Przejdź do komentarzyPosłuchane w pociągu
Tekst 38 z 70 ze zbioru: Opowieści o ludziach i miejscach
Autor
Gatunekbiografia / pamiętnik
Formaproza
Data dodania2019-12-03
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń1125

Wciśnięty w kąt przedziału i kołysany miarowym stukotem kół pociągu powoli usypiałem. Ten błogi stan zakłóciło mi wejście dwóch pasażerów. Nieraz słyszałem, że w naszych pociągach kradną, więc przyjrzałem się im spod półprzymkniętych powiek. Nie wyglądali na niebezpiecznych, a raczej na „słoiki“ lub studentów wyższych lat, wracających z wyprawy do mamuś po jedzonko, bo mieli mocno wypchane torby. Jeden był niski, tłustawy i ubrany jak urzędnik, drugi zaś był jego przeciwieństwem. Chudy, wysoki, w okularach, z pokaźną brodą puszczoną na żywioł miał na sobie wytarte dżinsy i stary beżowy półgolf. Mimo tych różnic wyglądali na skumplowanych. Prawdopodobnie już na peronie zawzięcie dyskutowali, bo zaraz po zajęciu miejsc, niższy zapytał:

– To kim ty właściwie jesteś? Ateistą czy agnostykiem?

– Jestem wolnomyślicielem, a przede wszystkim człowiekiem i to z całą kupą wad – odpowiedział okularnik.

– Wolnomyślicielem? To znaczy, że wolno myślisz?

– Nie. To znaczy, że odważam się stawiać pod znakiem zapytania twierdzenia i dogmaty z jakimi się spotykam.

– Na przykład jakie?

– Na przykład te, które narzuca Kościół, z istnieniem Boga włącznie.

– Czyli ty jesteś zwykły niedowiarek.

– Może być i niedowiarek. Nie wierzę w Boga, tak samo jak w krasnoludki. Jestem wolny od tego typu urojeń.

– Nie wierzysz w Boga, ale stosujesz się do jego przykazań.

– Skąd wiesz, że to są Boże przykazania? To Kościół i księża tak twierdzą, bo z tego żyją. To są przykazania Mojżeszowe.

Już prawie zasypiałem, ale po takim dictum sen uleciał. Wciśnięty w mój kąt, nie otwierając oczu, nadstawiłem uszu, by nic nie uronić z ciekawie zapowiadającej się dyskusji.

– A skąd ty to wiesz? – zapytał grubasek. – Kto ci to powiedział?

– Nikt. Wystarczy poczytać biblię i trochę pomyśleć. Wyjaśnić ci to?

– No, dawaj.

– Mojżesz to był łebski facet. Widząc ciężki los Izraelitów w Egipcie powiedział im tak: „Wiem, że ledwo zipiecie. Egipcjanie wykorzystują was i traktują jak bydło. Nie podskoczycie im, bo jesteście za słabi. Macie tylko dwa wyjścia: albo gnić tu nadal, albo zwiewać. Uważam, że powinniście uciekać i mogę was poprowadzić, bo wiem dokąd iść i którędy. Nie będzie lekko, bo droga daleka i trudna. Ale jak dojdziecie do celu, to będziecie tam żyć jak paniska, bo miejscówka jest super.” Tym ich przekonał i ruszyli za nim. Wyprowadził ich na pustacie Synaju i tam dotarło do nich, że bez niego zginą jak ciotka w Czechach. Tylko on umiał znaleźć wodę, on wiedział, że manna spadająca z nieba jest jadalna i dlatego posłusznie szli za nim. Wszystko szło dobrze, ale z czasem zaczęły się rozróby. Wychodźcy mieli już dość tułaczki, a część z nich chciała nawet wracać do Egiptu. Wtedy Mojżesz zrozumiał, że nie utrzyma ludzi w karbach, więc postanowił zorganizować sobie mocnego pomocnika – Boga. Nie był to jego projekt autorski, bo dorastając na faraońskim dworze, widział jak kapłani wykorzystywali bogów do manipulowania ludem. Zostawił więc tę zbuntowaną hałastrę i wszedł na górę, gdzie w spokoju spisał to, czego będzie od niej wymagał po powrocie, czyli dekalog. Nie było go czterdzieści dni. Izraelici w tym czasie zrobili sobie jakiegoś bożka, wykrzyczeli się, a potem opadł ich strach, że bez Mojżesza zginą. Zmiękli i gdy się pojawił, kamień spadł im z serca. Ale on nie wrócił już jako dawny Mojżesz, wrócił jako przedstawiciel Boga i od razu chwycił ziomków za pyski. Pokazał im tablice z rzekomo Bożymi przykazaniami i nakazał ich przestrzeganie. Potem tablice zostały zamknięte w Arce Przymierza jako największą świętość i oddane pod opiekę Lewitom. W ten sposób ich wyróżnił i zrobił z nich kapłanów nowej religii. Reszta Izraelitów ich utrzymywała, a oni byli oczami i uszami Mojżesza, pilnowali, żeby wszystko szło według nowych zasad i od ręki wymierzali sprawiedliwość. Na nieposłusznych spadały wtedy „kary Boże” w postaci jadowitych węży i innych plag. W ten oto sposób Mojżesz stworzył Boga, sobie dał prawo rządzenia ziomkami w jego imieniu i stworzył aparat kontroli ich zachowań. System władzy nadawanej przez Boga i wspieranej przez kapłanów był tak dobry, że później przejęły go państwa chrześcijańskie i nie tylko. Polska też nie była gorsza, bo i nasi królowie tytułowali się: „My z bożej łaski Król Polski, Wielki Książę Litewski, Ruski, Pruski ...”. Podobnie tytułowali się rosyjscy carowie, niemieccy cesarze i inni panujący w Europie. Mówię ci, Mojżesz miał łeb jak sklep i wszyscy późniejsi przywódcy narodów to przy nim cienkie Bolki.

– OK. Mojżeszowe czy Boże, ale te przykazania są dobre i należy ich przestrzegać.

– Poza trzema pierwszymi tak.

– A te trzy pierwsze? Co masz przeciw nim?

– One nie regulują zasad współżycia ludzi, tylko narzucają im uległość wobec Boga i jego personelu naziemnego.

– No dobrze. Powiedziałeś wcześniej, że Boga nie ma i że to wymysł Mojżesza. Do kogo zatem mają zwracać się ludzie szukający ukojenia lub pociechy w chorobie, po śmierci bliskich, czy w innych trudnych sytuacjach?

– Do ludzi. Żeby czuć się bezpiecznie, człowiek potrzebuje innych ludzi. Ludzie nie są idealni i często trudno się nimi porozumieć, ale tylko oni mogą naprawdę pomóc. Gdy ktoś upadnie, to nie Bóg go podniesie tylko człowiek, chorego tylko człowiek może wyleczyć, a stroskanego tylko człowiek może pocieszyć. Zwracanie się do Boga przypomina mi rozmowy dzieci z pluszowymi misiami. Dzieci opowiadają pluszakom o swoich smutkach, ale prawdziwej pomocy oczekują od mam i od nich ją dostają. W tym wszystkim to dzieci są nawet mądrzejsze, bo do misia można się przynajmniej przytulić, a do Boga nie.

– A co z życiem pozagrobowym? Co będzie po śmierci?

– Nie będzie nic i dlatego życie tu i teraz jest tak cenne i piękne.

Pociąg zaczął zwalniać przed kolejną stacją i młodzi filozofowie wyszli z przedziału. Na szczęście nikt się nie dosiadł i gdy ruszyliśmy, wcisnąłem się w mój kącik. Zacząłem przysypiać kołysany monotonnym stukotem kół, które jakby powtarzały słowa: cenne - piękne - cenne - piękne - cenne - piękne... .




  Spis treści zbioru
Komentarze (8)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Nudne :] Konstatuję z przykrością :(
avatar
Bardzo fajne. Malo kto tak opowiadac o nudnym dekalogu. Oczywiscie zasady sa wazne, ale kto wie co jest dobre, nawet nie musi ich znac.
avatar
Dobrze podsłuchane... Wspaniały tekst. W zupełności zgadzam się z okularnikiem. Tulmy się więc do ludzi, dobrych ludzi — jak dzieci do misia. Na Boga nie ma co liczyć. Umierające w cierpieniu dzieci Afryki wiedzą o tym najlepiej.

Ja mam wspomnienie pt. "Podsłuchane u dentysty". Może je kiedyś tu zamieszczę. Pozdrawiam. :)
avatar
"Religia jest dla ludzi bez rozumu".

/Naczelnik Państwa Polskiego, Józef Piłsudski/
avatar
Befano, dziękuję za wizytę i przykro mi, że Cię zanudziłem.

Arcydzieło, chyba masz rację, że wyczucie dobra wystarczy by być porządnym człowiekiem.

Michalszko, chętnie poczytałbym te wspomnienia z poczekalni u dentysty.

Emilio, cytujesz wielkiego człowieka, więc już nic dodać nie mogę.

Pozdrawiam Was wszystkich.
avatar
Dobrze jest posłuchać filozofa a wnioski wyciągać samemu.Trudno też polemizować, wszak ta historia wciąż trwa.
avatar
Dzięki Optymisto za wizytę i komentarz. Masz rację, to ciągle trwa.
avatar
Do komentarza Emilii:

I pomyśleć, że obecny naczelnik, wzorując się tak bardzo na byłym Naczelniku, lata do kościoła jak kot z pęcherzem. ;)
Ale i były Naczelnik, mówiąc te słowa: "Religia jest dla ludzi bez rozumu", konsekwentny nie był, bo dla kobiety (w tajemnicy państwowej) porzucił Kościół i zmienił wyznanie. Po co?
Widać, że w Polsce obyczaje, tradycje mają potężną moc, w wielu przypadkach potężniejszą niż... rozum. ;)
© 2010-2016 by Creative Media
×