Go to commentsŻywistoza
Text 249 of 255 from volume: Mioklonie
Author
Genrepoetry
Formblank verse
Date added2022-07-28
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views422

ubrali ją w węzły, by nie przypominała siebie.

w supełki, arterie lin, aby zatraciła pamięć.


co raz ktoś ją krępuje, dorzuca siateczkę pagórków

albo wstrzykuje cieniutki strumień.


ogromna jest i pozornie nie do przebycia,

policzyć jej słoje, zważyć okrywające płótna, czy

podzielić ją — na miasta, listopady, święta państwowe

— nie sposób. różni zgrywają śmiałków,

bez przerwy się starają. z wiadomym skutkiem.


kiedyś, wzburzona wewnętrznymi wirami,

zmieniła się w wichurę, wyrwała słabo

przycementowaną wiatę przystankową. blaszak

pofrunął przez granicę. satrapa

władający sąsiednią parcelą

przywłaszczył budyneczek, dobudował wieżyczki.

do dziś w nim mieszka,

twierdzi, że to pałac prezydencki.


spowita dziesiątkami legend, obajkowiona po uszy,

kładzie się między nami, rozciąga, rozkosznie

wymyka regułom i definicjom, całą sobą drwi

z powierzchownych diagnoz.


mówisz: Rzeczywistość, Fantazja, Chmura Kurzu

Wzbijana Przez Jadący Po Polu Kombajn.


zgoda. to też Polska-Której-Jeszcze-Nie-Ma, Kabała,

awaria codziennego użytku, taka do kupienia

w sklepie albo do wypisania z katalogu AVONu,

nagła, feminatywna, brak jednej fazy,

zwarcia, zatraćka, wybrakowańka,

utrata ważnych danych,

rana tłuczona, za którą trzeba podziękować

swojemu oprawcy, wzgardzona gwiazdka z nieba,

niepotrzebna ciecz w butelce nie do odkręcenia.


może powinienem zachować to tylko dla siebie

(w końcu — czym tu się chwalić),

ale czasami, gdy za długo jestem sam,

zakładam ją. nie całą, rzecz jasna.


przyklejam do grdyki ledwie okruszynę

— i zaraz czuję się pustszy, niepełniejszy,

rozpościera się we mnie równina

pełna nocnego nieba. patrzę na nie,

leżące na rudej trawie — i czuję, że tak bardzo

mogę w nie wejść, dookreślić je, choć na chwilę

(wiem, zabrzmiało wręcz onanistycznie,

ale takie właśnie mam wrażenie, to bardzo

autoerotyczne, choć równie Odległe i Niedostępne).


rozwiązuję ustami jeden z węzłów — i ona

pozwala mi na więcej: przeistoczeni w olbrzymów

rzucamy się miastami, to znowu tworzymy

całe światy wyłącznie po to, by patrzeć,

jak gasną w nich, niepodlane,

drzewa rodzące żarówki zamiast owoców.


wiem, że uzależnia, przywiązuje do siebie.

dlatego staram się rzadko z nią bywać.

choć tak wiele, wręcz wszystko dookoła

mi mówi, wręcz krzyczy, drze japę:

`przedawkuj, co ci szkodzi?`



  Contents of volume
Comments (0)
ratings: linguistic correctness / text quality
no comments yet
© 2010-2016 by Creative Media