Doktryna * `Bękart`

-  … przy pomocy swej marksistowskiej doktryny odniesie tryumf nad ludami świata, to planeta nasza, pogrążona w kosmosie, pozostanie bezludna, jak przed miliardami lat.

- Co ty pierdolisz,  Marian? – spytał Włodek.

- Modlę się.

- To nie na kolanach?

- Bolą mnie od różańców.

- A pokaż mnie te książeczkę do nabożeństwa.

- Masz Włodek, ty i tak nic nie zrozumiesz.

- A ty rozumiesz, co?

- Jakbym się nie rozumiał, to bym się nie modlił.

- Modlący się zrobiłeś, Marian. Może ze łbem ci się co robi?

- To masz czytaj, jakieś taki mądry!

- Toć wiesz, Marian, że mnie od czytania oczy bolą, czytaj na głos.

- Czytałem, to ci się nie spodobało.

- Nic żem nie zrozumiał z tego. To mnie roztłumacz, jakieś taki kształcony.

- To jest o tym, jak mordują nas Żydzi.

- To coś, kurwa, nie gadał od razu?

- Bo to, widzisz, ktoś mądry pisał.

- Artysta pewnie jaki?

- Malarz.

- Malarz to maluje, Marian. Tobie się pierdoli.

- A co, kurwa, malarz nie może mądrej książeczki napisać?

- No chyba, że tak, Marian. To zdolny malarz musiał być.

- Ba, a jak! Wyzwalał nas.

- Od czego?

- Od zarazy, Włodek, od zarazy.

- To i lekarz był?

- No, leczył, leczył.

- Jak żyje, Marian, to o takim cudaku nie słyszałem.

- Aleś ty głupi, Włodek!

- O Jezu! Marian! Zbawiciel!

- Ano.