Go to commentsNadzabijaj
Text 255 of 255 from volume: Mioklonie
Author
Genrepoetry
Formblank verse
Date added2024-02-23
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views91

nie wszystkich, oczywiście! zacznij od tych, 

co siedzą w mniejszym, nieoficjalnym sercu, 

w mikroskopijnej pikawce, gdzie kiśnie żółć 

i tętni ciemna galaretka. 


rozpraw się też z tymi, co na wątrobie, co zagnieździli 

się we wspomnieniach, skolonizowali umiejętności 

(potrafisz stwierdzić, kto zalęgł się w twoim czesaniu, 

zdolności mówienia komplementów, kto w utracie 

panowania nad sobą po dobrym kielichu, jaka szuja 

posiadła patrzenie, płukanie ust po umyciu zębów, 

kto mieszka w akomodacji, 

ilu jest dzikich lokatorów niedostrzegania?). 


chalstaj! na przestrzał i oślep! są z szybkopokoleniowych 

rodzin, mnożą się  jak opętani! ledwie zgładzisz jakiegoś 

— zaraz trzeba będzie dźgać 

prawnuczęta w fazie pokwitania.  


zrób to możliwie szybko, inaczej zostanie ci resztka 

ledwie sięgająca innej resztki, słuchanie Radia Podzwonne, 

kompletna wtórność, czwarty (i do tego krzywy!) plan, 

zszywanie dziewczyn, zamiast brać się, ciąć je jako 

pierwszy, ostrym, ale miło brzmiącym słowem. 


bo przypadną ci ciągłe stany wskazujące. na kompletne 

rozstrojenie. styl, w którym będziesz niknąć. choć 

z głową jedynie ciutkę poniżej krawędzi. 


i to śmieszne moralizatorstwo, którym ci ględzę. 

rozcieranie listków laurowych bez zapachu. 


jak skończysz — wyśpij się. spróbuj sobie wyobrazić 

mężczyznę ciągnącego gałęzie. po ugorze. 

i że nie ma w tym żadnej przenośni.

  Contents of volume
Comments (0)
ratings: linguistic correctness / text quality
no comments yet
© 2010-2016 by Creative Media