Go to commentsWiersz, który wpadł bez pukania
Text 117 of 130 from volume: Liryki rzucone na porywisty wiatr
Author
Genrepoetry
Formpoem / poetic tale
Date added2023-12-30
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views136

My, którzy na przełomie wieków

i na przełomie tysiącleci

przeżywaliśmy fin de siecle,

biegliśmy poza wymiar trzeci

po nieuchwytne a przeżyte -

którymś południem, nocą świtem…


Rozciągaliśmy czas i pamięć,

licząc na palcach (wciąż ich mało).

Wybiegaliśmy w słońce, w deszcz…

i nie raz chwytaliśmy żałość,

że coś przegapić się zdarzyło.

Coś zaistniało, coś zbudziło.


Kolejny przełom już nie dla nas -

my po angielsku gdzieś w śródwieczu

popodliczamy każdy haust

powietrza, wody, ognia w życiu;

pijane i upojne mgnienia;

żywioł, ból, radość, znieczulenia.


Ale dopóki pory roku,

dopóki tańczą kalendarze,

niech nas dopada wilczy głód

tego, co może się wydarzyć -

chociażby rześki świt różowy,

albo muśnięcie szczęściem - nowym,


które zaskoczy bez pukania.

- Nowy Rok? Do mnie? Witam Pana!




  Contents of volume
Comments (0)
ratings: linguistic correctness / text quality
no comments yet
© 2010-2016 by Creative Media