Go to commentsParada równości jako granica
Text 24 of 32 from volume: Duperelkowate
Author
Genrenonfiction
Formarticle / essay
Date added2019-09-22
Linguistic correctness
Text quality
Views1314

PARADY RÓWNOŚCI JAKO GRANICE

Oglądałem kielecką paradę równości i widziałem także telewizyjne informacje o innych tego rodzaju wydarzeniach. Wrażenia jakie mi po tych doświadczeniach pozostały gdzieś tam sobie były. Do momentu lektury książki „Egoiści. Trzecia droga w kulturze polskiej lat 80” Marcina Kościelniaka i ciosu, jakim były dla mnie refleksje na temat opresyjności dyskursu publicznego tamtego czasu. Cios był tym dotkliwszy, że znalazłem liczne analogie do tamtej dekady, tamtych sytuacji.

Powszechne jest przekonanie, że parady równości mają na celu przesunięcie granic akceptacji dla pewnych zachowań seksualnych – zależnie od przyjętej optyki jest to działanie modernizacyjne cywilizacyjnie albo też destrukcja więzi społecznych. Są osoby tym zachwycone albo też zgorszone – o sile tego zjawiska świadczy to, że nie pozostawia ono nas wobec niego obojętnych. Jednak ci obyczajowi rewolucjoniści, mimo, że chcą przesuwać granice akceptacji, paradoksalnie osiągają ich trwalsze wyrysowanie. Mimo swej otwartości, pozornej, też budują getto.

Spotkanie z osobą, która jest słabo zorientowana w temacie i jej pytanie, czy parady równości to także uczestnictwo osób niepełnosprawnych? Nie – tu nie chodzi o równanie także dla tej grupy społecznej. A przy okazji refleksja, że dla nich aktywność seksualna jest jeszcze trudniej dostępna niż dla pełnosprawnych ( niektóre państwa refundują – rozumiejąc wagę tego aspektu człowieczeństwa –usługi czy tez rehabilitację seksualną dla niepełnosprawnych), ale o odbiegających od normy preferencjach. Bo tak naprawdę parady równości z równością niewiele mają wspólnego. Dla ich uczestników celem pożądanym jest bycie zaliczeniem do normalnych, wyjście z kręgu wykluczonych, egoistyczne stanie się jednym z wielu. Inni inni, tez wykluczeni? Niech pozostaną tam gdzie są, nienormalni, poza granicami akceptacji społecznej.

Przy okazji parad równości prezentują się także ich przeciwnicy – to przecież doskonała okazja do zaprezentowania racji za i przeciw. To już konwencja, schemat. Uczestnicy parad – jestem tego pewien – zachowali by się tak jak przeciwnicy parad, gdyby zapragnęliby w nich uczestniczyć zwolennicy bardziej kontrowersyjnych zachowań seksualnych. A może się mylę. Ale:

Czy widzieliście uczestniczących w paradzie tych, których podnieca ludzki smród? Czy w którejś paradzie szli koprofile? Widzieliście manifestujących zoofili? Byli tam nekrofile?  Pedofili pewnie dałoby się w tłumie znaleźć, choć raczej byliby tam incognito, bez manifestowania swych preferencji. Wszyscy ci nietuzinkowi – tak mniemam – gdyby tylko by się objawili zostaliby potraktowani tak samo, jeśli nie ostrzej i brutalniej przez uczestników parady, jak protestujący przeciw traktują biorących w nich udział.

Wystarczy lekko poszerzyć perspektywę, by dostrzec, że, wbrew temu co zewsząd słyszymy, parady równości to manifestacja zachowawczości, swego rodzaju konserwatyzm. Wyraziste wyznaczanie granic normalności. Jestem pewien, że ich uczestnicy też są przeciw dewiacjom seksualnym i nie zgodziliby się z tym, że każdy ma prawo do orgazmu na swoich zasadach. Nawet jeśli sobie tego nie uświadamiają, to są „normalni’ – cały czas. Jako karykatura, ale służąca za słup graniczny.

  Contents of volume
Comments (8)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Parada równości... ale bez przeciwników parady równości (bo ci są wykluczeni), to jak pochód 1.majowy na ulicach miasta - bez mieszkańców miasta.



Taka to wolność, równość i braterstwo
avatar
Pół wieku temu Freddie Mercury, Elton John, David Bowie - i dalej cała litania nazwisk innych, często nieśmiertelnych już głosów, które rozbrzmiewały (i mowa tu tylko o MUZYCE) na chwałę Ziemi - śpiewali swoje evergreen`y, a świat cały (w tym nasza parciana wtedy Polska) to rozumiał, kupował i kochał.

Dlaczego dzisiaj przestaliśmy cenić to, co nieśmiertelne, i cenimy szmirę i tandetę??
avatar
(...) każdy ma prawo do orgazmu na własnych zasadach (...)

/patrz końcowy akapit - cytat z pamięci/

A skoro nawet co do swojej osobistej pościeli mamy wyrażane na protestach ulicznych wątpliwości - to co tak naprawdę przyniosła nam ta upragniona dzisiejsza wolność??

Zniewolenie na poziomie własnego łóżka?
avatar
Mój kolega nabijał się, że współorganizujący ten event kieleccy "anarchiści" robią w ten sposób kampanię wyborczą pani Agacie Wojdzie. Nie, nie - zaprzeczali. Dwa tygodnie potem jej plakaty wisiały w mieście i okolicy. Gdy im przypomniał swe prorocze słowa został przez nich zbanowany.
A z szansonistów innych orientacji seksualnych w paradzie uczestniczyła wokalistka LETKO - może nie mój target muzyczny, ale gryzie mnie w uszy.
avatar
Niech każdy
Robi swoje

Malarze
Czy kowboje
Stolarze
Marynarze
Kominiarze
Aptekarze

Ich życie
NIE JEST moje
avatar
Zawłaszczanie cudzej prywatności:

czyli szarogęszenie się i rządzenie

- czyimś światopoglądem,
- jego/jej aktami personalnymi,
- szperanie w cudzych mailach,
- ingerencja w wyznawany systemem wartości innych ludzi,
- niezdrowa ciekawość cudzego sposobu spędzania czasu wolnego,
- interesowanie się stanem nie swojego konta,
- liczbą wychowywanych obcych dzieci,
- cudzym partnerem życiowym

etc., etc., etc.

- to w polskim prawie karalne formy podglądactwa
avatar
Maniakalne kompulsywne grzebanie w cudzych prywatnych sprawach, w cudzych życiorysach /i majtkach/ - to jednostka chorobowa z zakresu psychiatrii
avatar
Gdzie jest granica równości?

Tam, gdzie, broniąc swego własnego podwórka, wchodzisz na podwórko cudze

??
© 2010-2016 by Creative Media