Go to commentsLa Cucaracha
Text 2 of 13 from volume: Było sobie życie...
Author
Genrenonfiction
Formarticle / essay
Date added2017-02-14
Linguistic correctness
Text quality
Views2404

Cieszę się bardzo, gdy dopada mnie nastrój pisania o rzeczach pięknych i wzniosłych. Dotyczy to z pewnością tematów o miłości, kobietach i seksie. Mam jednak czasami ochotę napisać o czymś obrzydliwym, ohydnym i ogólnie uznanym za paskudztwo. Wszystko kręci się u mnie wokół kobiety, więc i tym razem w trosce właśnie o damy, postanowiłem im przybliżyć paskudztwo świata, które od tysięcy lat wywołuje przerażenie u kobiet, pustoszy światowe zapasy żywności, jest niezniszczalne, i wyjątkowo ohydne.

Ten superinsekt i zarazem szpetny gostek w kolorze mlecznej czekolady, z obrzydliwym owłosieniem na smukłych odnóżach i długimi, wszędobylskimi wąsami - to niejaki karaluch. Już sama nazwa wywołuje gęsią skórkę i odruch towarzyszący najczęściej chlustającym wymiotom. Kariera karalucha jako wyjątkowego niemilca, będącego postrachem nie tylko kobiet - to przede wszystkim zasługa jego nędznego życia, niesamowitych zdolności przystosowywania się do wszystkich lądowych środowisk i jego wręcz genialne możliwości zapisywania w genach - zmieniających się ustawicznie warunków życia. Ten superrobal zamieszkuje naszą Ziemię już 350 mln lat, czyli około 115 mln przed dinozaurami i co budzi ogólne zdziwienie naukowców - w niezmienionej postaci. Zawsze są dobre wiadomości i złe. Dobra, to fakt, że karaluch żyje jedynie 6 miesięcy, ale w tym czasie, pani karaluchowa oraz jej potomstwo jest w stanie `zakaraluszyć` Planetę Ziemię pół milionem - do miliona - nowych karaluszków i to jest oczywiście ta zła wiadomość. Larwy przychodzą na świat w małych kapsułkach i tylko w jednej mieści się ich aż 40 sztuk. Po 40 dniach młode karaluchy osiągają dojrzałość płciową i same rozpoczynają produkcję kapsułek. Efekt takiego naboru młodej kadry robactwa i tak licznej - jest katastrofalny i niezmiernie kosztowny dla ludzi. Jedna trzecia ogólnej produkcji światowej żywności jest pożerana przez te nienasycone robale. Przy okazji, niejako z marszu, przenoszą groźne choroby, jak gruźlicę czy zapalenie śledziony. Do Europy, setki lat temu, przypłynęły na statkach z krajów tropikalnych i znakomicie zaadaptowały się do znacznie zimniejszego klimatu, a to dzięki swoim fenomenalnym zdolnościom do genetycznych mutacji. Najlepiej i najprzytulniej żyje im się w składowiskach śmieci, brudzie, gdzie resztki żywności sąsiadują z odpadami po farbach, kwasach, metalach ciężkich i innych szkodliwych resztkach. 

Perfekcyjny system genetyczny karaluchów pozwala im już w szóstej generacji (pół roku) wytworzyć czynniki odporne na truciznę, która staje się dla nich kolejnym składnikiem pożywienia.  

Ponieważ posiadają najstarszy system immunologiczny na świecie, znalazły się pod czułą opieką wielu biogenetyków. Naukowcy wyselekcjonowali z materiału genetycznego najstarszego robala świata, tajemniczy gen, w którym zakodowane są dane o wszystkich spotkanych niebezpieczeństwach, epidemiach i światowych katastrofach klimatycznych. Intensywne badania tego genu pozwoliły naukowcom dokładniej ustalić przebieg wydarzeń sprzed setek tysięcy lat, kiedy na naszej planecie wydarzyła się gigantyczna katastrofa wyzwalająca elektromagnetyczne promieniowanie, po którym karaluchy zamiast wyginąć z kretesem, zyskały odporność na szkodliwe promieniowanie gamma, przekraczające pięćdziesięciokrotnie dawkę śmiertelną dla człowieka. Masowa katastrofa wszechczasów ( 65 milionów lat temu), w wyniku gwałtownych zmian klimatycznych, zmiotła z powierzchni Ziemi dinozaury, doprowadzając do totalnego zniszczenia rośliny i dwie trzecie ogólnej liczby insektów. Nie dotyczy to jednak karalucha, którego tragiczne w skutkach katastrofy na naszej planecie, jak epoka zlodowacenia, fale gorąca, czy wybuchy atomowe - uczyniły jeszcze odporniejszym i lepiej przystosowanym do życia i przeżycia.  

Ten pochód zwycięstwa niezniszczalnego superinsekta trwa i tylko brak tlenu na Ziemi jest w stanie skutecznie zatrzymać jego ekspansję. Tlen, przez specjalne pory do oddychania, dostaje się bezpośrednio do bezbarwnej krwi. Ten robal nic sobie nie robi z przerażonych kobiet, bowiem w ogóle nie posiada serca. Krew do aorty rozprowadzana jest przez system kurczących i rozkurczających się torebek. Niekonwencjonalny system magazynowania żywności wewnątrz organizmu pozwala przetrwać karaluchowi trzy miesiące bez jakiegokolwiek pożywienia i picia, a po odcięciu karaluchowi głowy - `biedny` robaczek - potrafi jeszcze pożyć około 9 dni. To może zanudzić na śmierć niejednego, nawet najbardziej zaciekłego pogromcę tego robaka. Karaluch odżywia się, zlizując pożywienie z powierzchni i silnymi żuchwami przerabia twarde kąski dostające się do żołądka, w którym mini zęby rozdrabniają pokarm do reszty. Ma także coś na wzór dwunastnicy i ślepą kiszkę, podobnie jak człowiek. Bardzo ważne są dla karalucha jego niezmiernie wrażliwe wąsiska. Poprzez wasy, dowiaduje się o zapachach, temperaturze, ruchu powietrza i wielu istotnych informacjach, czyniących go nieuchwytnym i zapobiegliwym, dlatego z przesadną pedanterią czyści je ustawicznie, przesuwając przez otwór gębowy. Na swoich czułkach posiada 2 tys. delikatnych włosków, ostrzegających go przed truciznami i ciężkostrawnym pożywieniem.  

Jedno jest pewne. Ludzie nie są w stanie powstrzymać i zniszczyć karalucha. Zanim człowiek znajdzie się w jego pobliżu, karaluch jest już za  `siedmioma rzekami i siedmioma górami`. Te, które dają się złapać, to starsze już osobniki, mające podobne przypadłości ze zdrowiem, jak ludzie w procesie starzenia się. Brak refleksu, powolność i pełną kartę rozmaitych schorzeń podeszłego wieku. Ultra delikatne sensory, umieszczone na końcu odwłoka karalucha - wyposażone w mikroskopijne otwory - analizują najmniejsze ruchy powietrza i wychwytują molekuły zapachu człowieka, przekazując je poprzez milion (!) komórek nerwowych do mózgu. Następstwem jest niewyobrażalnie szybka ucieczka, którą można porównać do samochodowej formuły 1. W przeciągu sekundy, wystraszony śmiertelnie karaluch, uzyskuje szybkość pozwalającą mu pokonać 130 centymetrów! W czasie tej sekundy, od czterdziestu - do stu sześćdziesięciu razy - balansuje długością swojego ciała i do dwudziestu pięciu razy zmienia kierunek ruchu. Dzięki temu, ten  uciekinier jest nieuchwytny i posiada rekord zwrotności wśród sześcionogich insektów naszej planety. Dwadzieścia procent wszystkich komórek nerwowych, systematycznie jest zaangażowane w jego błyskawiczną ucieczkę. Niesamowicie delikatne wstrząsy czy wibracje, karaluch odczuwa, jak ludzie trzęsienie Ziemi w górnym pułapie skali Richtera. Z odległości kilku metrów odbiera drgania wywołane skradaniem się innego członka karaluszej familii.  

Miłe panie nie mają powodów do niepokoju, bo chociaż nasz kuchenny robaczek posiada sensory wzroku wyposażone w 4 tys. ośmiokątnych soczewek, ułatwiających mu przyzwoite widzenie, to jednak nie fruwa, a swoich skrzydeł używa tylko podczas skoków z wyższych poziomów na niższe i podczas zalotów, w których ten robal bez serca jest niezwykle romantyczny, opiekuńczy i... skuteczny. Uwodzi samicę tajemną receptą zestawu afrodyzjaków wydobywających się z sensorów w tylnej części ciała. W czasie kiedy niezdecydowana samica pozwala się upajać miłosnym zapachem i daje sobie czas do namysłu, romantyczny karaluch swoimi delikatnymi wąsami głaszcze ją po jej skrzydłach, a swoje stawia pionowo demonstrując potencję i gotowość seksualną. Kiedy te delikatne pieszczoty i potężna dawka feromonów na tyle już otumanią samicę, pani karaluchowa sprawnie gramoli się na plecy samca i błyskawicznie zakleszcza swoje organy płciowe z jego organami. 

Kiedy mija zauroczenie samicy, a sensory nie tłoczą już `hiszpańskiej muchy nr 5`, samica stara uwolnić się od samca. Niestety, próby ucieczki z miłosnej areny nie udają się. Upojony seksem erotoman - karaluch, tkwi tak uczepiony samicy około godziny, a potem, kiedy się rozdzielają, udają, że nic się nie stało i rozchodzą się - każdy w swoją stronę. Karaluch żyje tylko pół roku, jednak gdyby zliczyć mu godziny, w których uprawia seks, nie można się oprzeć wrażeniu, że jedzenie i seks jest zasadniczą treścią egzystencji tego insekta. Cóż za idealna forma życia dla samczego rodu. Oczywiście pod warunkiem, że nie wpadnie w sidła zastawiane przez człowieka.  

Nieskuteczność walki człowieka z karaluchem jest wynikiem jego niesamowitych zdolności, w które wyposażyła go natura i jego osobiste doświadczenia zapisane w kodzie genetycznym. 

Największe supermocarstwo świata wydaje ponad miliard dolarów rocznie na walkę z karaluchami. Bezskutecznie. Ostatnie badania obiektów Pentagonu - pomieszczeń i piwnic - zakończyło się protokołem, w którym specjaliści informują, że o około 2 mln sześcionogich mieszkańców skutecznie kolonizuje od lat bastion ministerstwa obrony Stanów Zjednoczonych. Jedno jest pewne. Supermocarstwo nie ma najmniejszych szans w starciu z superinsektem, mimo, intensywnych poczynań dezynsekcyjnych. Szansa przetrwania tego ostatniego jest stuprocentowa, czego nie da się niestety powiedzieć o Ameryce. 

Miłe panie, karaluch nie jest wcale taki straszny jak wam się wydaje. Zapewniam was, że boi się ludzi nie mniej niż ludzie jego. Czegoś, czego nie da się zniszczyć i wyeliminować, powinno się polubić i zaakceptować.  

I chociaż sama nazwa nie nastraja do przyjaźni, to wypada wspomnieć, że są języki świata (hiszpański), w których słowo karaluch (CUCARACHA) brzmi uroczo i kojarzy się niezwykle romantycznie dla wszystkich fanów światowej muzyki. 

Miłych muzycznych snów życzę, a... `karaluchy pod poduchy...` 

La cucaracha, la cucaracha...

  Contents of volume
Comments (4)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
U! Cza-cza-cza!/Cha-cha-cha :)

Ps. A jakim cudem jest 8.dniówka drozofila! Jakie ma śliczne oczęta! To na niej - tak cudnej - ćwiczyli swe pionierskie teorie pierwsi Genetycy.
avatar
Nie czytam.To ponad moje siły.
avatar
Udało mi się przebrnąć do końca, nie tyle z powodu zainteresowania czy fascynacji głównym bohaterem tekstu,bowiem to i owo już na ten temat czytałem, a raczej dzięki mistrzowskiemu kunsztowi autora.
avatar
W Polsce żyje zaledwie szesnaście gatunków kukaraczy - czyli karaczanów - w tym nasze domowe tzw. prusaki, a więc karaluchy, o których mowa w artykule. Babka, która wskakuje na stół na ich widok, to już zamierzchła epoka. Powszechne w szkole powszechnej lekcje podstaw entomologii definitywnie ją - tę babkę - takich zachowań oduczyły. Jak się pozbyć uciążliwych prusaków? Wystarczy szczelnie zamykać jedzenie.
© 2010-2016 by Creative Media