Text 255 of 255 from volume: A kiedy mi życie dopiecze
| Author | |
| Genre | poetry |
| Form | poem / poetic tale |
| Date added | 2021-08-15 |
| Linguistic correctness | - no ratings - |
| Text quality | - no ratings - |
| Views | 969 |

TLENU NASZEGO POWSZEDNIEGO
czmychnąłem z kojca bez grzechotki i bez smoka
nikt mnie nie niańczy nie dopieszcza i nie karmi
jakże bujanie można znosić wyszczepieni
i kołysanki dla poddanych królikarni
zaglądam w oczy srebrnym świerkom tło w źrenicach
winogronowo się rozpłaszczam mruczą usta
ściółka się tuli do pośladków cień do ściółki
utleniam płuca na leniucha - dziś rozpusta
wieczór wilgotne liczy kroki bywaj piękno
wymiatam resztki smakołyków łykam senność
dziękuję Ojcze za marzenia dzień bez kolców
z Tobą to zawsze pierwszorzędna randka w ciemno






Pisze jak potrafie w moim dialekcie. Nie wszyscy zalapuja :)