Go to commentsListy dwudziesty piąty. Wanna
Text 25 of 25 from volume: Listy do siebie
Author
Genrebiography & memoirs
Formarticle / essay
Date added2022-08-22
Linguistic correctness
Text quality
Views396


Obraz nie miał tytułu. Ale od razu chciałam go nazwać. W centralnej części dzieła, wśród kwiatów i krzewów niemożliwych do rozpoznania stała wanna. Niebieska od spodu, biała z zaciekami rdzy od środka. Ktoś wypełnił ją wodą. Gdyby się w niej zanurzył, wylewałaby się ze wszystkich stron na rośliny. Wanna posiadała prysznic i niewyraźnie zarysowany kran. Z boku stał taboret drewniany, solidny, jak z poprzedniej epoki. No i te kwiaty, żywcem jak z polnej łąki. Wielobarwnej i delikatnej, czule otulały wannę. Sądziłam, że za chwilę zobaczę kąpiące się dziecko i matkę, która nachyla się nad nim, ochlapując je strumykami wody. Ale nikt nie przyszedł…

Pomyślałam, że to jest miejsce, w którym naprawdę chciałabym się znaleźć. Ale wyobraziłam sobie, że na obrazie pojawia się jego twórczyni. I to ona odkręca kurki, i przygotowuje się do kąpieli. Ma młodą twarz, ale przygasłe i nieobecne oczy. Nie cieszy jej to miejsce, raczej przytłacza. Delikatnie stąpa po ziemi, prawie nie dotyka kwiatów ani trawnika. Na stoliku stawia łódeczkę wystruganą z kory. Czy ma zamiar puścić ją na wodę w wannie, kiedy już się w niej zanurzy? Żagle ustawione na maszcie na pewno uniemożliwią jej zatonięcie. Tylko trzeba mocno w nie dmuchać…

Powoli obraz zaczyna żyć swoim życiem. Autorka z przejęciem dmie w żagle i wprawia w ruch łódkę. Cieszy się, kiedy ta dopływa do brzegu, jakby była na pokładzie żaglowca i dociera właśnie do portu. Nagle wskakuje do wody. Łapie łódkę i odstawia na taboret. Woda w wannie burzy się i unosi ciało dziewczyny ponad brzegi wanny. Pewnie ją wyrzuci poza - myślę z przejęciem - ale przecież ta łąka i te kwiaty nie mogą być zniszczone!

Tylko tu nie chodzi już o moje emocje i moje rozterki…  Chodzi o obraz, o jego trwanie, o nieśmiertelność dzieła i jego twórcy. Bo po to jest sztuka, by unieśmiertelniać, by dawać życie nie raz, tylko milion. Dlaczego nie włączyć się w ten nurt? I pozwolić mu ponieść to, co chce się zrobić, może nie na miarę Rembranta czy Van Gogha, ale na własną miarę!


Twórczość jest nakazana każdemu człowiekowi. Przez Boga, naturę, innego człowieka… A przede wszystkim przez wewnętrzny imperatyw. To, co każe siadać do sztalug lub chwytać za dłuto, za długopis, za szydełko… Ale też za kierownicę, za pokrętło maszyny, za myszkę komputerową. Cokolwiek robimy, twórczość w mniejszym lub większym stopniu towarzyszy naszym poczynaniom. Dlatego mówienie, że jakaś praca jest bardziej lub mniej twórcza albo jest wartościowa lub niekoniecznie, to nieporozumienie. To, czym nas karmią od dzieciństwa, że tylko ciężka praca jest ważna i wpływa na poczucie własnej wartości. Stąd tylu niedowartościowanych ludzi. Niespełnionych twórczo. Odrzuconych przez rodzinę, środowisko, społeczność.

Róbmy swoje… Pływajmy w wymyślonych wannach, nie tylko z Archimedesem, a z Karolem czy Olkiem, Małgosią czy Anetką. Każdy ma jakąś wannę do namalowania i lepiej, żeby zrobił to natychmiast, gdy przyjdzie mu do głowy taka myśl. Później będą tylko rozczarowania i rozterki, no i poszukiwanie siebie w odmętach boskiego planu.

Wiem, co mówię. Od sześciu tygodni walczę od odnalezienie swojej kreatywności. Próbuję zrozumieć, co się stało, że zablokowałam się zupełnie. Od roku pisanie i cała moja aktywność stała się nijaka. Nawet czytanie sprawiało mi problem. Jakby ktoś wyłączył mnie z sieci. Moja wanna zardzewiała. Teraz chcę ją pomalować, wcześniej wyczyścić, żeby nie odrzucała na sam widok. Bo kto zechce się w niej wykapać? Ja na pewno nie! Nie znoszę brudu i od razu zwalczam go za pomocą wszelkiej dostępnej chemii.


  Contents of volume
Comments (4)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Wbrew temu, co często jako twórcy werbalnie deklarujemy, k a ż d a forma sztuki

/w tym malarstwo, taniec, fotografia czy literatura/

jest zarazem formą komunikacji z Odbiorcami. Wszyscy jak powietrza łakniemy codziennych kontaktów z ludźmi i potrzebujemy akceptacji i aprobaty dla wszelkich swoich /także twórczych/ dokonań.

Źle się dzieje, kiedy jako artyści oczekujemy aplauzów nie dla swojej zardzewiałej pośród kwitnącej łąki wanny

(patrz 25. list do samej siebie)

a dla zwykłego starego sedesu.

Z trudem wymęczone, wypocone dzieło

zanim trafi na tzw. rynek,

m u s i przejść przez najostrzejszą z cenzur - autocenzurę.

No, chyba że chodzi o wątpliwą "przyjemność" bycia i wygwizdanym, i oplutym, i pomidorami obrzuconym

jednocześnie.

Bywali na wielkich salonach Odbiorcy nigdy nie byli - i nadal NIE SĄ - w ciemię bici
avatar
Dopóki sztuka służy lidziom i ich wspiera,

co by nie komunikowała,

zawsze będzie SZTUKĄ WYSOKĄ
avatar
Wanna symbolizuje obszar życia który zajmujesz. Nie bój się wody. To co się wyleje na zewnątrz, zasili roślinność.
Rdza symbolizuje zastój. Wanna jest biała. Z niebieskim od spodu - to z kolei jest symbol wsparcia sił wyższych.

Nie jesteś sama na tym świecie. To bardzo piękne, że ten ktoś, kto projektuje dla Ciebie sny, widzi świat w takich kolorach, i taki żywy jak te kwiaty co je opisujesz. To znaczy że jesteś bez obciążeń karmicznych, albo nie jest ich tak wiele żeby się nimi przejmować.

Rdza wynika z lęku. Skąd wziął się lęk? Być może z wrodzonej wrażliwości, czy delikatności. Aż taki subtelny nie jestem żeby to rozważać.
Bardzo piękny tekst. To co widzimy w snach jest prawdą. O nas. Ja to mam sny. ale może o tym innym razem.
avatar
Wszystko, co robimy dla dobra innych i na rzecz lepszego jutra, jest działaniem kreatywnym, a więc nosi w sobie pierwiastek twórczy (by nie powiedzieć boski). Jak to mówią, każda praca - od szorowania WC w szpitalu prz3z lepienie pierogów w szkolnej stołówce po trud filmowców czy rolnika - "każda praca świat wzbogaca".
© 2010-2016 by Creative Media