Go to commentskobieta którą barwił zmierzch
Text 29 of 57 from volume: Last minute
Author
Genrepoetry
Formblank verse
Date added2013-05-16
Linguistic correctness
Text quality
Views3102


wypłowiała jak sawanna

kępy sucholubnych traw

związywała nad karkiem


nagie ramiona

otulała dymem marihuany


na twarzy uśmiech

kołysany czystym szczęściem


nie miała niczego

oprócz wolności

nosiła ją na wskazującym palcu

  Contents of volume
Comments (6)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Jaki śliczny, lekki wiersz! Podobają mi się i trawy, i szal z marihuany, i szczęście i wolność na wskazującym palcu.
avatar
Dawno nie widziałam obrazu poetyckiego urody tak cudnej. Bez pretensji, lekuchno, trochę tylko brązowo, a złociście przecież z tą kreseczką łodygi wysuszonej na wietrze. Nozdrza czytelniczki wypełnia zapach sawanny.

Trawy nie są sucholubne, lecz tutaj wyrzekły się wody na potrzebę wzniosłą.

Z sympatią.
avatar
witaj lirycznie z nutką egzotyki :)pozdrawiam
avatar
Tak piękny, że wprost zapiera dech.
avatar
Konopie działają śmiechotwórczo na każdego.

Palone u nas - jak w Holandii czy w Kanadzie - wszędzie, w jeden sztach zrobiłyby z nas-smutasów naród beztroskich wesołków
avatar
Sucholubne trawy - i trawki - z sawanną w tle czy nie - na wieczór działają jak narkotyk
© 2010-2016 by Creative Media