Go to commentsfarmakologiczni politrucy
Text 23 of 51 from volume: poważne historie
Author
Genrenonfiction
Formprose
Date added2017-02-03
Linguistic correctness
Text quality
Views2138

FARMAKOLOGICZNI POLITRUCY

Oglądałem ostatnio odcinek jednego z głupszych polskich seriali kryminalnych. Intryga będąca jego osią natchnęła mnie do napisania tego tekstu.

Oto mieszkający w pewnym schronisku bezdomni od pewnego czasu umierają w czasie wolnym od przebywania w tym przybytku. Mają przy sobie pieniądze i wartościowe ubrania, przedmioty. Policjanci ruszają tropem tego, co powoduje ten wzrost śmiertelności i zamożności zarazem. Seriale tego typu raczej nie kończą się fiaskiem śledczych, więc sprawcy zostają wykryci i schwytani. Okazuje się, że lekarz niby charytatywnie opiekujący się bezdomnymi ze schroniska, w rzeczywistości – za zgodą kierownika placówki – namawia tych biednych ludzi do udziału w eksperymencie w charakterze królików doświadczalnych badających nowy lek za pieniądze. Stąd śmierci i stąd też brały się wartościowe przedmioty znajdowane przy ofiarach.

Już się spotkałem z takim rozumowaniem. Jest ono spójne wewnętrznie, wszystko się klei i zazębia, z siebie wynika, ale spójne i rozsądne wnioskowanie, jednakowoż oparte na błędnych przesłankach, w rzeczywistości prowadzi na manowce.

Serialowy lek na wątrobę po testach miał trafić na rynek i wspomagać chorych. Ale czy miał posłużyć do leczenia bezdomnych? Wątpię. Grupa docelowa, do której miał być skierowany lek, była zupełnie inna, niż poddani testom. Inny styl życia – bo bezdomni nie są pod tym względem reprezentatywni  – inny sposób odżywiania. Ja wiem, że leków dostępnych dla biznesmenów i polityków, ewentualnie też zwyklejszych śmiertelników, których na nie stać, bo leczących ich dolegliwości, nie testuje się na grupie docelowej. Nowy, drogi lek testowany na bezdomnych – nie najlepiej odżywianych, prowadzących niezdrowy, ale inaczej, tryb życia. Drogi prowadzące do bezdomności to bieda, alkoholizm – a więc ograniczanie konsumpcji, a także higieny i  opieki lekarskiej. Nie wiem, czy jasno się wyrażam i czy nasuwająca mi się analogia w tym dobrze to oddaje – inaczej podchodzi się do naprawy dwu- i dwudziestoletniego samochodu. Bezdomny, nawet taki, który od jakiegoś czasu mieszka w schronisku, ma zupełnie inny organizm, inaczej funkcjonujący niż zmęczony życiem zamożny człowiek. Nawet jeśli ich wątroby są w podobnym stanie. Tu widzę błąd w rozumowaniu.

Podobnie, przypominam sobie, myśleli nazistowscy lekarze prowadzący swe mordercze eksperymenty na więźniach obozów koncentracyjnych. Badali i mogli w tych badaniach posunąć się tak daleko jak tylko im się ubździło. Sprawdzali, jak zachowa się organizm ludzki w skrajnych warunkach i jak ten organizm wspomagać w tych ekstremach. Potem po Europie ganiali ich Sowieci i Amerykanie, by zdobyć takich fachowców i wyniki ich badań. Ale u ich podstaw tkwiły błędne założenia. Nazistowska nauka, w tym i medycyna, miały służyć Aryjczykom, a badania prowadzone były na Żydach i innych „gorszych rasowo”, a więc posiadających inne organizmy. Więc niekompatybilnych dla grupy docelowej, w intencji której te badania były prowadzone. Tych błędnych założeń ustrzegli się Japończycy z jednostki 731 uznając swą wyższość , a zarazem  jednak dostrzegając w innych mimo gorszości jednak takie same procesy fizjologiczne. Choć mimo tych różnic w założeniach ich okrucieństwo wcale nie było mniejsze.

Politrucy chcieli dobrze, a wyszło jak wyszło. Medyczni politrucy tak kierunkują  badania nad nowymi lekami. Zawsze najłatwiej  znaleźć chętnych do badań  nowych specyfików wśród biednych i wykluczonych, a ich organizmy nie są w żaden sposób reprezentatywne.

Wiem – mnie się wydaje, że moje rozumowanie jest wewnętrznie spójne. Ale z boku może to wyglądać to całkiem kuriozalnie.

  Contents of volume
Comments (11)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Nie "kuriozalnie" a racjonalnie :)
Wciągnął mnie ciekawie oraz przewrotnie napisany tekst. Przecinki sobie podarowałam ;-)

Serdecznie :)))
avatar
Nie eksperymentuje się na nikim.To jest przerażające,jak ganianie za kimś z pistoletem.
Eksperymenty przeprowadza się tylko w oparciu i rzeelną wiedzę-wynajduje się lek,na podstawie badań i się go wypróbowuje,TYLKO w celach zdrowotnych.Nie ODWROTNIE.
avatar
DO EKSPERYMENTU POBIERA SIE WYCINEK,NA KTORYM MOZNA ROBIC WSZYSTKO.
avatar
Logiczny, konsekwentny i bardzo fachowy wywód. A przecinków brakuje jedynie przed: jak tylko, uznając.
avatar
W latach 50/60.tych ub. stulecia w którymś z ośrodków naukowych USA (nie pamiętam, w którym) przeprowadzano bardzo rzetelne (jak to w TEJ Ameryce) badania nad kondycją fizyczną nastoletnich mieszkańców slumsów w Bombaju oraz - równolegle - w takiej samej grupie wiekowej Amerykanów. Zgadnijcie, Państwo, jakie były wnioski z tych analiz...
avatar
Wnioski były - już wtedy - szokujące: w odróżnieniu od amerykańskich nastolatków, ich rówieśnicy, mieszkańcy hinduskich slumsów byli w dużo lepszej kondycji psycho-fizycznej, nie byli niedożywieni, nie cierpieli ni na nadwagę, ni na bulimię czy anoreksję, ni na próchnicę
avatar
Nazistowska nauka zatrudniała niegłupich, świetnie wykształconych ludzi, a to wyklucza podejrzenie, że ich badania medyczne

przeprowadzane w obozach zagłady na kobietach w Birkenau i na mężczyznach /w tym na bliźniakach/ w Auschwitz

nie miały rzetelnych podstaw naukowych.

Organizm k a ż d e g o człowieka jest bardziej reprezentatywny dla wszystkich ludzi niż jakakolwiek laboratoryjna mysz czy /nomen-omen/ królik doświadczalny
avatar
Nie, mnie chodziło o to, że skoro przyjęto na starcie założenie, że organizm Żyda działa inaczej niż aryjczyka, to czemu odnoszono wyniki badań na Żydach do aryjczyków? Przecież - według nazistów - Żyd to taki nie do końca człowiek...
avatar
Medycy-naziści, zatrudniani przez hitleryzm w KL do eksperymentów medycznych i badań nad więźniami, nie byli głupcami. To byli wykształceni ludzie, często z tytułami naukowymi.

W swoich doświadczeniach najsampierw

selekcjonowali

swoich tzw. "pacjentów"

także ze względu na rasę.

Moi dwaj wujowie - ofiary tych "badań" -

Jan Pieńkowski i Antoni Pieńkowski,

z ich punktu widzenia byli czystymi Aryjczykami.

Na nich r ó w n i e ż przeprowadzano doświadczenia w obozach zagłady /w Auschwitz/

podobnie jak i na

/wyselekcjonowanych/

kobietach /np. w Ravensbrück czy w Birkenau/
avatar
Napisałam

podobnie jak na /wyselekcjonowanych/ aryjskich kobietach

(patrz Seweryna Szmaglewska "Dymy nad Birkenau" 1945)
avatar
Eksperymenty na żywych ludziach przeprowadzane są także

dzisiaj

np.

- w dziedzinie najnowszych technologii wojskowych;

- w produkcji artykułów spożywczych i w zbiorowym żywieniu;

- w zapobieganiu ciąży;

- w kosmetologii /w korekcji kształtu twarzy, powiększania warg, piersi, liposukcji, naświetlania promieniami UV, tatuowania etc., etc./;

- w dziedzinie technik socjologicznych /w tym manipulacji ludźmi/;

- itd., itd., itd.

Wysokie wykształcenie i tzw. poziom kultury człowieka NIE PRZEKŁADA SIĘ na jego postawy moralne
© 2010-2016 by Creative Media