Go to commentsKaczopielka I
Text 48 of 255 from volume: Czarcie kopyto
Author
Genrecommon life
Formprose
Date added2017-11-24
Linguistic correctness
Text quality
Views1907


Kaczopielka I 


Kupiłem trumnę. Z przeceny, za sto pięćdziesiąt. W niej będę sypiał, jak Horst Sobota i oczekiwał Maryna, który oczyści puszczę. Natomiast moja Kaczopielka zaczyna się tak:


W nozdrza wdziera się ostry zapach świeżej, męskiej uryny. To trzech patriotów z osiedla oddaje jednocześnie mocz na elewację bloku z wielkim napisem na murze: Jana Pawła II 6. Dwadzieścia kroków od sklepu, a dziesięć od przystanku. Patriotów z godłami na plecach. Chciałoby się powiedzieć, że trzech polskich orłów szcza pod blokiem. Polska tylko dla orłów!


Teresa z Henrykiem jadą polonezem do kościoła.

Na niedzielną mszę świętą. Drogą przez las. Mijają zagrody bliższych i dalszych sąsiadów. Na końcu wioski, Byrcyn obalił i pociął na pieńki wielki dąb. Nie zdążył zwieźć do wieczora w sobotę, a niedziela – dzień Boży. Przez całą mszę będą rozmyślać jak zapakować do bagażnika dębowy pieniek Byrcyna. Toć jednego się nie doliczy. W imię ojca i syna i ducha świętego. Już są w kościele. Do komunii plan gotowy. -  Już wiem, Teresa. – Cicho, nie mówi się w kościele z opłatkiem w buzi. – Toć przełknąłem. Po desce skurwysyna wsuniem. Amen.


Matka Boska Polka z dynastii Merowingów, namaszczona przez księży wyprawia się na obrady komisji sejmowej w sprawie GMO. Tam się przedstawia, a parlamentarzyści odśpiewują „Boże coś Polskę”.  Od GMO wybaw nas Matko Boża z dynastii Merowingów! Od zamachów lotniczych wybaw nas Matko Boża Smoleńska! Zaś od mamony wybaw nas Matko Boża Toruńska. Precz z Szatanem!


Witek od rana święci stodołę z dotacji.

– Co ten skurwysyn tam jeszcze odprawia? Która godzina jest? Ludzie już się napatrzyli. Witka trzyma tyle. Za mało pieniędzy dostał? Masz, Maryla, jeszcze dwieście, idź mu zanieś i niech idzie precz! – Wziął, mamo, ale powiedział, że dziś wziął za święcenie, a za dotacje, to Witek musi iść na plebanię się rozliczyć. Podobno Wituś już wie. – Ty idź mu powiedz, żeby brał te stodołę, bo się Witek do końca życia z nim nie rozliczy. – Mama się uspokoi, Bóg się zmiłuje nad nami. - Już się zmiłował, Maryla. Diabła wysłał, żeby wam stodołę wystawił, a teraz przyszedł po wszystko. Prosto do cmentarza was zaprowadzi. Po skurwysyn żeś ta jeździli z Witkiem do tej kurii? Z diabłem, cyrograf podpisać! – Zmiłuje się mama! – A co, ty myślisz? Diabeł czarny jest? – Czarny jak sutanna, mamo! Oh, Boże, nasz Boże! Czemuś nas opuścił?


Sagan miesza fetę ze sproszkowaną polopiryną, gardanem, sulfaguanidyną i co tam jeszcze znajdzie u babki w apteczce, byle białe. Jeszcze tylko szklany miał, bo wtedy lepiej wali w łeb. Okruszki szkła rżną śluzówkę wzdłuż i wszerz, a wtedy saganowa feta lepiej się wchłania. Ryje banię, aż miło. Waga, torebki strunowe i porcje gotowe. Teraz baka. Ją się moczy w roztworach zawierających pół tablicy Mendelejewa, a pochodzących z Chin najczęściej. W bekach to się zamawia, ale Sagan kupuje na litry, bo on tylko dorabia dilerką. Dzięki chińskim wynalazkom z jednego gieta robią się dwa. Tyle, że w rurce baka się topi zamiast żarzyć i czacha pęka od ciężkich i lekkich pierwiastków. Następnego dnia trudno się podnieść z wyra po czymś takim, ale chuj – każdy macza, nie chcesz, nie kupuj, albo poproś zioma, który się kręci w Holandii, Belgii, Hiszpanii, czy Czechach, niech ci wyślę rakietę zaadresowaną na psa lub kota. W razie powały powiesz na blacharni, że jakiś debil się pomylił, albo zwyczajnie zrobił głupi kawał. W najgorszym razie beknie twój pies lub kot.

- Kurwa, Sagan, idziesz, czy nie? Chłopaki, kurwa, są już na Krakowskim. – No, czekaj, już kończę, chcesz kreskę? – A masz jeszcze czystą? – No. – Ty, weź trochę gietów ze sobą. Dawaj, idziemy dojebać pedałom! – Granat, a ty flagę masz? – Chłopaki będą mieli. – Ty, ja mam dwie, to masz na wszelki wypadek. Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy!




Zmierzcha. Czas się do trumny kłaść.

  Contents of volume
Comments (3)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Powtarzam się, ale po raz kolejny stwierdzam, że masz rewelacyjne pomysły. Dopracowane i wymuskane byłyby świetnym materiałem na książkę.
Niestety, zwyczajowo trochę szwankuje interpunkcja. Pojawił się też błąd ortograficzny: "Oh, Noże". Powinno być "Och". Już o tym pisałem, że wystarczy zapamiętać, że w tego typu zwrotach muszą być trzy litery: ach, och, aha, oho, cha cha, chi chi.
avatar
Samo życie, Polska w ruin.... ups! - w budowie!
Świetne, jak poprzednie. Tak, pomyśl, Legionie, o złączeniu w większą całość, jako opowiadania.
*żeś ta - żeśta
avatar
Dziękuję. Chyba teraz zapamiętam jak się pisze ochy, ahy, chachy, chichy itp. Jakiś czas temu Hardy udzielił mi instruktażu, a ja zapamiętałem, ale odwrotnie.

Kaczopielka nie jest wymysłem mojej chorej wyobraźni. Sorry, taką mamy rzeczywistość. Rozumiem, że każdy by wolał taśmy, ale wówczas wybuchłaby straszliwa antypolska afera taśmowa Legiona. Wkrótce dalszy ciąg Kaczopielki i jeszcze większy hardcore.
© 2010-2016 by Creative Media