Go to commentsDziennikarz, czyli chomik w kołowrotku
Text 95 of 81 from volume: Zrzędzian
Author
Genrenonfiction
Formarticle / essay
Date added2023-09-05
Linguistic correctness
Text quality
Views184

Argumenty, alarmy, dziennikarskie biadania, lamenty i skowyty o zbyt częstych wybrykach żywiołów, farmaceutycznym żerowaniu na ludzkim nieszczęściu, czyli o szczepionkowych wierzeniach, wszystkie te artykuły nie odnoszą zamierzonego skutku; nie zliczyć, ile było na ten temat utyskujących gadek.

Jednak to, jak jest, nie powinno nam przesłonić faktu, że tak być nie powinno. Nie powinno, a jest. Co mi się kojarzy z opętańczym wycinaniem hołubców na tonącym Titanicu. Bo w sytuacji realnie czekającego nas końca Ziemi, wszystkie niekontrolowane postępy naukowe tracą sens. Są śmieszne, gdyż niedługo nie będzie o kruszyć kopii.

*

Dziennikarz, któremu nie wychodzi przekonanie do zdroworozsądkowych racji, pociesza się myślą, że kropla drąży skałę. Dla mnie to słaba pociecha, bo zanim kropla wydrąży skałę, minie tysiąc tysięcy lat. Wystarczy poczekać. Lub stwierdzić, ze smutkiem graniczącym z wściekłością, jak wcale nie zmieniła się ludzka mentalność od starożytnych czasów. I zauważyć, że w dalszym ciągu światem rządzi zysk. Nie to, co człowiek sobą reprezentuje i na jakim intelektualnym poziomie jest, nie kultura i wychowanie, ale to, ile kto ma kapuchy. Jej podporządkowany jest ludzki los, ona ma wpływ na człowieczą dolę.

Jest faktem co najmniej oczywistym i bez mała autentycznym, że w człowieczej naturze zarobek ma bajońsko lepsze konotacje, aniżeli wykpiwana uczciwość. Przykładem niech będą naukowcy dokonujący odkryć i wynalazków mających bezpłatnie służyć ludzkości. Odkryć i wynalazków przekazanych jako darowizna. Jako szlachetna forma spłaty długu zaciągniętego wobec społeczeństwa.

Tu od razu rzec trzeba, że ludzi bezinteresownych jest mniej niż mało. By nie sięgać daleko, starczy wezwać na świadka niejaką dwukrotną noblistkę, Marię Skłodowską Curie. Jej niekomercyjne udostępnienie radu potwierdza, że szlachetność jest objawem niepożądanym; wspaniałomyślne pobudki odkrywców i wynalazców zostają rozdeptane bucikiem pazernego przemysłowca i bezinteresowność przemienia się w zyskowny interes, a rad i płynące z niego medyczne dobrodziejstwa, zostają zamienione na atomową bombę, wszechobecny strach, oraz wyrojenie się popromiennych chorób.

Odwieczny problem: być, czy mieć, został już rozwiązany na samym początku istnienia ludzkości. Korzyść zaprząta też naukowe umysły

Do tej pory są zacni ludzie, którzy z uporem nie wierzą w ocieplenie, choć mają tego namacalne dowody w postaci bąbli czy oparzeń. Wierzą natomiast w dzieci narodzone w kapuście i dopiero, jak zawali się im chałupa, spadnie na głowy małe co nieco, roztopią się lodowce i zaleją kontynenty, uwierzą. Odtąd będą gorliwymi obrońcami dogorywającego świata i wstąpią do zakonu neofitów.

Naukowy przechera potrafi przemienić protestującego obrońcę idei bezinteresowności w durnia i wytłumaczyć mu, że stryczek który ma na gardziołku, dynda dla jego dobra.



  Contents of volume
Comments (1)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Dziennikarze nie pracują na tzw. samozatrudnieniu, co oznacza, że są wynajmowani przez bardzo różnych pracodawców, którzy mają wobec nich bardzo precyzyjne, ściśle określone oczekiwania - i tylko za to im płacą. W TVN (np. w "Faktach") zarabiają oni netto minimum 10 tys. zł. Jak widziny, ten chomik w karuzeli tak się tylko kręci, jak mu na to ta karuzela pozwala.
© 2010-2016 by Creative Media