Tekst 255 z 255 ze zbioru: A kiedy mi życie dopiecze
| Autor | |
| Gatunek | poezja |
| Forma | wiersz / poemat |
| Data dodania | 2021-08-15 |
| Poprawność językowa | - brak ocen - |
| Poziom literacki | - brak ocen - |
| Wyświetleń | 968 |

TLENU NASZEGO POWSZEDNIEGO
czmychnąłem z kojca bez grzechotki i bez smoka
nikt mnie nie niańczy nie dopieszcza i nie karmi
jakże bujanie można znosić wyszczepieni
i kołysanki dla poddanych królikarni
zaglądam w oczy srebrnym świerkom tło w źrenicach
winogronowo się rozpłaszczam mruczą usta
ściółka się tuli do pośladków cień do ściółki
utleniam płuca na leniucha - dziś rozpusta
wieczór wilgotne liczy kroki bywaj piękno
wymiatam resztki smakołyków łykam senność
dziękuję Ojcze za marzenia dzień bez kolców
z Tobą to zawsze pierwszorzędna randka w ciemno








Pisze jak potrafie w moim dialekcie. Nie wszyscy zalapuja :)