Go to commentsGarmino i woń przeszłości
Text 135 of 114 from volume: dziwowisko
Author
Genrepoetry
Formblank verse
Date added2021-03-27
Linguistic correctness
Text quality
Views1021

z sufitu

zwisają suche pęki roślin

jak naturalna metafora

dla ust

skrępowanych żałobną pustką


wystukuję w podłodze

prośbę


niczym ogień

ogarniam ją na krótko

swoją płomienną modlitwą

gorączkowo czepiając się życia

z palcami w piwie

sycę wzrok

widokiem pięknego drewna


głęboka czerń nocy

pokonując suchość w gardle

przechodzi w szarzyznę

przedświtu


ogrywam śmierć

ze złożonymi skrzydłami

i na nowo


wymyślam siebie

  Contents of volume
Comments (4)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
momentami kiczuje, np

dla ust
skrępowanych żałobną pustką
avatar
Człowiek JEST amoralny, niewdzięczny i wiecznie nienasycony.

Nawet na milimetr nie potrafi zbliżyć się do boskiego piedestału bez żałosnego żebractwa:

- daj!
- spraw!
- uczyń!

Lew zabija gazelę, bo musi nakarmić dzieci. Uzbrojony w bomby wodorowe, drony takie siakie i owakie, w głowice nuklearne i B-16 człowiek

zabije wszystko,
co oddycha -
i nawet powieka mu nie drgnie
avatar
Z palcami w piwie sycę wzrok widokiem pięknego drzewa

(patrz uważnie)

Lecz wciąż biadolę marudzę nie śpiewam
Krwi krwi mordu łaknę
Krew mnie od zawsze zalewa
avatar
Rozumiem ten nad piwem gorzki pesymizm, bo to był czas apogeum pandemii. Nikt z nas wówczas nie wiedział, czym się to - na całym świecie powszechne! - szaleństwo skończy.
© 2010-2016 by Creative Media