Go to commentsDotykały moje oczy, uszy i skóra
Text 1 of 3 from volume: Niespodziewane
Author
Genreadventure
Formprose
Date added2013-05-23
Linguistic correctness
Text quality
Views2872

Było to maja dnia drugiego. Rano, porozumiałam się z osobistym Aniołem Stróżem w sprawie zaplanowanej kilka dni wcześniej. Usmiechnął się Słoneczny, aż pojaśniało, strzepnął piórko błękitne i już wiedziałam - pogoda zamówiona, wyruszamy w drogę niespodziewanych odkryć.

Towarzyszył nam wietrzyk przysiadając co chwilę na ramieniu, może celem obrania nowego kierunku, a może chwilowego spoczynku i zebraniu sił ku dalszym igraszkom z ptasimi skrzydłami, z rodzących w ciszy zieleń gałązkami drzew i z moim Niebieskim Przewodnikiem.

Podpatrywałam z ciekawością  te Niewidzialne Towarzystwo i wzrastało we mnie wrażenie, że dzień wyjątkowych dostarczy mi iluminacji.

Jakże mogło być inaczej.

Od pewnego czasu pod niebem wirowały słyszalne nawoływania żurawi. Okiem wypatrzeć nie mogłam, zbyt wysoką obrały odległość w przestworzach, ale ucho łowiło nawoływania królewskich ptaków.

Szłam za ich głosem, trochę drogą polną, a trochę trawę unoszącym ugorem, kiedy zamilkły nagle.

Niepewna, zatrzymać się chciałam, lecz moi towarzysze unosząc się w pachnącym wiosną powietrzu, nad wzniesieniem zawiśli, jakby na nici, bezszelestne latawce.

Poczęłam się wspinać najciszej jak to możliwym było, myśląc jednocześnie, że najlepiej byłoby buty  zdjąć, zostawić i iść na bosaka, ale nie mogłam zmarnować chwili najmniejszej, ponieważ -

Spotkanie Czekało.

Jest. Widzę. Oczy wypełniają się obrazem Majestatu, Wdzięku i Piękna.

Oto para Szarych Żurawi.

Płynnym, pociągającym krokiem przemierza wzgórze, niczym tancerze majowi sunący krokiem poloneza.

Cóż za wrażenie. Aż oddech wstrzymałam.

Powstrzymując się od wszelkiego ruchu i gorączkowo myśląc, czy aparat zadziała prawidłowo i nie zrobi jakiegoś psikusa z ostrością obrazu się bawiąc, jak to bywa czasem -

Uczestniczyłam w Niespodziewanym.

Patrzyłam w wizjer i na ptaki jednocześnie, brakowało mi jeszcze jednej pary oczu, bo obrazy pomieszane, rozdzielnie patrzeć nie mogłam.

Cóż pozostało?...

Pstrykanie...

Przyłożyłam palec zwalniając migawkę...pstryk, pstryk, pstryk.

Usłyszały Piękne, złowiły Powabne ... złamaną harmonię.

Uniosły wysmukłe szyje z główkami karminem przystrojone w górę, zapląsały w miejscu długie, miękkie palce nóg...

pstryk, pstryk...

Rozłożyły pierzaste, potężne ramiona i znikać poczęły pośród rosnących drzew, aby tuż za nimi wzbić się w przestworza.

Chłonęłam każdym siebie fragmentem lot ptaków. Poruszające się w rytm ruchu skrzydeł  zwiewność szarych piór, wyciągające się szyje, wydłużające ciała smukłe nogi. Chłonęłam ledwie słyszalny szum poruszanego skrzydłami powietrza, czując jego wirowanie na twarzy.

Cudowne, zjawiskowe widowisko. Niepowtarzalny dotyk Piękna i Majestatu Natury.

Otwarły się Wrota na Cuda, których dotykały moje oczy, uszy i skóra.

Stałam i szpiegowałam je wzrokiem tak długo, jak się tylko dało.

Byłam tak blisko, a One pozwoliły mi na siebie patrzeć i zostawić swój  portret w mojej  pamięci.

  Contents of volume
Comments (13)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
To bardzo interesujący sposób pisania prozy. Przestawny szyk jest chyba próbą naśladowania staropolszczyzny, ale w pierwszym zdaniu troszkę przeholowano, gdyż taki zapis jest w moim odczuciu pod każdym względem niepoprawny. Przed zwrotem "może celem" należało postawić średnich. Proponowałbym jednak zamianę na "może w celu", gdyż pierwsza forma jest najzwyklejszym rusycyzmem. Nie jestem do końca przekonany o zasadności pisania w ten sposób, że pewną część zdania kończy się myślnikiem, a jego dalszą część przenosi się do kolejnego wersu:
"ponieważ -
Spotkanie Czekało".
Wystąpiło sporo błędów interpunkcyjnych. Brakuje przecinków przed: przysiadając, unosząc, jak to, z ostrością, zwalniając; zbędne są przecinki przed: porozumiałem, trochę, zatrzymać, jakby, bezszelestnie, niczym.
avatar
Miło mi Pana gościć na progu szerszego zbiorku (być może) myśli i słów moich.
Cudownie. Oto właściwe słowo, którym wyrazić mogę Podziękowanie za Korekcie poświęcony czas. Cenna to dla mnie i dla słów pomieszanych troszkę wskazówka.
Wdzięczność okazując użyję pisemnego słowa Dziękuję, a korzystając z Niej spieszę z naprawą (o ile to możliwe po publikacji).
avatar
"Usłyszeć, w jakiej tonacji brzmią słowa, dostrzec ważką lekkość intencji, odkrywać ich barwę i smak, to subtelny klucz otwierający drzwi do mieszkania poezji."

interesujace, chyba
avatar
witaj.)
Dzięki za wizytkę,a interesująca reszta w domniemaniach pozostanie chyba tym czasem. Chętnie udam się z rewizytą jeśli okoliczności temu sprzyjającymi bedą.
avatar
z rewizyta?
za pozno.
przynajmniej o szkutnikowe 20 lat.
powaznie, pochowalem swoja tworczosc.
nikt jej nie czytal.
aha.
poza mna.
ad sedno.

w sprawie tytulu.

Dotykały moje oczy, uszy i skóra

Dotykały moje oczy, me uszy i ma skóra
avatar
aha
zapomnialem sie podpisac.
czynie to.

podpisal,
Mistrz slow nieprzypadkowych.

ok?
avatar
Witam:)
Pochowana wieczyście? Czasem preludium jest koniecznym, aby usłyszeć lepiej i więcej.
Dziękuję serdecznie za opinię i radę - może się przydać.
avatar
Bardzo urokliwy tekst. Jak i janko, mnie też dziwi staropolszczyzna.
O stylu języka pisze na przykład Urszula Glensk w książce "Jak zostać pisarzem":
"...istotny jest szyk wyrazów. Jeśli chcemy uzyskać efekt gładkiej, poprawnej polszczyzny, wówczas powinniśmy dbać o to, aby wyrazy w naszych zdaniach były zestrojone zgodnie z najbardziej reprezentatywną, potoczną formą użycia. Gdy chcemy zachować płynność stylistyczną, starajmy się, aby przymiotnik poprzedzał rzeczownik." (itd., str. 152)
Wydaje mi się, że jeśli chcemy uzyskać efekt archaizacji, używając nietypowej składni, powinniśmy mieć jakiś kontekst (na przykład powieść historyczna). Być może się jednak mylę.Być może jest to styl Izydory i nie pozostaje nam nic innego, tylko się delektować jego oryginalnością.
avatar
Mam podobne ogólne uwagi, jak do tekstu "Bitwa na kosy, wiewiórki i bażanty". Zainteresowały mnie Twoje teksty również dlatego, że też pisałem kiedyś o przyrodzie, a także o spotkaniu ze stadem żurawi w Dolinie Baryczy.
Jestem pod urokiem Twojego pisania, zwłaszcza, że o ile się nie mylę, pstrykanie zdaje się być łatwiejsze od pisania.
avatar
do wrzos10
Witam:)
Pani wgląd w ten prosto złożony opis wzruszył mnie i przerósł wszelkie oczekiwania, a tak po św. prawdzie nie miałam żadnych.Wstąpiłam do tego Domu z jakąś nikłą nadzieją, że może ktoś przeczyta zapisane słowem wrażenie ...powie, co sądzi
Dziękuję serdecznie
avatar
do lilly.
Wrażenia jakich doznaję, chyba przerastają mnie.Raz jeszcze powiem: - nieocenioną skarbnicą wiedzy jest Pani komentarz dla mnie, która literackie słowa właściwie zna tylko z książek czytywanych w czasie, czasem wolniejszym.
Ogromne dzięki za ciepłą, serdeczną i szczerą wypowiedź.
Z uznaniem
avatar
Witam:)
Zgadzam się, pstrykanie jest łatwiejsze, kiedy pstrykamy przyrodę, ale bywa trudnym, kiedy podpatrujemy np. ptaki, czy zwierzęta. Z całą pewnością łatwiejsze od pisania. Komentarze zaś tutaj zaistniałe po prostu przerosły mnie dzisiaj i jedynie co mogę, to dziękować.
Serdecznie zatem to czynię i pozdrawiam na dlaekich szlakach.
avatar
Przepiękny tekst,zachwycający lekkością i uroczo prowadzący czytelnika do odkryć. Przyrodniczy opis, podany jest w sposób zaskakujący i wyrafinowany. Zadumałam się nad nim, poczułam, a nade wszystko... przeżyłam. Gratuluję
© 2010-2016 by Creative Media