Go to commentsRozdział 34. Przyjaźń z młodością /4
Author
Genrecommon life
Formprose
Date added2022-03-04
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views426

- To są nasi goście, - odpowiedziała zasmucona panienka, - przyszli tylko posiedzieć.

- Zgodnie z zasadami jest to zakazane. Proszę stąd odejść.


Wąsaty student cofnął się w stronę wyjścia, lecz tutaj w konflikt wmieszał się Wielki Kombinator.


- No, co pan taki, papuńciu? - rzekł do obsługanta, - Chyba nie ma konieczności od razu swoich pasażerów tak linczować. Po co tak ostro trzymać się litery prawa? Trzebaż być gościnnym. Wiesz pan, tak jak na Wschodzie! Pan pozwoli, zaraz mu wszystko wyjaśnię.


Pogadawszy z Ostapem na korytarzu, obsługant na tyle przeniknął się duchem Wschodu, że, nie myśląc już wcale o przegnaniu szajki-szachrajki, przyniósł wszystkim 9 szklanek herbaty w ciężkich metalowych podstawkach i cały zapas indywidualnych sucharków. Nawet nie wziął pieniędzy.


- Zgodnie ze wschodnim obyczajem, - powiedział Ostap, - wedle praw gościnności, jak mawiał pewien pracownik sektora kulinarnego.


Przysługa była tak finezyjna i naturalna, że młodzi ludzie nie mogli jej nie przyjąć. Zatrzeszczały rozrywane indywidualne pakieciki. Bender po gospodarsku rozdawał herbatkę i szybko zaprzyjaźnił się z wszystkimi ośmioma studentami - i z jedną studentką.


- Od dawna interesowała mnie problematyka powszechnego, równego i wszechstronnego nauczania. - radośnie klepał jak najęty. - Ostatnio nawet rozmawiałem na ten temat z hinduskim poetą i filozofem. To wyjątkowo obcykany uczony, i dlatego, co by nie powiedział, wszystko natychmiast zapisywane jest na gramofonowych płytach. A że staruszek lubi sobie pogadać - i on również ma taki grzeszek, ma -  to takich płyt już się nagromadziło dobre 800 wagonów, i dzisiaj produkuje się już tylko z nich guziki.


Zacząwszy od tej wolnej improwizacji, Wielki Kombinator sięgnął po sucharek.


- Tego sucharka od toczydła*) dzieli zaledwie jeden krok. - oznajmił. - I krok ten już został zrobiony.


Przyjaźń, podgrzewana żarcikami podobnego rodzaju, rozwijała się w zawrotnym tempie, i już niebawem cała szajka-szachrajka pod kierownictwem Ostapa wyśpiewywała czastuszkę:


Ten car Piotrek Wielki

Nosił złote szelki,

Nie miał przyjaciela,

Płakał co niedziela.


Już po paru kwadransach Bender znał wszystkich po imieniu i z niektórymi z nich był nawet na *ty*. Niestety, wiele z tego, co mówili ci młodzi ludzie, kompletnie nie rozumiał. Nagle poczuł się jak siwy dziadek. Przed nim siedziała młodość, nieco szorstka, prostolinijna, jakaś taka do bólu niechytra. Jako dwudziestolatek bardzo się od nich różnił. W głębi duszy przyznawał, że był wtedy dużo bardziej cwany i od nich po prostu gorszy. I już tak się głośno nie śmiał, a jedynie podśmiewał. Ci za to ryczeli ze śmiechu.


*I z czego tak się raduje ta wypasiona młodość? - z nagłym rozdrażnieniem pomyślał. - Słowo honoru, zaczynam im zazdrościć*.


Chociaż był bez wątpienia w centrum uwagi całego tego towarzystwa, i wymowność jego lała się jak te potoczyste wody, a wszyscy ci studenci odnosili się do niego jak najlepiej, nie było tu ani bałaganowskiego uwielbienia, ani tchórzliwego podporządkowania Panikowskiego, ni ślepego oddania Koźlewicza. W tym bardzo młodym kręgu odczuwała się wyraźna wyższość obserwatora nad gadaniną konferansjera. Widz słucha takiego gościa we fraku, czasami się zeń pośmieje, od czasu do czasu leniwie oklaskuje, lecz koniec końców odchodzi do domu, i nie ma z nim już nic wspólnego. Konferansjer zaś po spektaklu jedzie do klubu artystów, smutny siedzi nad swoim kotletem i żali się koledze-operetkowemu komikowi, że publika go nie rozumie, a rząd wcale nie ceni. Komik pije wódkę i też płacze, że nie jest rozumiany. A co tu rozumieć? Żarty są tak stare jak te odgrzewane kotlety, i sztuka sceniczna stara, odgrzewana, a uczyć się czegoś nowego dawno już za późno. I wszystko, zdaje się, chyba jasne.



1931



............................................................................


*) toczydło - przedpotopowy, okrągły, na metalowej osi z korbą, kręcący się /toczący/ kamień do szlifowania ostrzy

  Contents of volume
Comments (0)
ratings: linguistic correctness / text quality
no comments yet
© 2010-2016 by Creative Media