Go to commentsKosmochaos
Text 255 of 255 from volume: Różne teksty
Author
Genrefantasy / SF
Formprose
Date added2025-11-02
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views42
Kosmochaos

Statek kosmiczny: O Mały Włos Czarna Dziura, zawrócił z kopyta. A może nie tyle zawrócił, co poleciał nie w tym kierunku co trzeba. Znalazł się w otchłani kosmosu, gdzie jeszcze żaden obiekt nie gościł. A jeżeli nawet, to teraz już go tam nie ma. Bo to dziwna kraina. Nawet jak na takie szczególnie rozległe miejsce, jakim jest Wszechświat. OMWCD nie zderzył się co prawda, z tamtym co wracał stamtąd, ale może dlatego, że nie miało co wracać.


*~Na statku - ROJP~*


Wycieczkowy statek kosmiczny o uroczej nazwie: „Rajska Odyseja Jeżeli Przeżyjemy”, płynie na falach czarnej materii, po rozdrożach kosmosu. Jak wyglądają istoty wewnątrz, to w istocie nie wiadomo. Natomiast można przypuszczać, że wyglądają przez okna. Czy otwarte, czy zamknięte, to już zależy od tego, kim lub czym są, czyli ile wytrzymają.


*~Oczy Obserwatora~*


Dla postronnego obserwatora, stało się jasne {ale nie jak Słońce, bo to nie ta gmina} że jeden z nich wyjrzał i przeżył, bo wskazał czymś i krzyknął: tammmmm! Postronny doleciał do takiego wniosku, bo miał dziwną wadę, że wszystko słyszał i rozumiał. Spojrzał we wskazanym kierunku i zobaczył: OMWCD. Miał też przenikliwy wzrok. Zajrzał zatem do środka, by stwierdzić, co tam się wyprawia. Zobaczył, że nic nie zobaczył. Obiekt był wydmuszką pustą w środku. Nawet taki Obserwator, co wiele już w swoim życiu widział, zdziwił się trochę. Chociaż akurat w jego przypadku oznaczało to, że go po prostu zamurowało.


Aż nagle ściana na niego poleciała, bo ujrzał, że OMWCD wywrócił się na lewą stronę. Teraz dostrzegł wszystko: pełno tego i owego oraz małych obiektów, biegających gdzie tylko się da. Nic im nie było. Patrzył i patrzył i nie wiedział na co spogląda. Jego wyobraźnia nie miała w sobie tego typu fragmentów obrazów, z których mógłby tworzyć całe obiekty. A zatem widział, ale nie wiedział co. Jakieś zamazane kształty. Wnerwił się trochę i pomyślał, żeby wziąć numerek do okulisty.


*~Na lewej stronie ~*


– No nareszcie możemy oddychać brakiem tlenu. Od razu lepiej.

– A jaki miły chłodek.

– Rozległy ten pokoik.

– Tylko jakieś oczy nas obserwują.

– Czy musimy tak ciągle biegać?

– Tu mamy więcej miejsca, niż po prawej stronie.

– Po prawej, nikt nie widzi, jak sprawnie nam idzie.

– A my lubimy pochwały.

– O tuż to.

– O tuż to, tak się nie pisze.

– A co mi tam, w mordę Księżyca!


– A ja stanowczo żądam krytyki. W głowie mnie się genialnie przewraca!

– Gdybyś ją miał, to bym uwierzył.

– Muszę dbać o zrównoważony stan ducha.

– Obiekt się do nas zbliża. Widzę napis: Rajska Odyseja Jeżeli Przeżyjemy.

– Akurat przybiegłem. Oczywiście, że przeżyjemy. Tylko mnie nie straszcie.

– Nie my, tylko oni. Jeden nawet przez okno się wychyla.

– Pomachajmy mu.

– A niby czym?

– Znowu oczy rozbłysły. Widzieliście. Tam daleko. Spiralne jak galaktyka.

– Ej, co ty gadasz? To zwykłe oczy. Tyle, że duże. Chyba, bo pusto tu jakoś. Mogą być blisko i małe, lub duże i daleko.

– Wyleciał przez okno!

– Za bardzo się wychylił, w kierunku Czarnej Dziury.

– Widzę, że pije mleko z Drogi Mlecznej. To go wzmocni. Przeżyje.

– To gdzie my w końcu jesteśmy?


*~Na statku - ROJP~*


– Łapcie go. Oddala się od nas.

– Może tamci złapią.

– Ma na sobie jakieś okrycie? Bo jeżeli nie, to po nim.

– Nie mów takich normalnych zdań, w takim tekście.

– Dobrze już dobrze. Chleje mleko.

– To już było! Opanuj się.

– Doi kozę na Orionie.

– To ta koza ma trzy nogi?

– A niech sobie leci. Wiadomo to, co by z niego wyrosło.

– Tak już lepiej.


*~Na statku - Pomywajec Galaktikus~*


– No dalej dalej. Pomywamy. Niepotrzebne naczynia z burtę.

– Widelce też?

– Tylko talerze.

– Robi się!


*~ Na lewej stronie - OMWCD~*


– Na prawą stronę!! Ale już!!! Latające talerze nas atakują!!!

– Ale małe jakieś. Palcem się pstrknie… i bum!

– Czym?

– Nie wiadomo, czy małe. Na pewno paskudne. Resztki jedzenia są najgorsze. Maszynerię mogą zapaskudzić.

– Nie widzę guzika, co na prawą przewija.

– To naciśnij byle co. Może też zadziała ze zdziwienia.

– Widzę guzik, ale mi ucieka.

– Dostałem sosem po oku!

– A ja skrawkiem kości w nos.

– W nos? A co to jest?

– Talerze coraz bliżej.

– Mówiłem, że napęd biologiczny jest niepewny. Może się rozbiec po całym statku.

– Tylko guzik ucieka.

– Dostałem talerzem. Umieram. Ale nie zupełnie. To był akurat hologram.

– Ale reszta nie!

– O w mordę karła białego ! Hura! Przewijamy się. Na guzik zleciał talerz. Atakujący nas uratowali.

– Chyba nie chcieli?

– Nieważne.


* ~Poza statkiem - ROJP~*


– Talerz mi się przydał do zupy mlecznej. Piję przez rurkę. Tylko nie wiem, co ze mnie wyrośnie. Może oczy obserwatora?


*~Oczy Obserwatora~*


Tak naprawdę, to ja wszystko relacjonowałem. Teraz mam oczy zachlapane: mlekiem, resztkami jedzenia, napędu i głupawym tekstem, na którego nikt nie spojrzy. No i co z tego. Jeżeli chociaż jeden przeczyta, to i tak będzie ponad normę.

Ale i tak mnie wyłączą. Chociaż tak się starałem.


No nie! Dostałem Marsa na czole, od tego wnerwionego przygnębienia.

A niech to, biały karzeł świśnie!

Huuura!

Wenus na mnie leci!

Gorąca, rozpalona.


Saturnowi dwa pierścienie zajumała.

Ciekawe do czego?



  Contents of volume
Comments (0)
ratings: linguistic correctness / text quality
no comments yet
© 2010-2016 by Creative Media