Go to commentsInaczej niż zazwyczaj - cz. 3
Text 28 of 54 from volume: Bywanie w akapitach
Author
Genrecommon life
Formprose
Date added2018-12-09
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views1119

Małgosia skierowała się do swojej dawnej firmy, w której przepracowała sześć lat. Myślała o nadchodzących Świętach.

Lubiła przedświąteczny czas, lubiła obserwować jak podekscytowani ludzie wyszukują w sklepach prezenty dla najbliższych. Uwielbiała giełdę żywych choinek, której towarzyszył szczególny zapach żywicy i igliwia. Uśmiechała się na widok dzieci, które biegały pomiędzy drzewkami i z entuzjazmem wykrzykiwały:

- Ta, ta!!! Jest taka śliczna i duża! Kupmy ją!

Uwielbiała też patrzeć na jodłę, pięknie oświetloną deszczem lampek, w centralnej części Starego Rynku. Chłonęła w tym czasie wszechogarniającą atmosferę ekscytacji, entuzjazmu i pozytywnej energii. Przez skórę wyczuwała pulsowanie miasta.


Zastukała do drzwi sekretariatu. W odpowiedzi usłyszała zaproszenie pani Ewy, sekretarki. Jej miły aksamitny głos sprawił, że poczuła się tu swojsko, jak za dawnych czasów.

Nie miała złych wspomnień z tej właśnie pracy; była ogólnie lubiana i sama też darzyła ludzi sympatią.

- Pani Gosiu kochana! Wiedziałam, wiedziałam, że przed Świętami odwiedzi nas pani, jak każdego roku! Już, już parzę kawę! Oczywiście rozpuszczalna z mleczkiem? Proszę opowiadać, co słychać...


* * *


Wigilia. Wczesne popołudnie. Małgosia była już przygotowana do Świąt. Mieszkanie lśniło czystością, niewielkie drzewko roztaczało przyjemną woń, a kolorowe ozdoby i światełka ożywiały salonik. Z radia płynęły tony kolędy. Nuciła cicho, tak jak kiedyś, kiedy była jeszcze małą dziewczynką, kiedy jej ojciec zasiadał do pianina i akompaniował.

Pod wpływem tego ciepłego wspomnienia sięgnęła po rodzinny album. Z uśmiechem przyglądała się ukochanym twarzom, przypominała sobie różne sytuacje i scenki z życia. Tyle pięknych wspomnień! Szkoda, że tegoroczną Wigilię spędzi sama. Siostra z mężem wyjechała na narty do Zakopanego, a ciotkę-staruszkę dzieci zabrały przed miesiącem do siebie, na stałe.

Rzuciła okiem na stół i na dwie przygotowane zastawy. Dzisiaj, jak nigdy, marzyła, by do drzwi zapukał zabłąkany gość, by miała z kim przełamać opłatek i beztrosko porozmawiać.

Ale niestety, nikt nie pukał.


Podeszła do telefonu, otworzyła notes i zaczęła dzwonić do znajomych, aby jak co roku złożyć im życzenia. Gdy doszła do nazwiska Janka, zadumała się nad tym, o czym opowiedziała jej pani Ewa. Wyobraziła sobie, jak bardzo wstrząsnęło nim spotkanie z siostrą. I siostrzenica pod jego opieką... A przecież zawsze tak bardzo bronił się przed zmianami, tak cenił stabilizację i spokój. Nawet ją, Małgosię, usunął ze swojego życia... Jak on poradzi sobie z tym wszystkim?!

Zdecydowanymi ruchami wystukała numer telefonu Janka.


Przez chwilę milczał zaskoczony głosem Małgosi. Zaproponowała mu pomoc! Rzeczywiście czuł potrzebę oparcia się na kimś, kto powiedziałby co powinien robić, jak zająć się kilkuletnim brzdącem! Był przerażony aktualną sytuacją! Nie umiał opiekować się małą dziewczynką, która w dodatku tak bardzo przypominała mu Hankę i wszelkie związane z nią kłopoty.

W końcu, mimo suchości w ustach, odezwał się:

- Małgosiu! Cieszę się, że zadzwoniłaś. Przyjemnie usłyszeć twój głos. Ode mnie również przyjmij najlepsze życzenia. Wiesz już, co z Hanką i wiesz, że jest u mnie Janeczka.

- Wiem, wiem... Domyślam się, że sytuacja nie jest dla ciebie łatwa. I że wymaga od ciebie radykalnych zmian, których nigdy nie lubiłeś.

- Jakoś sobie poradzę, Gosiu. Właśnie nakrywamy do stołu. A ty zapewne spędzisz Wigilię u swojej siostry?

- Nie. Tym razem spędzę ją sama. No chyba, że ktoś pojawi się nieoczekiwanie, ale to mało prawdopodobna opcja! - zaśmiała się nieco nienaturalnie.


Obie dłonie przyłożyła do rozgorączkowanych policzków - Janek zaprosił ją! Naprawdę zaprosił! Chce, aby spędziła z nimi Wigilijny wieczór! Oj, zmienił się Jasiek, zmienił! Opadła z niego twarda, ochronna skorupa, dzieląca go od świata! Że też trzeba było aż takiego wstrząsu, aby się otworzył i uwolnił z ramek!


Poprawiła (i tak nieskazitelny) makijaż i pobiegła do kuchni. Starannie zapakowała świąteczny makowiec. Potem jeszcze karpia w galarecie i kluski z makiem. Pamiętała, że w dzieciństwie kluski były jej ulubioną wigilijną potrawą. Może i Jance posmakują?

Była już gotowa do wyjścia. Zadzwoniła po taksówkę.



cdn...

  Contents of volume
Comments (2)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
:) aż pachnie tym makowcem...idę dalej
avatar
Dzięki, cieszę się :)
© 2010-2016 by Creative Media