Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2019-05-19 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 1387 |
Aniusia nieznacznie skłoniła głowę w jej stronę i cichuteńko zamruczała: `ah! ah! que j`aime... que j`aime... les militaires!`*) - przy czym kibić jej sama zakołysała się do taktu.
Zapanowało milczenie, w czasie którego wujaszek, skromnie opuściwszy swoje oczka, popijał po łyczku swoją herbatę.
- Co za nuda! - znowu ziewnęła Aniusia.
- Nuda i nuda! wkołomacieju! Poczekaj, pomieszkaj trochę... Zaraz każemy sanie zakładać - i jedź sobie, dokąd dusza zapragnie!
Milczenie.
- Wujku! czemu nie zostałeś huzarem?
- A temu, moja miła, że każdy ma swoje od boga dane miejsce. Jednemu w huzarach służyć, drugiemu być urzędnikiem, trzeciemu - handlować, czwartemu...
- Ach, racja! czwartemu, piątemu, szóstemu... już to zapomniałam! I wszystko to bóg rozdaje... czyż nie tak?
- To i co, że bóg? z tego, miły przyjacielu, kpić nie trzeba! Wiesz ty, co w *Piśmie świętym* stoi: bez woli boga...
- To o włosie w *Biblii*? - znam, znam! Tylko co zrobicie z tym: dzisiaj wszyscy treski noszą i peruki, a tego tam zdaje się wcale nie przewidziano? A propos: popatrzcie, wujku, jaki warkocz... Prawda, że piękny?
Porfiry Władimirycz zbliżył się (nie wiedzieć czemu na paluszkach) i potrzymał warkocz, jakby go ważył. Jewpraksiejuszka również wyciągnęła się nad stołem do przodu, nie wypuszczając spodeczka z herbatą**) i przez zaciśnięty w zębach kawałek cukru wysepleniła:
- To freska?
- Nie, nie treska a moje własne włosy. Kiedyś je przed wami, wujku, rozpuszczę.
- Tak, piękny warkocz, - pochwalił Judaszek i jakoś tak pogańsko rozchylił wargi, ale szybko połapał się, że podobnych pokus należy unikać, i dodał, - ach, trzpiotko! bałamutko! tylko warkocze a zdobne szale ci w głowie, a o to, co trzeba, co najważniejsze zapytać ani myślisz?
- Tak, wiem, babunia... Przecież nie żyje?
- Zmarła, mój przyjacielu! i to jeszcze jak zmarła! Spokojniutko, cichutko, nikt nawet nie słyszał! Prawdziwie chwalebnego końca doczekała! o wszystkich wspomniała, wszystkich błogosławiła, popa wezwała, ostatnie namaszczenia przyjęła... I nagle jakoś tak spokojnie, tak spokojnie na duszy jej się uczyniło! Aż sama wyznała: co to, mówi, tak raptem mi dobrze! I przedstaw sobie: tylko co to wyrzekła - nagle zaczęła wzdychać! Westchnęła raz, drugi, trzeci - patrzymy, a jej już nie ma!
Pijawka wstał, obrócił się twarzą do świętej ikony, złożył modlitewnie rączki i zmówił pacierz. Aż łzy się zakręciły w jego oczach: tak akuratnie zełgał! Aniusia jednak widać do sentymentalnych niewiast nie należała. Co prawda zamyśliła się na moment, ale z całkiem innego powodu.
- A pamiętacie, wujku, jak nas z malutką siostrzyczką kwaśnym mlekiem karmiła? Nie ostatnio... ostatnio była kochana... wtedy... jak była jeszcze bogata.
- No, wiesz co! po co stare kotlety odgrzewać! Bóg z tobą! Kwaśnym mlekiem karmili, a patrzcie tylko, jaka wyrosłaś! Na mogiłkę babci może jednak pojedziesz?
- Pojedziemy, no chyba!
- Tylko wiesz co? najpierw byś się oczyściła!
- Jak to... *oczyściła*?
- A tak, mimo wszystko... jako aktorka... myślisz, że nieboszczce by to się podobało? Zanim zajrzysz na jej grób, powinnaś pójść do cerkwi i się z tego oczyścić! Jutro każę wcześniej odsłużyć nabożeństwo, a potem już z bogiem!
Jakby absurdalna nie była ta propozycja, przez chwilę jednak Aniusia zmieszała się, lecz zaraz potem gniewnie zmarszczyła brwi i ostro odparła:
- Nie, jak tak... pójdę już teraz!
- No, nie wiem... jak chcesz! a moja rada taka: jutro odsłużymy nabożeństwo, napijemy się herbatki, przykażemy do kibiteczki założyć koniki i pojedziemy razem. I ty byś się oczyściła, i duszy babcinej by...
- Ach, wujku, jakiś ty jednak głupiutki! Bóg wie, jakie bajdy pleciecie, i jeszcze nalegacie!
- A co? nie spodobało się? trudno, wybacz, bratku, ja jestem człek prosty i prawdę mówię wprost! Kłamstwa nie lubię, prawdy zaś i drugim, i sobie nigdy nie skąpię! Choć czasem i niemiła, choć gorzka - jednak wysłuchasz jej! I tak trzeba - bo to prawda. Tak to już jest, mój przyjacielu! Pomieszkaj z nami i po naszemu - to i sama zobaczysz, że to dużo lepsze, niż z gitarą po jakichś jarmarkach się włóczyć.
- Bóg wie, co wy, wujku, klepiecie! z gitarą!
- No, jak nie z gitarą, to coś koło tego. Z bębenkiem czy jak tam. Zresztą tyś pierwsza mnie obraziła, głupim nazwała, a mnie staremu tym bardziej prawdę wypada ci powiedzieć.
- Dobrze, niech będzie prawda; i nie mówmy o tym. Powiedzcie, proszę, czy po babci został jakiś spadek?
- Jakżeż to nie został? został! Tylko że prawowity spadkobierca już jest!
- To znaczy wy jesteście... Tym lepiej. To u was tutaj, w Gołowliowie, jest pochowana?
.................................................................
*) fragment jednej z frywolnych piosenek z repertuaru teatralnego Aniusi; z francuskiego w wolnym tłumaczeniu - ach, jakżeż ja kocham! jak ja kocham wojskowych! (w myśl starego jak świat porzekadła *za mundurem wszystkie damy sznurem!*);
**) pić typowo po rosyjsku *wprikusku* - pić ze spodeczka (np. gorącą herbatę) z kawałkiem cukru czy łyżeczką konfitur w buzi