Go to commentsSąsiednia planeta
Text 1 of 14 from volume: nowe bla bla
Author
Genrenonfiction
Formarticle / essay
Date added2023-11-12
Linguistic correctness
Text quality
Views178

SĄSIEDNIA PLANETA.

Bo powiedzieć o Białorusi, że to sąsiedni kraj to za mało, te odległości i różnice są dużo większe – miedzy nami jest cały kosmos. Kto pamięta pryl i patrzy na Białoruś raczej zobaczy w niej turbo pryl.

Co tak naprawdę wiemy o tym kraju? Kilka najbardziej wyrazistych szczegółów, nawet historia tego kraju jest dla większości bardziej enigmatyczna niż historia innych naszych sąsiadów. A współczesność?

O niektórych aspektach, tych raczej przerażających, opowiada Mikoła Dziadok w książce „Kolory świata równoległego”, wydanej przez Oficynę Bractwa Trojka, Poznań 2023. Sam autor, dziś 35 – letni, to działacz ruchu anarchistycznego, więziony był w latach 2010 – 2015, ponownie zatrzymany w 2020 znów przebywa w więzieniu. Książka jest zbiornikiem różnych tekstów, od osobistych impresji więziennych, wiersza, listu otwartego, po felietony i eseje pisane za kratami. Nie jest to pisarstwo wybitne, ani nawet szczególnie wciągające – forma nie porywa. Tym niemniej trudno przejść obojętnie wobec wartości faktograficznej i prezentacji faktów zupełnie nie istniejących w naszej świadomości. O tym nam nikt nie mówił – tak, słyszeliśmy o sfałszowanych wyborach, tej męsko męskiej przyjaźni Łukaszenki z Putinem, w trakcie, której to Władimir był zawsze z tyłu, zarabianiu na otwarciu szlaku przerzutowego dla imigrantów z Azji i Afryki do UE ( bo to destabilizuje i tworzy chaosy wewnętrzne u nas). Oglądając reportaże stamtąd zauważamy też detale, niejednokrotnie szokujące. Pamiętacie te sceny z protestów przeciw ostatnim sfałszowanym wyborom prezydenckim? Ci ludzie, którzy wchodzą na ławki uliczne, by krzyczeć hasła przeciw Łukaszence, ale zdejmujący w tym celu buty? Reportaż o ichnich opozycjonistach, rozmowy na ulicy, a tam czyściutko, nie leżą śmieci, liście pozbierane, trawniczki przystrzyżone. Takimi ulicami chciałbym się przechadzać – ładniejsze niż te nasze, polskie, bardziej zadbane. Tyle, że z tyłu głowy cały czas tłucze się pytanie: czy ta czystość, schludność jest wrodzona, czy wymuszona drakońskimi karami? Bo, że tam tak to wygląda, potwierdzają nasi kibice wyjeżdżający tam na mecze szczypiorniaka.

Dziadok o tym wspomina mimochodem, przy okazji – czysto jest, na pokaz, ale w głowach niezły tam mają bałagan. Opisując realia więzienne, relacje między współwięźniami i więźniami a personelem, pisze na przykład o ichnich cwelach – pietuchach – czyli tych stojących najniżej w hierarchii, mówi rzeczy szokujące. Nie, nie to czego byśmy się spodziewali – czyli że cwele są gwałceni przez worów w zakonie, czyli naszych gitów. Nie, mówi, że to zanika. Ale: jak zostaje się zepchniętym do kasty cweli? Najprościej: poprzez nietypowe zachowania seksualne. Myślicie: pan z panem. Nie, wystarczy zwierzyć się kolegom spod celi, że ze swoją partnerka uprawiało się seks analny albo zrobiło się jej minetkę. I już spadasz do pozycji cwela. ( O tym, że – mimo braku różnic w wyglądzie i zachowaniach w przestrzeni publicznej – narodowość to różnice w tak rudymentarnym oprogramowaniu, pisała Oksana Zabużko w „Planecie piołun”. Ukraińcy w pornosach wolą seks w lateksach, Rosjanie seks analny. Różnica niebagatelna.) Robienie kobiecie dobrze ustami deklasyfikuje cię jako mężczyznę? Że to niemęskie jest?

Więzienna codzienność – mniej lub bardziej brutalna – jest dotkliwa wszędzie. Ale ten ichni 411 paragraf, który daje władzom arbitralną możliwość podwyższania kar osadzenia jest jakimś kuriozum prawnym. Kilkakrotnie odmówisz sprzątania? No to ciach, rok więzienia więcej, bez angażowania do tego sądu. I ten trend, nie wiem, czy przypadkowy, ale raczej zamierzony, kreowania subkultury więziennej przez władze. Dlatego napisałem „pryl turbo”. Arbitralność wymierzania kar skutkuje rosnącą ilością osadzonych, przemielonych przez system penitencjarny, procentuje coraz większą ilością tych, którzy są zawirusowani tymi aspołecznymi zachowaniami – wygodnymi dla autorytarnej władzy, ale toksycznymi dla ogółu. Te wmuszone za murami kody kulturowe, przyzwyczajenia kruszą tkankę społeczną. Słyszysz ryk więc stajesz na baczność i spuszczasz wzrok, mimowolnie.

Wzrost ilości osadzonych jest uzasadnieniem do utrzymywania pokaźnego aparatu represji, więzień – władza ma coraz więcej władzy, a mimo to następuje wzrost przestępczości. III Rzesza, ZSRR, a także pryl długo funkcjonowały w ten sposób i nie pojawiała się tu autorefleksja, że państwo rośnie, a wraz z jego wzrostem rośnie „przestępczość”, czyli prowadzone działania przynoszą skutki odmienne od deklarowanych. Siedzący w gierkowskim więzieniu Nasierowski ( „Nasierowski, ty pedale, ty żydzie”) widzi to jako wykalkulowane przetrącanie ludziom kręgosłupów moralnych poprzez nieuzasadnione wsadzanie ich do więzień zamiast sekowania ich w mniej dotkliwy sposób. Dziadok też kilkakrotnie tak o tym mówi: chodzi o pokazanie – ktoś dał mi ochłap władzy, to ja wszystkim wokoło pokaże jakim jest surowy, sięgamy od razu po kary z najwyższej półki.


Ale przewińmy nieco do początku: co wiemy o Białorusi? Po lekturze „Kolorów świata równoległego” mogę śmiało powiedzieć: nic prawie. Za co pierwszy raz Dziadok został skazany ( mniejsza o to, czy zasadnie, czy nie – ważne, że taki fakt miał miejsce – u nas się o tym nie mówiło, bo spojrzenie polskich mediów skierowane było na Andżelikę Borys i mniejszość polską)? Atak na ambasadę Rosji w Mińsku w nocy 31. 08/ 1. 09 2010. Atak na Izbę Związków Zawodowych? Atak na oddział Biełarusbanku? Takie wysprzątane ulice, wszechwładza państwa, tysiące ludzi w więzieniach, a tu takie rzeczy się odbywają? Po co zresztą mamy się o tym dowiadywać? O tym, że białoruscy chadecy wraz anarchistami posunęli się do próby podpalenia budynku KGB w Bobrujsku? Cóż to za koalicja?! To wyraźnie świadczy o tym, że rządzi klika, a społeczeństwo jest stłamszone i nie ma nic do powiedzenia. Skoro nawet chadecy – a każda władza pochodzi od boga – porywają się na takie symbole władzy jak białoruskie KGB?

Ów sławetny 411 paragraf KK to „złośliwe niepodporządkowanie się administracji więziennej”. Teatr absurdu.

Parafrazując klasyka nieśmiesznych dowcipów mogę powiedzieć, że Białoruś to dziwny kraj. Polska jest tam przedstawiana jako jeden z wielu okupantów i wyzyskiwaczy tego pięknego kraju. III Rzesza też jest obok – w oficjalnej narracji przejęła od II RP pałeczkę okupanta. A Rosja to przyjaciel, kulturowy wafel. To chyba wszyscy wiemy, że Białoruś była najistotniejszą składową Wielkiego Księstwa Litewskiego, a Litwa była tylko czapką na tej głowie. Pisałem o tym – pierwsze tłumaczenie biblii na jeden z języków narodowych I RP zostało wykonane na białoruski przez Franciszka Skorynę. Ten naród – dziś oficjalnie wykorzystywany, rozwijał się wtedy dynamicznie. Okupacja Białorusi przez III Rzeszę i jej administrowanie przez Wilhelma Kubego to oficjalnie morderstwa i zbrodnie, ale przy bliższym przyjrzeniu to także nauczanie w szkołach w języku białoruskim, czego nie robiono w „miłującym wolność ZSRR”. I nawet ta robiąca wrażenie stosunkowo wysoka liczba ofiar II wojny światowej w Białorusi, liczona w tabelce przypisanej III Rzeszy, niekoniecznie, realnie, jej się przynależy. Czerwony terror tego czasu wcale nie jest mniej dotkliwy od niemieckiego.

Paradoksalnie, gdyby nie dwaj okropni wrogowie/ okupanci – I RP i III Rzesza – rozwój świadomości i kultury Białorusi nie byłby się dokonał, albo na dużo mniejszą skalę. Przyjaźń z Rosją zaś zawsze kończyła się wypieraniem białoruskiego języka, kultury i rusyfikacją. To taki białoruski syndrom sztokholmski. System penitencjarny tego kraju poważnie umacnia tą tendencję.


To nie jest porywająca lektura. To nie są miłe obrazki. To potem uwiera w głowie. Jeżeli ktoś lubi swój smrodek, bo w nim czuje się miło i bezpiecznie – to ostrzegam: tego nie czytaj. Bo Mikoła Dziadok pisze o rzeczach, o których wolelibyśmy nie wiedzieć.

I jeszcze jedna uwaga: „Metys” nie chciał wydać mojego „Czasu bandytów”, który mniej więcej o tym samym – mój wysoki poziom samooceny – ale sprawniej niż tu opisywana książka. Cóż.


  Contents of volume
Comments (7)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Co nam-Polakom mówi nazwa w t e d y

/czyli przed II wojną światową/

polskiego /w województwie wileńskim/ miasteczka Głębokie z jego dzielnicą B i e r e z w i e c z

?

Niech zgadnę...

N I C

??

Dlaczego jako zdeklarowany Polak-patriota kompletnie NIC nie wiesz o Bierezwieczu

?

To też jest dla ciebie sąsiednia bla bla bla obca planeta?

(patrz wszystko łącznie z nagłówkami)
avatar
Czego wciąż j e s z c z e nie wiemy ani o Białorusinach, ani o Ukraińcach, ani o Żydach, ani o Rosjanach, chociaż przez całe stulecia żyliśmy z nimi na naszych polskich Kresach łeb w łeb, oko za oko - i ząb za ząb

??

I

co nam daje taka szkoła /i literatura/, która

NIKOGO
NICZEGO
NIE UCZY
avatar
Świętokrzyskie.
avatar
Komputer ukradł mi sens mojego komentarza - tego wyżej - dlatego brzmi on tak kuriozalnie. Weźmy go w nawias.
Patriota? Tak, uwielbiam to miejsce, w którym przyszło mi żyć, ale chyba termin patriota nieco mnie uwiera.
A jako punkt odniesienia, "złoty wiek", dla mnie to XVI wiek. Wtedy Polska była multi - kulti, była szerokaśna, a w środku katolicy, prawosławni, kalwini, lutry, antytrynitarze, jehowici - Żydzi i Karaimowie, muzułmanie. I wszyscy razem mimo różnic. Stąd tak fascynują mnie takie postacie jak Szymon Budny i Franciszek Skoryna.
Nasze dawne Kresy... Rozumiem tą nostalgię - i przyznaję się, że nic nie wiem o Bieriezwieczu - ale jam ze Staropolski jest i stąd moi dziadowie. Staro- nie Mało-.
avatar
Dla przetrwania jakiegokolwiek gatunku /w tym dla przetrwania Polaków/ nie ma nic bardziej niszczącego niż chów w s o b n y.

Wielka jak Wielka Brytania /od Bałtyku po Morze Czarne/ Rzeczpospolita była wielka właśnie dlatego, że była otwarta na inność każdego swojego obywatela, na różnorodność, na wielokulturowość i wielość wyznań, nie sortowała ludzi, jakby byli kartoflami
avatar
Patriotyzm NIE JEST wynalazkiem Polaków. Każdy /nawet byle bocian!/ kocha swoje rodzinne gniazdo, surykatki pilnują swoich nor na Kalahari, lemingi trzymają się północy, łoś - błota, a motyle monarcha z Meksyku rodzą się w Kanadzie

i do Kanady

grubo ponad 3000 km lotu

z wiatrem i pod wiatr

wracają

/jak nie z miłości to DLA miłości/
avatar
Każda ludzka wielkość ma swe źródła w wielkoduszności.
© 2010-2016 by Creative Media