Go to commentsDzięcioły
Text 25 of 54 from volume: Łódź się
Author
Genrepoetry
Formblank verse
Date added2018-03-11
Linguistic correctness
Text quality
Views1401

Dzięcioły...


W parku Julianowskim,

popołudnie późne....

Stuk, stuk, stuk...

Jeden dzięcioł,

zda się beztrosko,

na wielkim dębie, sobie stuka...

Pod korą, przysmaków szuka.

Stuk, stuk, stuk, radosne,

gdzie wiosną,

kukułka zakuka...

Po chwili, już dzięcioły dwa... Stuk, puk...

Stuk, puk, w duecie,

jakby rąbaly drwa...

Stuk, puk, stuk, puk, brzmi zgodnie.

Jaka dobrana para... Jakby im stukać razem,

stawało się coraz wygodniej...

Co para, to para. Raźniej się robi zaraz...

- Dopóki nie pojawi się trzeci,

jakże czas, spokojnie sobie leci...

Tak pomyślałem, i tak, wkrótce

się stało... Przyleciał dzięcioł trzeci i stukać, pik, pak

pik, pak, po swojemu, zaczął...No i się zaczęło

stukanie, odstukiwanie, postukiwanie,

doskakiwanie, docinanie, odskakiwanie,

przystukiwanie, dostukiwanie...

Zrobiło się nerwowo, niesłychanie...

Nie wytrzymała tego para...Zniknęła naraz...

Nawet nie wiem, kiedy...

Został dzięcioł, ten samotny...

I jakby nigdy nic, nowy rozdział

stukania zaczął...Intruz zachowywał się

tak, jakby to on,

intruzom wybaczył...

Długo, samotnie, swoim stukaniem

na drzewie panował. Wreszcie, w ciemnościach

się schował.

Nikt, nikogo już nie szukał.

Ani dzięciołowa, męża.

Ani dzięcioł, żony.

Przedstawienie,

na tamten czas,

było skończone.



  Contents of volume
Comments (1)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
kapitalnie napisane, cała historia ludzka tu się ukryła za tymi dzięciołami.
© 2010-2016 by Creative Media