Z Twoim tekstem skojarzył mi się stary dowcip.

- Jaki zawód obywatelki? - zapytał milicjant.
- No. Tak stoję przy szosach - odpowiedziała pani.
- Stoi obywatelka i co?
- No. Tak stoję.
- Widzę, że się nie dogadamy. Wpiszemy do protokołu
"inżynier drogowy".

W językach wschodniosłowiańskich jest jedna litera dla naszych samogłosek u=ó, jedna litera dla spółgłosek h=ch i jedna dla ż=rz! Jaki diabeł tak strasznie skomplikował naszym dzieciom polską ortografię?!

...a tego suchara nie znałem, Marianie :)
...chociaż bardziej by pasowało: "pracownik zajazdu przydrożnego".

Etymologia, Belino - to po drugie.
...a po pierwsze - wiesz, ilu filologów polskich straciłoby pracę? Zwłaszcza profesorów akademickich? ;)

Ja to akurat dobrze wiem, jaki "diabeł" - i chodzi nie tylko o etymologię, ale także o odmianę i morfologię polskich wyrazów. Nie musisz mi tego tłumaczyć. Pytam, bo takie same "wyjaśnienia" w swoim arsenale mają i rosyjski, i białoruski i ukraiński, gdzie przevież mają i swoje odmiany, i morfologię i etymologię, a mimo to nie ma tam podwójnych zapisów dla jednej i tej samej brzmieniowo głoski!

Belino, zostaje więc "a po pierwsze..." ;) Oczywiście - pod płaszczykiem "zachowania tradycji".