Przejdź do komentarzyRozdział 35. Kochały go gospodynie domowe, służące, wdowy, a nawet pewna pani - technik dentystyczny /6
Autor
Gatunekobyczajowe
Formaproza
Data dodania2022-03-08
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń725

- Podoba mi się ten pani mąż. - rzekł rycerz z kretesem pozbawiony wszelkiego spadku.

- Mnie samej też. - z zapałem potwierdziła Zosia.


W czasie, kiedy państwo młodzi, wysoko unosząc łyżki i wzajemnie na siebie co i rusz spoglądając, zajadali swój marynarski barszcz, Ostap z niezadowoleniem gapił się na rozwieszone na ścianach plakaty. Na jednym z nich napisano: *W TRAKCIE POSIŁKU NIE ROZMAWIAJ. ROZMOWA PRZESZKADZA W PRAWIDŁOWYM WYDZIELANIU SOKÓW ŻOŁĄDKOWYCH*. Inny afisz głosił wierszem: *OWOCOWE WODY ŚWIETNE DLA URODY!*


Nie miał tu już nic do roboty. Należało się stąd wynieść, lecz na przeszkodzie raptem stanęła bóg wie skąd wzięta nieśmiałość.


- W tym waszym marynarskim barszczu, - z wysiłkiem powiedział Bender, - pływają szczątki statku, co zatonął.


Młodzi małżonkowie dobrodusznie się zaśmiali.


- A pan w jakiej branży pracujesz? - zapytał Ostap Femidi`ego.

- Tak właściwie to jestem sekretarzem kolektywu artystów kolei żelaznej. - odrzekł młody człowiek.


Wielki Kombinator zaczął powoli wstawać zza stołu.


- Ach tak, przedstawiciel kolektywu! Mogłem się tego spodziewać! Nie będę już państwu zawracał głowy swą rozmową. Przeszkadza to w prawidłowym wydzielaniu soków żołądkowych, tak ważnych dla naszego zdrowia.


Wyszedł bez pożegnania, ścinając na skróty rogi kolejnych stolików.


- Uprowadzili moją dziewczynę! - mamrotał na ulicy. - Wprost sprzed mojego ołtarza. Femidy! Nemezydy!*) Przedstawiciel kolektywu Femidi uprowadził kobietę samemu milionerowi...


I dopiero wtedy z wstrząsającą wprost jasnością uzmysłowił sobie, że przecież żadnego miliona już nie ma. Biegnąc i roztrącając rękoma przechodniów jak na basenie pływackim sprinter na zawodach o tytuł mistrza świata, wyraźnie to w końcu ujrzał.


- Też mi się znalazł apostoł Paweł! - szeptał, przeskakując przez jesienne klomby parku miejskiego. - Dziad żebraczy, k...a jego mać! Mennonita przeklęty, adwentysta dnia siódmego! Osioł ciężki! Dureń! Jeśli już wysłali walizkę - jak boga kocham, powieszę się! Zabić takiego mało!


Pośliznąwszy się dwakroć na wykafelkowanej podłodze urzędu pocztowego, dopadł okienka z paczkami. Przed nim stała niewielka, surowa i milcząca kolejka. Ostap z rozpędu od razu chciał wsunąć do środka głowę, lecz obywatel, stojący jako pierwszy, nerwowo uniósł ostre łokcie i nieco go odsunął do tyłu. Ten drugi jak nakręcony robot też uniósł swoje łokcie, i Wielki Kombinator w ten sposób stanął jeszcze dalej od wszechmogącego okienka. W kompletnym milczeniu kolejne łokcie unosiły się i rozchylały tak długo, aż chamisko znalazło się tam, gdzie powinno - na samym końcu ogonka.


- Ja tylko... - zaczął Ostap.


Nawet nie kończył, bo było to bezcelowe. Kolejka, szara, kamienna, była jak ta grecka falanga. Każdy znał swoje w niej miejsce i gotów był umrzeć w obronie swoich malutkich niezbywalnych praw.


Dopiero po 45 minutach Bender wsadził głowę do cudownego okienka i, jak stary hazardzista licząc na cud, zażądał zwrotu swojej paczki. Pracownik poczty obojętnie oddał mu pokwitowanie.


- Kolego, my nie mamy żadnych zwrotów.

- Co? Już to wysłaliście? - zawołał Wielki Kombinator słabym głosem. - Przecież dopiero godzinę temu to tutaj wam zdawałem!

- Żadnych zwrotów u nas nie ma, - powtórzył pocztowiec.

- Ale przecież to jest moja paczka, - powiedział, siląc się na grzeczność, Bender. - Pan rozumie: moja. Wysłałem ją, ale teraz chcę ją wziąć z powrotem. Pan rozumie, zapomniałem tam włożyć konfitury. Z rajskich jabłuszek. Bardzo pana proszę. Wujaszek strasznie się obrazi. Rozumiesz pan...



1931


........................................................................................


*) Nemezydy - od Nemezis - greckiej bogini zemsty

  Spis treści zbioru
Komentarze (2)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Kolejkowe prawa muszą być przestrzegane niezależnie od historycznej epoki.
avatar
Bender jest wciąż nieprzewidywalnym, kompletnie nieodpowiedzialnym, małym kapryśnym chłopczykiem. Mimo chrystusowego wieku nie dorósł ani do roli przyjaciela (patrz losy trójki jego kolesiów), ani do roli męża, ani wreszcie do roli pracodawcy /właściciela kantoru/.

Do jakiej roli dorósł? Roli wiecznego kombinatora?

Złodzieje są społecznie niedojrzali, i dlatego w zakładach karnych mówi się o ich resocjalizacji.

Jaka jest jej skuteczność?? Czy liczba złodziei maleje??

Roczny koszt utrzymania kryminalistów w Polsce to kwota 2,6 mld złotych.

Naprawdę nas na to stać???

Może te gigantyczne pieniądze wyasygnujmy na rodziny /zastępcze/ dla porzuconych dzieci?!
© 2010-2016 by Creative Media
×