Go to commentsTego nie kupuj
Text 23 of 32 from volume: Duperelkowate
Author
Genrenonfiction
Formarticle / essay
Date added2019-09-14
Linguistic correctness
Text quality
Views1179

TEGO NIE KUPUJ

Michel Houellebecq w jednym ze swych tekstów opowiada historię Jaen Jacquesa Goldmana, francuskiego szansonisty – sądząc z kontekstu to może być jakieś disko franko – którego płyty sprzedawały się nieźle, bilety na koncerty również, ale krytycy mieszali go z błotem. Konsumenci muzyki go doceniali, oceniacze nie. I tenże Jaen wykupił całą stronę w wysokonakładowej gazecie i umieścił na niej cytaty z tychże krytycznych recenzji. Trochę to kosztowało, ale napluł w ten wyrazisty sposób krytykom w twarze. Ludzie chcą czegoś zupełnie innego niż wam się wydaje. Ale problem wciąż istnieje i zasadza się na tym, że gdzieś obok nas egzystuje spora populacja takich, którzy chcąc być autorytetem dla innych , mówić im, czego chcieć powinni, nie zdają  sobie sprawy z tego, że tylko marudzą, bo ludzie chcą czegoś innego. Autorytety…. Ci, którzy chcą być uznani za mądrzejszych… Ci, którzy chcą byśmy ich słuchali i kierowali się ich zdaniem, ich gustami… Ludzie jednak nie chcą kupować reklamowanych przez nich produktów i sięgają na inną półkę, ale to tacy pokazywacze mają dojścia do kanałów przekazu i to ich opinie spotykamy na co dzień.

( Jaen Jacques Goldman, jak wywnioskowałem z kontekstu to ktoś kto wcelował to co robi w gusta masowego odbiorcy. Coś jak nasze disco polo, może nie analogiczne, ale podobne w przekazie. Też to zauważyliście, że po latach odsądzania od jakiejkolwiek wartości ostatnio jesteśmy świadkami wielu coming autów: tak, ja też słucham disco polo i mi się ono nawet podoba. D. Masłowska przyznała to, może przez przekorę, w jednym ze swych felietonów.

Po lekturze jednej z książek odnalazłem w sieci klip popularnego, wręcz topowego artysty pop, Kitaison Mpimpa bodajże i popularny on może, ale dla mnie niestrawny. Bo to  jest jeszcze jeden aspekt całej sprawy: nie muszę być taki jak większość. Znacie to twierdzenie: jedz gówno – 6 miliardów much nie może się mylić.)

Ja staram się być delikatny i kiedy uważam coś za wartościowe i ciekawe, to wspominam o tym znajomym, ale nie zmuszam ich do słuchania mej ulubionej muzyki. A jeżeli coś mi się nie podoba, to nie odsądzam  tego od posiadania jakiejś wartości. Jest takie piękne zdanie na ten temat: każdy pysk ma swój smak. Ale wokoło krążą tacy, którzy chcieliby nam narzucić swoje zdanie. Tego nie kupuj. Tego nie słuchaj. Tego nie oglądaj. Tacy, którzy wiedzą lepiej za ciebie. Tu przypomina mi się Juliusz Braun, który w czasach, gdy był szefem Radiokomitetu, nominowany na ten stołek z rekomendacji UW, pytany o to, czemu ambitniejsze pozycje są emitowane przez TV publiczną późnym wieczorem, a wręcz nawet nocą, odpowiedział, że wtedy spojrzą na nie inteligenci, a fizole, tacy jak ja, patrzeć wtedy nie będą. Ta segregacja: skoro ja jestem fizolem, to powinienem mieć utrudniony dostęp do pewnych dóbr kultury, bo one dla tych lepszych ode mnie są kierowane. Bo ja tego nie zrozumiem, albo zrozumiem opatrznie. On wręcz mnie przed tym chronił. Tak Braun uzasadnił politykę programową TV publicznej – dla takich jak ja tylko sensacyjno obyczajowo miazga, a trudniejsze treści dla takich, co usypiają później i później wstają. I ja już nie muszę dokonywać takich wyborów konsumpcyjnych, bo mądrzejsi ode mnie ich już za mnie dokonali. A to rozróżnienie na takich jak ja fizoli i yntelygentów, ten podział społeczny pozostaje utrwalony. Inną nam się strawę oferuje duchową.

Inną sprawą jest to, że większą część tego, co dla yntelygentów się oferuje to bełkot jest po prostu. Który tylko przy ekwilibrystyce słownej, objaśnianiu, tłumaczeniu można spróbować skonsumować.

I tacy biedni yntelygenci wolą jednak sięgnąć po strawę duchową dla „biedoty” intelektualnej.

Gdzieś tu w półcieniu stoi Wacław Machajski i patrzy na to za smutkiem: ja to już dawno mówiłem. Dziś znany jest tylko z tego, że pomógł w karierze pewnemu pisarzowi, gdy tymczasem najbardziej znaczące jest to, że proroczo ocenił patrzenie na siebie yntelygentów i fizoli. I to, że yntelygenty chcieliby wykorzystywać wieloaspektowo fizoli. Rządzić i narzucać sposoby myślenia. Wacław mówił, że jeśli dojdzie do rewolucji, a w jej wyniku kler, arystokracja i burżuazja zostaną odstawione na boczny tor, pozbawione wpływu, a nawet racji istnienia, to ich miejsce zajmie inteligencja i to ona będzie wykorzystywać proletariat. Tak, to jest ponury determinizm – takie myślenie, że zawsze znajdzie się taka mniejszość wpływowa, która będzie starała się wykorzystać resztę, jakbyśmy nie przebudowali struktury społecznej, to takie będą efekty końcowe. Niestety, zawsze tym mówiącym jak ma być lepiej, jest lepiej niż tym, którzy mają to zrealizować własnymi rączkami.

Mniej lub bardziej brutalnie tak to funkcjonuje. Dzisiejsza inteligencja techniczna naprawdę dba o to, by praca była bezpieczniejsza i łatwiejsza do wykonania, co z mego punktu widzenia jest znaczącym skokiem cywilizacyjnym( są bodźce ku temu – premie za efektywność, wykonanie planu). Ale to cały czas tak działa, że to oni mówią, ja robię. Z tego mam pieniądze, które… I tu pojawiają się yntelygenty, które mówią: to kup, to obejrzyj, to warto.

Inżyniera spotykam w działaniu i jestem gotów mu zaufać. Magistra, autora jakiejś publikacji o tym, że to co lubię, jest pozbawione wartości, jestem gotów zignorować.

A Machajski? No to spójrzmy na to kto zasiada w sejmie: ileż to tam jest osób z wykształceniem średnim i niższym niż średnie? Kto dziś mówi w imieniu fizola?  A te wymogi prawne, że do pełnienia funkcji kierowniczych niezbędne jest wyższe wykształcenie – nawet jeśli taki magister to regularny debil, tyle, że uparty w pokonywaniu kolejnych szczebli edukacji? Wspaniałym przykładem jest tu Marek Cecuła, twórca kieleckiego Instytutu Designu – kiedy już utworzył tą placówkę, zrzucono go ze stanowiska z powodów formalnych: nawet matury chłop nie miał. Pytanie: no to jak go powołano na to kierownicze stanowisko? Oczywiście z naruszeniem prawa. Wacław stoi w półcieniu i patrzy na to wszystko ze smutkiem. On nie mówił: tego nie kupuj, bo jesteś fizolem.


  Contents of volume
Comments (4)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Niezależnie od tego, w jakim systemie i gdzie żyjesz, zawsze ZAWSZE jesteś poddawany określonej, odgórnie narzuconej mentalnej obróbce - i w efekcie końcowej segregacji (np. ze względu na twoje pochodzenie, koneksje i znajomości, status materialny, twoją przynależność do określonej grupy wyznaniowej, wyznawane wartości, kolor skóry, i co tam jeszcze chcieć; czasami przecież o twoim przeżyciu decydował twój wzrost albo odpowiedni tatuaż itp., itp.), i tych kategorii było/jest wiele: na górze ci od ciebie "lepsi", zawsze postawieni od ciebie wyżej (z "najlepszymi" - ma się rozumieć - na szczycie wierchuszki), dalej ci "gorsi", od ciebie usytuowani tylko niżej, no, i ci "najgorsi", bez zmian od zawsze i na zawsze u podstaw tej naszej nieludzkiej (społecznej) piramidy - i morda w kubeł.

Tak było/jest/i będzie. Okresowe rewolucyjne zmiany niczego rewolucyjnego finalnie nie wnoszą. Stado - to hierarchia
avatar
ODGÓRNE narzucanie nam określonych postaw i emocji, określonych poglądów, gustów, potrzeb - znane od zawsze jako np. tzw. pranie mózgu - odbywa się wszędzie na całym świecie już w okresie prenatalnym; taka np. żyjąca na śmietniku, pijąco-paląca w ciąży matka determinuje wszak (niedo)rozwój swojego dziecka i jego (fal)start w życie.

Przysłówek "odgórnie" bardzo często ma - niestety, niestety - znaczenie "oddolnie"
avatar
W tekście mowa o yntelygentach i krytyce muzycznej, ale przecież w szerszym tle tego eseju kryje się myśl o wszelkiej krytyce: politycznej, naukowej, społecznej, ekonomicznej, kulturalnej, filmowej itp., itp., a zatem mieści się też tutaj także "nasza" kochana rodzima krytyka literacka, która też przecież "szufladkuje" nas-Autorów wedle jakiejś odgórnej/oddolnej sztancy, dzieląc nas na tych "najlepszych", "lepszych", "takich sobie", "gorszych" i "jeszcze gorszych".

Wszelkie sortowanie jest sprzeczne ze starożytną demokratyczną ideą równości i wolności każdego człowieka
avatar
Są takie półki pod nazwą przecenione, księgarnie z tanimi książkami i płytami. To produkty, które nie trafiły na swój kanał dystrybucyjny dla grupy docelowej albo naprawdę były kiepskie. Tam ciekawe trafiają się produkty. Bo to co na topie łatwo jest znaleźć. Ja doceniam bibliotekę wojewódzką za to, że może po omacku, ale jednak sporo ciekawych pozycji nabywają. Od sasa do lasa - od prawactwa do lewactwa w wielu dziedzinach. Pożyczałem tam moje ulubione seriale - "1000 złych uczynków" i "Parapet", muzykę Rachmaninowa i Johnego Casha. Tych odżywek dla mózgu jest wokoło mnie sporo. A z ciekawości sięgam po takie gwiazdy pop i ich produkcje w sieci jak Kitaison Mpimpa.
Szacunek dla kierownika za: jedziemy w delegację. on prowadzi. Włączymy radio? On: tylko nie Vox FM.
© 2010-2016 by Creative Media