Go to comments'Kiedy umrę, nie płacz moja żono...'
Text 61 of 62 from volume: Kobieta
Author
Genrehorror / thriller
Formpoem / poetic tale
Date added2021-04-26
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views966

Kiedy umrę, nie płacz moja żono... 

Poeta przy szynkwasie w knajpie się przewraca 

niczym wstańka-wańka 


Żona przyjdzie wieczorem albo nocną porą 

względnie nad samym ranem. 

Speluna jej znana czy podobna karczma 

on i tak prześmierdł złowieszczo cebulowym śledziem 


i piwskiem cienkuszem popijanym wódą. 


Skarpetek cierpki fetor zasikanych portek 

aż pod obszczany zawiewa murek - 


... lecz kiedy umrę... - mamrze porzygany - 

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - 

Już zdechnij w końcu, co w tobie widziałam: 

ja mokra c**a, pusta rura, ciućma rozmemłana 

krzywo- i długobroda, z rozbieżnym zezem, o cyckach obwisłych 

i krzywym biodrze?... 


Kiedy umrę... , no to tę kitę odwal, k***a, raz a ostatecznie - 

przy śmietniku, na ławce, z rąbniętym ci przez kumpla Rolexem, 

który go opyli? Plus - minus ca dwadzieścia złociaków? 

Za ch**a nie będę więcej za tobą ryczała!... 


26.04.2021

  Contents of volume
Comments (2)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Wulgarniejsza wersja "Moskwy Karczemnej" Jesienina?
avatar
Nie tylko Jesienin... Swoje "ciągi" miewali i Gałczyński, i Broniewski, nie mówiąc o tzw. - w literaturze polskiej - pomniejszych.

Opisana wierszem historia jest autentyczna. Także portret "pani poetowej"; peel bowiem to mój dobry znajomy, który swoje miejsce w Wikipedii już dawno posiada...
© 2010-2016 by Creative Media