Text 112 of 114 from volume: dziwowisko
| Author | |
| Genre | philosophy |
| Form | blank verse |
| Date added | 2019-11-20 |
| Linguistic correctness | |
| Text quality | |
| Views | 1431 |

kiedy opadają mi skrzydła
zbieram się
z wyrazem
uprzejmej pogardy na twarzy
dla ludzkiej rozrzutności
i z szacunku do ciszy
wracam na swoje miejsce
między wiecznościami
zapach sośniny i żywicy
a wiatr szepce
czas ukorzenić się
na nowo
we mchu
łączę się z ludźmi
i naturą






ratings: perfect / excellent
Co tu jednak gadać o poszanowaniu czyichkolwiek praw, skoro przytłaczająca większość z nas nie odróżnia wróbla od trznadla, a to przecież taka sama mniej więcej różnica, jaka dzieli Polaka - i Pekińczyka
na nowo
we mchu
łączymy się z ludźmi
i naturą
(patrz ostatnie wersy - cytuję z pamięci)
Skoro 1/100 Europejczyków to zdiagnozowani i niezdiagnozowani pacjenci wariatkowa - to mamy ostatnie dzwonki, by dosłownie rzutem na taśmę zawrócić do źródeł normalności (a ta nie jest wynaturzeniem! absolutnie przeciwnie: normalność - to W N A T U R Z E N I E = powrót na łono Przyrody)
Dziękuję.
ratings: perfect / good
a wiatr szepce/czas ukorzenić się/na nowo"
to sobie zachowam w żywej pamięci i będę nosić, jak długo zdołam. Piękny wiersz.
Piękne wersy i pełne głębi. Pozdrawiam :)