Author | |
Genre | nonfiction |
Form | article / essay |
Date added | 2018-11-24 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1390 |

W centrum miasta wiele jest kamer i jesteś potencjalnie zauważany, jeśli robisz coś nagannego, typu siuranko na przykład, dlatego warto pamiętać o tym, że istnieje możliwość załatwienia tego typu potrzeb w darmowym szalecie. Lekko niepokojące jest to, że gdy nadchodzi jesień, władze miasta uznają to za turystyczny odpływ, a mieszkańcy poruszają się od do, nie skręcając na boki. A potrzeby zaspokajają w domu lub w galerii handlowej, więc te bezobsługowe szaleciki są pozamykane na kłódki. I powszechna staje się praktyka, gdy odbijający się od drzwi tych przybytków robią to tuż obok – obsikane ściany szaletu to w takiej sytuacji normalność, a nie dewiacja. Trzymałeś tyle czasu z nadzieją, a tu dupa. Więc nigdzie dalej nie idziesz – i siur tu, co za różnica na zewnątrz, czy w środku?
Odradzam pytanie napotkanych funkcjonariuszy o lokalizację takich przybytków – dezinformują ( wiem to z doświadczenia). Patrol chętnie cię ukara mandatem, ale nie pomoże, gdy siły natury wzywają. Owszem, można szukać knajpy i zapłacić, ale trzeba mieć bilon, bo kartą takich drobnych należności nie uiścisz i trafiasz na kolejny problem do pokonania.
Nie jesteśmy aniołami – jemy i pijemy, więc to co nie zostaje zużyte jako energia musi być wydalone. Jeśli jesteś poza domem, pojawia się pytanie: gdzie? Jak? Mnie samu zdarzyła się przygoda – sensacje żołądkowe w trakcie powrotu spod samolotu ( ul. Włoszka) na Czarnów, a wszystkie kible/szalety były pozamykane. Miejsca może i były przyjazne, ale papier! Całe szczęście bezrobotni organizowali wtedy marsz na Warszawę i informowali o tym plakatowo, i taki właśnie plakat ocalił moje dupsko przed wstydem przy powrocie do domu. Pamiętam to i widzę jak zmieniło się to miasto przez ten czas - dziś idę do szaletu, a nie sikam pod ścianą lub drzewem. Oczywiście, jeśli to możliwe, a szalet jest czynny.
To wiedza jest hermeneutyczna, bo przeglądając „Kielce. Wędrówki znakowanymi szlakami turystycznymi”, Kielce, 2018, żadnych informacji na ten temat nie znalazłem. Oglądasz, oglądasz, ale żadne procesy fizjologiczne w tobie nie zachodzą? – a do obejrzenia naprawdę wiele.
Ja sam wielokrotnie jakoś musiałem poradzić sobie z potrzebami natury i kontekstem sytuacyjnym. Czy siurałem pod drzewem i krzakiem? Tak, wielokrotnie. Także i tam, gdzie rosną pokrzywy. Szczyny i tak mniej przeszkadzają i szkodzą na chodniku, a na spodniach są mocno kłopotliwe. I taki obsikany, nawet przez policję, jest traktowany z dystansem. Więc lepiej gdzieś porzucić ten balast.
Ja mieszkam w Kielcach, zdeptałem chodniki wszystkich ulic w tym mieście. Ale gdy myślę o tych turystach… Bo jeżeli ja, miejscowy, czasem mam problem, to taki turysta, gdy siły natury wzywają, nie odnajdzie bezpiecznego…
I wszędzie jest to poważny problem. Bo jesteśmy ludźmi, przestrzeń wokoło nas jest coraz częściej pogrodzona i robi nam się ciasno. Rodzą się niesnaski, konflikty.
Oczywiście zupełnie inaczej zostanie odebrane siuranko pana z brodą a’la talib, a inaczej pana Łukasza.
Jeszcze dwie uwagi. Nie wspomniałem o dwóch placówkach – jedna mieści się po drugiej stronie Kadzielni, przy wejściu do amfiteatru przy al. Legionów, a druga gdy przejdziemy przez Dąbrówkę po minięciu UW przy ul. Okrzei. Uwaga druga, którą dodałem już po ukończeniu tego tekstu: warto obejrzeć ten pomnik na Kadzielni zanim kielecki IPN doprowadzi do jego redukcji/okrojenia, bo są na nim sowieckie gwiazdy i orzełki bez korony.
Wszyscy cię zachęcają: zwiedzaj, bywaj, ale co jeśli…? Ten folder – „Kielce”. – w ogóle nie wspomina o tym aspekcie ludzkiej egzystencji. No to wypo czynek. A ja cię nie przeklnę, jeśli mi nasikasz pod drzwi. Gdzieś trzeba.
ratings: perfect / excellent
Zbędna spacja po nawiasie otwierającym.