Go to commentsPoprawinki 1 - Dotykały moje oczy, uszy i skóra.
Text 1 of 2 from volume: Niespodziewane Repetytorium
Author
Genreadventure
Formprose
Date added2013-06-20
Linguistic correctness
Text quality
Views2281

 Rano, a było to maja dnia drugiego porozumiałam się z osobistym Aniołem Stróżem w sprawie zaplanowanej kilka dni wcześniej. Usmiechnął się Słoneczny, aż pojasniało, strzepnął piórko błękitne i już wiedziałam - pogoda zamówiona, wyruszamy w drogę niespodziewanych odkryć.

 Towarzyszył nam wietrzyk przysiadając co chwilę na ramieniu; może w celu obrania nowego kierunku, a może chwilowego spoczynku i zebraniu sił ku dalszym igraszkom z ptasimi skrzydłami, rodzacych zieleń gałązkami drzew i z moim Niebieskim Przewodnikiem.

Podpatrywałam z ciekawością to Niewidzialne Towarzystwo i wzrastało we mnie wrażenie, że dzień wyjątkowych dostarczy mi iluminacji.

Jakże mogło być inaczej.

od pewnego czasu pod niebem wirowały słyszalne nawoływania żurawi. Okiem wypatrzeć nie mogłam, zbyt wysoką odległość obrały w przestworzach, ale ucho łowiło nawoływania królewskich ptaków. Szłam za ich głosem trochę drogą polną, a trochę trawę unoszącym ugorem, kiedy zamilkły nagle.

Niepewna zatrzymać się chciałam, lecz moi towarzysze unosząc się w pachnącym wiosną powietrzu nad wzniesieniem zawiśli jakby na nici bezszelestne latawce.

 Poczęłam się wspinać najciszej jak to tylko możliwym było myśląc jednocześnie, że najlepiej byłoby buty zdjąć, zostawić i robić to na bosaka, ale nie mogłam zmarnować chwili najmniejszej, ponieważ...Spotkanie Czekało.

Jest. Widzę. Oczy wypełniają się obrazem majestatu, wdzięku i piękna. Oto para szarych żurawi.

Płynnym, pociągającym krokiem przemierza wzgórze niczym tancerze majowi sunący krokiem poloneza.

Cóż za wrażenie, aż oddech wstrzymałam.

Powstrzymując się od wszelkiego ruchu i gorączkowo myśląc, czy aparat zadziała prawidłowo i nie zrobi jakiegoś psikusa z ostrością obrazu się bawiąc, jak to z ostrością bywa czasem.

Uczestniczyłam...

Patrzyłam w wizjer i na ptaki jednocześnie, brakowało mi jeszcze jednej pary oczu, bo obrazy pomieszane, rozdzielnie patrzeć nie mogłam.

Cóż pozostało?

Pstrykanie.

Przyłożyłam palec blokadę migawki zwalniając, pstryk, pstryk...,pstryk.

Usłyszały Piekne..., złowiły Powabne...złamaną harmonię. Uniosły wysmukłe szyje z główkami karminem przystrojone w górę, zapląsały w miejscu długie, miękkie palce nóg...,

pstry..., pstryk...

Rozłożyły pierzaste, potężne ramiona i znikać poczęły pośród rosnących drzew, aby już za nimi wzbić się w przestworza.

Chłonęłam każdym fragmentem oka lot ptaków. Poruszające się w rytm ruchu skrzydeł szare pióra, wyciągające się szyje, wydłużające ciała smukłe nogi. Chłonęłam ledwie słyszalny szum poruszanego skrzydłami powietrza, czując jego wirowanie na twarzy.

Cudowne, zjawiskowe widowisko, wdzięk, harmonia i płynność. Niepowtarzalny dotyk Piekna i Majestatu natury. Otwarły się wrota na Cuda, których dotykały moje oczy, uszy i skóra.

Stałam i szpiegowałam je wzrokiem tak długo jak się dało.

Byłam tak blisko, a one pozwoliły mi na siebie patrzeć i zostawić swój portret w mojej pamięci.


  Contents of volume
Comments (3)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Piękny, niemal poetycki opis zachowań żurawi, mimo że nie jestem zwolennikiem przestawnego szyku wyrazów, który tu się zauważa. W tym przypadku mnie on nie razi. Ale z tegoż powodu w jednym ze zdań nie mogłem zrozumieć następującego fragmentu: "z ptasimi skrzydłami, rodzacych zieleń gałęziami drzew". Pomijając brak znaku diakrytycznego, czegoś mi w nim jeszcze brakuje, chociaż nie wiem, czego. Ale brakuje mi również wielu przecinków przed wtrąceniami oraz zdaniami podrzędnymi, a konkretnie przed: porozumiałam, przysiadując, unosząc, jak to, myśląc, blokadę migawki zwalniając, jak się dało. Zbędne są przecinki po wielokropkach (czterokrotnie), ale przydałyby się spacje (dwukrotnie). Brakuje też kilku znaków diakrytycznych. Natomiast sądzę, że rozpoczęcie zdania ("od pewnego czasu") małą literą jest zupełnie przypadkowe.
avatar
witam.))
Dziękuję za ponowny wgląd i ocenę szyków..., a bo to samo życie czasem szyki ludzkie miesza...
Nie wiem co począć z owym brakiem fragmentu:-" z ptasimi skrzydłami,rodzących zieleń gałązkami drzew", widoczne nie tylko w zapisanym zdaniuone wystąpiły.
- Może jakaś podpowiedź?
"od pewnego czasu" - z małej litery początek zdania - w istocie przypadek
avatar
Lapsusy w rodzaju:

/para żurawi/ płynnym, pociągającym krokiem przemierza wzgórze niczym tancerze majowi, sunący krokiem poloneza.

(vide środkowe partie tekstu)

Pociągający może być zakatarzony damski nosek, pociągające bywają perspektywy - krok nigdy. No, i ile kroków zmieścisz tuż obok siebie w jednym zdaniu?


Chłonęłam każdym fragmentem oka lot ptaka.

(patrz ostatnie akapity)

Fizycznie to niemożliwe. Chłoniemy tylko źrenicami. Reszta gałki ocznej nie widzi.

Poruszające się (...) szare pióra, wyciągające się szyje, wydłużające ciała smukłe nogi.

(odpowiednio końcowe frazy)

Jak bardzo wyciągające się były te szyje? Nie są przecież z gumy. Może raczej "wyciągnięte szyje"? To samo ze smukłymi nogami. Jak bardzo wydłużające ciała były te nogi? Czy nie chodziło po prostu o zwykłe "długie nogi"?

Potknięcia frazeologiczne rozbijają opis tej pięknej scenki na jakieś niespójne obrazy i wprowadzają niezamierzone efekty humorystyczne
© 2010-2016 by Creative Media