Go to commentsKobieca literatura
Text 50 of 49 from volume: nowe bla bla
Author
Genrenonfiction
Formarticle / essay
Date added2025-07-26
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views42

KOBIECA LITERATURA

Nie, nie mam tu na myśli tych wszystkich – nazwanych w XIX wieku masowo produkowanych powieści „dla kucharek”. Mam tu na myśli takie książki, które piszą kobiety, z wyraźnie kobiecej perspektywy . Oksana Zabużko i Susan Sontag się tu nie mieszczą, bo są neutralne płciowo. To literatura „medium”. Mam tu na myśli to pisanie, gdy autorka – choć chcąc się wpasować w literaturę, którą roboczo nazywam „medium”, głównego nurtu, to jednak wyraźnie akcentują swoją kobiecość.

Właśnie skończyłem czytać Hannah Jane Parkinson „Drobne przyjemności. Czyli z czego się cieszyć, gdy życie nas nie rozpieszcza”. Takie rozkosznie miłe felietony, o drobiazgach życia codziennego. No tak, świat nas otaczający nie jest miły, ale te doświadczenia – zasypianie w świeżej pościeli, wracanie ostatnim, nocnym autobusem do domu, uczestniczenie w domówkach, słuchanie coverów… To naprawdę drobne przyjemności, które osładzają trudy dnia codziennego. Kto z nas zwraca na to uwagę? Ona. A dzięki tej lekturze także i ja, choć ja zauważałem to już wcześniej. Mówi: jestem kobietą, a zarazem lesbijką, ale całość tego przekazu jest tak … kojąca? Chillout. Można patrzeć na życie z takim filtrem wychwytującym te miłe aspekty i detale.


„Dziewczyny kontra chłopcy” Partii mogłoby tu grać jako tło muzyczne. Ja czytam te książki – tak, sięgam po nie – bo one pokazują kobiecy punkt widzenia świata, w który żyjemy razem. Po te książki sięgają głównie kobiety… Ale tu nie ma tej podniesionej gardy: obraziłeś mnie – ale czym? – domyśl się ( w domyśle znajdź w sobie jakąś winę/ błąd), bo skoro po nie sięgną głównie kobiety, to można walić otwartym tekstem. Ale kto się nie zgodzi z H. J.Parkinson, gdy ona pisze, że „życie to gra zespołowa”? No, są tacy soliści i socjopaci…


Że akurat ta mi posmakowała? Felietony Doroty Masłowskiej i Katarzyny Nosowskiej ( książki) też mi jakoś tak lekko weszły – otwieram taki zbiór i znienacka, nie wiedząc kiedy jestem już na jego końcu.

Trafiam też na takie ładne, ale pustawe w środku. Szata graficzna przyciągająca wzrok, układ tekstu na stronie przekosmiczny, a w środku pustawo, brnę przez książkę, by utonąć przed końcem. Bo to hiphopowe rymy, amfetaminowy słowotok, takie nowoczesne warszawskie blabla. Mary Spolsky „Jestem Marysia i chyba się zabiję dzisiaj”. Wielu odstręczyłby już sam ten tytuł, ale ja z zadawaniem szoku spotykam się od dawna i podjąłem wyzwanie. Ale ten smak nie jest na mój pysk. Bardzo nie.

Na zupełnie innym biegunie, pisanie o konkretach, coś co lubię – historia, i tym razem naprawdę gruba historia: Olga Wiechnik „Platerówki? Boże broń. Kobiety, wojna i po wojnie.” ( Jakie to chytre zagranie: Boże broń – to pisanie boga z dużej litery, bo początek zdania. Odwrócenie: broń boże już daje większą swobodę.) A w środku hardcore historyczny.

Dygresja:

Jedna z nich, platerówek, jako posłanka na sejm, doprowadziła do liberalizacji dostępności do aborcji w latach ’60 XX wieku. ( By potem, w 1993 maściuch – Tusk, znów przymknął furtkę. Był w rządzie, miał w nim 4 ministrów i podpisał też konkordat, a Kaczyński był – tak jak i teraz – w opozycji. Paradoks historii.)

Historia o prekursorkach. Dziś kobiety w wojsku nie dziwią. Wtedy wyważały drzwi. Kobieta dowodząca pododdziałem? To groziło buntem, ale takie rzeczy się zdarzały dzięki stalinowskiemu rzucaniu każdego mięsa na front.

I cytat – jedna z nich mówi na koniec życia kolejne piękne zdanie. Nadzieja Koc: Trochę tylko żałuję, że tak długo żyję. Bo to nieciekawe.


Hardcore to też jedna z najciekawszych pozycji jakie zdarzyło mi się czytać. Jess Zimmerman „Kobiety i inne potwory.” Książkę otwiera wstęp : do czytelniczek. Przeczytałem. Nie – przeczytałam. Warto było. Mimo, że to ociekający faszystowskim feminizmem to  warto.  W świecie tej pani skoro jestem facetem to w pakiecie jestem antykobiecy, mam złe wobec nich intencje. Ale jak ona pisze. Eseje - !, i felietony, jak również jakieś drobiażdżki.


No dobra, pani Jess wspomina wielokrotnie, że miewa problemy z samooceną, bo widzi jaki typ urody się lansuje. Bo ona nie pasuje. Pani Hannah też nie jest… normatywna?, bo niezbyt ostentacyjnie, wspominając, że jest lesbijką.

Czytam tą kobiecą literaturę. One zajebiście ją piszą, bo chcą… I są trochę inne. Ale nawet jeśli są nieco inne, to one ją piszą. Te najładniejsze, te top nic nie piszą bo po prostu są ładne. I pozostaną pięknym widokiem.  Ale z paniami Parkinson i Zimmermann, nawet jeśli nie zaintrygowała by mnie ich uroda na ulicy, to czytając ich teksty chętnie bym pogadał – a z takiej rozmowy zrodziłyby się ciekawe refleksje.






  Contents of volume
Comments (1)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Jak "dzień", to wiadomo że "codzienny", podobnie jak jest mokra woda ;)
© 2010-2016 by Creative Media