Go to commentsRęce opadają
Text 132 of 193 from volume: to jest już koniec
Author
Genrepoetry
Formblank verse
Date added2022-02-25
Linguistic correctness
Text quality
Views739

W pamięci pejzaże odbite kalendarze


Ślady na wertepach jasnych klifów

Samobójczych nieudanych prób

byle rzucić się w wir życia

odbić się od dna skalistych rzeźb


wciąż biec na podwójnym oddechu

W ustach pełno słów krzyk na ustach

a przed nami chaos wojny zgrzytanie


nic pewnego w zielonych oczach

Człowieka marnego w obliczu złego


Bo ktoś rozkaże walcz przeciw bliźniemu

  Contents of volume
Comments (4)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
W ustach pełno słów krzyk na ustach
a przed nami chaos wojny zgrzytanie

(patrz tekst i wszystkie nagłówki)

Człowiek 3. tysiąclecia po Chrystusie

/teoretycznie/ NIE JEST już ni taboretem, ni materacem, ni armatnim mięsem,

ale wciąż tak właśnie

- przez /przez siebie/ demokratycznie wybrane władze -

jest traktowany. Wielka Historia nikogo niczego

- poza odwieczną męską wojną na sztachety -

nie nauczyła.

I NIE NAUCZY
avatar
Zaprogramowany na ekspansję człowiek

- ten żałosny Felek Zdobywca -

m u s i nic tylko zdobywać i niszczyć wszystko na swojej drodze, inaczej trafiłaby go apopleksja
avatar
Wciąż biec na podwójnym oddechu

(ba! na potrójnym nawet! - patrz całość)

Trudno znaleźć jakąkolwiek drogę w pomroczności jasnej,

mimo to,

w tym stanie /wskazującym/, z nóg splątaniem... biegniemy.

Cudem by było nasze życie,
Gdybyś nie "jeździł na życie",
Na oparach chmielu,
Na czym połamało nogi, karki,
Swe kariery ludzi tyle,
Przyjacielu,
Wielkich wielu...
avatar
Rence opadajo
Kiełbie wełbie
Lódzie majom
© 2010-2016 by Creative Media