Go to commentsSweter puppies
Text 255 of 255 from volume: Arcydzieło
Author
Genrecommon life
Formprose
Date added2022-08-12
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views392

- Obaj jesteście zdrowi. Jak ryby - Powiedział z powagą w głosie. To znaczy że nie robił sobie jaj i nie miał na myśli ryb dryfujących na Odrze.

- No, może u pana Mariana trochę za wysoki cukier, ale to normalne przy pańskim trybie życia.

- O, najdostojniejszy - Marian przechylił się w ukłonie, miał chyba nawet zamiar pocałować doktora w pierścień, ale ten cofnął dłoń.

- Panowie. Musicie ukrócić te wasze igraszki, eskapady. Nie musielibyśmy się spotykać tak często.

- Mówią że pan doktor także odwiedza przybytki wytrawnej rozpusty... - Odważył się Wiolonczella.

- Lubię dziewczyny. Ale nie będę się przecież tłumaczył dwóm, zaimpregnowanym we własnym lepidle pedałom.

- Słyszeliśmy, że przez tę małolatę nabrałeś pan niejakiego wstrętu?

- Bzdura - Obruszył się doktor. - Z resztą, to stara historia.

- Słyszeliśmy, że to była raczej histeria? - Zarechotał Marian.

- Wynoście się już! Stare pedały - Mruknął do siebie.


Spieszyli się na apel poległych.

- A potem na mszę - Wiolonczella dokładnie wiedział po co i dokąd iść.

- Ani myślę taić, że przydała by mi się spowiedź z wodą święconą - Snuł plany.

Obaj mieli na nogach sandały. I białe skarpety. Spieszyli się.

  Contents of volume
Comments (0)
ratings: linguistic correctness / text quality
no comments yet
© 2010-2016 by Creative Media