Go to commentsM. Sałtykow-Ssiedrin - Ród Gołowliowych, rozdz. IV - Siostrzeniczka/5
Text 167 of 252 from volume: Tłumaczenia na nasze
Author
Genrecommon life
Formprose
Date added2019-05-19
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views1387

Aniusia nieznacznie skłoniła głowę w jej stronę i cichuteńko zamruczała: `ah! ah! que j`aime... que j`aime... les militaires!`*) - przy czym kibić jej sama zakołysała się do taktu.


Zapanowało milczenie, w czasie którego wujaszek, skromnie opuściwszy swoje oczka, popijał po łyczku swoją herbatę.


- Co za nuda! - znowu ziewnęła Aniusia.

- Nuda i nuda! wkołomacieju! Poczekaj, pomieszkaj trochę... Zaraz każemy sanie zakładać - i jedź sobie, dokąd dusza zapragnie!


Milczenie.


- Wujku! czemu nie zostałeś huzarem?

- A temu, moja miła, że każdy ma swoje od boga dane miejsce. Jednemu w huzarach służyć, drugiemu być urzędnikiem, trzeciemu - handlować, czwartemu...

- Ach, racja! czwartemu, piątemu, szóstemu... już to zapomniałam! I wszystko to bóg rozdaje... czyż nie tak?

- To i co, że bóg? z tego, miły przyjacielu, kpić nie trzeba! Wiesz ty, co w *Piśmie świętym* stoi: bez woli boga...

- To o włosie w *Biblii*? - znam, znam! Tylko co zrobicie z tym: dzisiaj wszyscy treski noszą i peruki, a tego tam zdaje się wcale nie przewidziano? A propos: popatrzcie, wujku, jaki warkocz... Prawda, że piękny?


Porfiry Władimirycz zbliżył się (nie wiedzieć czemu na paluszkach) i potrzymał warkocz, jakby go ważył. Jewpraksiejuszka również wyciągnęła się nad stołem do przodu, nie wypuszczając spodeczka z herbatą**) i przez zaciśnięty w zębach kawałek cukru wysepleniła:


- To freska?

- Nie, nie treska a moje własne włosy. Kiedyś je przed wami, wujku, rozpuszczę.

- Tak, piękny warkocz, - pochwalił Judaszek i jakoś tak pogańsko rozchylił wargi, ale szybko połapał się, że podobnych pokus należy unikać, i dodał, - ach, trzpiotko! bałamutko! tylko warkocze a zdobne szale ci w głowie, a o to, co trzeba, co najważniejsze zapytać ani myślisz?

- Tak, wiem, babunia... Przecież nie żyje?

- Zmarła, mój przyjacielu! i to jeszcze jak zmarła! Spokojniutko, cichutko, nikt nawet nie słyszał! Prawdziwie chwalebnego końca doczekała! o wszystkich wspomniała, wszystkich błogosławiła, popa wezwała, ostatnie namaszczenia przyjęła... I nagle jakoś tak spokojnie, tak spokojnie na duszy jej się uczyniło! Aż sama wyznała: co to, mówi, tak raptem mi dobrze! I przedstaw sobie: tylko co to wyrzekła - nagle zaczęła wzdychać! Westchnęła raz, drugi, trzeci - patrzymy, a jej już nie ma!


Pijawka wstał, obrócił się twarzą do świętej ikony, złożył modlitewnie rączki i zmówił pacierz. Aż łzy się zakręciły w jego oczach: tak akuratnie zełgał! Aniusia jednak widać do sentymentalnych niewiast nie należała.  Co prawda zamyśliła się na moment, ale z całkiem innego powodu.


- A pamiętacie, wujku, jak nas z malutką siostrzyczką kwaśnym mlekiem karmiła? Nie ostatnio... ostatnio była kochana... wtedy... jak była jeszcze bogata.

- No, wiesz co! po co stare kotlety odgrzewać! Bóg z tobą! Kwaśnym mlekiem karmili, a patrzcie tylko, jaka wyrosłaś! Na mogiłkę babci może jednak pojedziesz?

- Pojedziemy, no chyba!

- Tylko wiesz co? najpierw byś się oczyściła!

- Jak to... *oczyściła*?

- A tak, mimo wszystko... jako aktorka... myślisz, że nieboszczce by to się podobało? Zanim zajrzysz na jej grób, powinnaś pójść do cerkwi i się z tego oczyścić! Jutro każę wcześniej odsłużyć nabożeństwo, a potem już z bogiem!


Jakby absurdalna nie była ta propozycja, przez chwilę jednak Aniusia zmieszała się, lecz zaraz potem gniewnie zmarszczyła brwi i ostro odparła:


- Nie, jak tak... pójdę już teraz!

- No, nie wiem... jak chcesz! a moja rada taka: jutro odsłużymy nabożeństwo, napijemy się herbatki, przykażemy do kibiteczki założyć koniki i pojedziemy razem. I ty byś się oczyściła, i duszy babcinej by...

- Ach, wujku, jakiś ty jednak głupiutki! Bóg wie, jakie bajdy pleciecie, i jeszcze nalegacie!

- A co? nie spodobało się? trudno, wybacz, bratku, ja jestem człek prosty i prawdę mówię wprost! Kłamstwa nie lubię, prawdy zaś i drugim, i sobie nigdy nie skąpię! Choć czasem i niemiła, choć gorzka - jednak wysłuchasz jej! I tak trzeba - bo to prawda. Tak to już jest, mój przyjacielu! Pomieszkaj z nami i po naszemu - to i sama zobaczysz, że to dużo lepsze, niż z gitarą po jakichś jarmarkach się włóczyć.

- Bóg wie, co wy, wujku, klepiecie! z gitarą!

- No, jak nie z gitarą, to coś koło tego. Z bębenkiem czy jak tam. Zresztą tyś pierwsza mnie obraziła, głupim nazwała, a mnie staremu tym bardziej prawdę wypada ci powiedzieć.

- Dobrze, niech będzie prawda; i nie mówmy o tym. Powiedzcie, proszę, czy po babci został jakiś spadek?

- Jakżeż to nie został? został! Tylko że prawowity spadkobierca już jest!

- To znaczy wy jesteście... Tym lepiej. To u was tutaj, w Gołowliowie, jest pochowana?


.................................................................

*) fragment jednej z frywolnych piosenek z repertuaru teatralnego Aniusi; z francuskiego w wolnym tłumaczeniu - ach, jakżeż ja kocham! jak ja kocham wojskowych! (w myśl starego jak świat porzekadła *za mundurem wszystkie damy sznurem!*);

**) pić typowo po rosyjsku *wprikusku* - pić ze spodeczka (np. gorącą herbatę) z kawałkiem cukru czy łyżeczką konfitur w buzi

  Contents of volume
Comments (0)
ratings: linguistic correctness / text quality
no comments yet
© 2010-2016 by Creative Media