text quality
no comments yet
© 2010-2016 by Creative Media