Go to commentsRozdział 8. Kryzys gatunku /3
Author
Genrecommon life
Formprose
Date added2021-10-15
Linguistic correctness
Text quality
Views636

Przed rewolucją 1917 r. był okręgowym kuratorem oświaty, bolszewicy zmusili go do pracy w roli kierownika sektora metodologiczno-pedagogicznego miejscowego Prolet.Kultu.*) Budziło to w nim skrajne obrzydzenie.


Do samego końca swojej służby nie rozumiał, co oznacza szyfr skryty w tej nazwie, więc tym bardziej nim pogardzał. Dreszcz wstrętu wywoływali w nim samym swoim wyglądem członkowie miejscowego komitetu, współpracownicy oraz klientela całego tego metodologiczno-pedagogicznego sektora. Znienawidził nawet samo słowo *sektor*. Och, ten sektor! Fiodor Nikitycz, ceniący wszystko to, co wytworne, a więc także olśniewającą geometrię, nigdy wcześniej nie przypuszczał, że to tak matematyczne, wspaniałe pojęcie, oznaczające części pola figury wielokątnej, zostanie tak splugawione.


W nowej pracy Chworobjowa mierziło i wściekało prawie wszystko: posiedzenia, gazetki ścienne, pożyczki w kasie zapomogowej. W domu również nie znajdował wyciszenia dla swej dumnej duszy - tam także były nasiadówki, tanie kredyty i gazetki ścienne. Znajomi rozmawiali wyłącznie o chamskich według niego rzeczach: o pensjach, które nazywali zarobkami, o miesięczniku *Pomoc dla naszych dzieci* i o społecznym znaczeniu sztuki scenicznej *Pociąg pancerny*.


Nie było żadnej ucieczki przed sowieckim ustrojem. Kiedy samotnie przemierzał na spacerze ulice swego miasta, to także tutaj dobiegały jego uszu wstrętne frazy:


- ... a wtedy postanowiliśmy go wykluczyć ze składu kierownictwa...

- ... toż ja wówczas na to: na wasze PKK jest prima kamera! Prima!


I z męką patrząc na plakaty, wzywające obywateli do wykonania planu pięcioletniego w ciągu 4 lat, Chworobjow z irytacją papugował:


- Wykluczyć! Ze składu! Naturalnie! Prima kamera! Oczywiście! W ciągu 4 lat! A jakżeż! Chamska władza!


Kiedy jego metodologiczno-pedagogiczny sektor przeszedł na całotygodniowy reżim pracy, i zamiast zwykłej porządnej niedzieli dniem wolnym stały się dla niego jakieś fioletowe co piąte *okienka*, z obrzydzeniem załatwił dla siebie emeryturę i zamieszkał daleko za miastem. Zrobił to po to, żeby odejść od sowietów i ich władzy, która zawładnęła jego życiem i pozbawiła go spokoju.


Ten monarchista-samotnik całymi dniami przesiadywał na stromych skałach i stamtąd, patrząc na miasteczko, starał się myśleć o czymś przyjemnym: o modlitwach za wyniesienie na ołtarze jakiejś świątobliwej znakomitości, o egzaminach gimnazjalnych i o swoich krewnych, którzy pracowali kiedyś w ministerstwie oświaty narodowej. Niestety, co zadziwiające, jego myśli zawsze prawie natychmiast przeskakiwały na to, co radzieckie - i paskudne.


*Ciekawość, co się teraz wyprawia w tym przeklętym Prolet.Kulcie?*


Po czym przypominał sobie wprost o pomstę do nieba wołające inne epizody: demonstracje pierwszomajowe i październikowe, wieczorki rodzinne w klubach z wykładami uczonych i z piwem, półroczne sprawozdanie sektora metodologiczno-pedagogicznego.


* Wszystko mi odebrała władza sowiecka, - rozmyślał były kurator okręgowy, - zasługi, uzyskane stopnie kariery, ordery, szacunek i pieniądze w banku. Zabrała mi nawet moje myśli i podmieniła na swoje. Jednak jest taka sfera, do której bolszewicy nigdy nie przenikną - to moje od samego Boga dane sny. Noc przyniesie wytchnienie. W swoich snach ujrzę to, co będzie sercu miłe i przyjemne.*



1931



.......................................................................................


*) Prolet.Kult. - akronim rosyjskiej nazwy oddolnego ruchu społecznego w Rosji, który miał swoje początki jeszcze za caratu, w latach 1908-9 (na nasze *Prolet.ariacka Kult.ura*); w ramach tego projektu zakładano na terenie całego imperium pierwsze szkoły dla robotników

  Contents of volume
Comments (3)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Poleciłbym tę lekturę krakowskiej kurator oświaty. Może przestałaby się szmacić.
avatar
Dobrze pamiętam czasy, kiedy w oświacie PRL-owskiej rządziły kuratoria. To za ich wiedzą posyłano młodych, bez żadnego doświadczenia, bez wsparcia i bez należytego wynagrodzenia nieopierzonych nauczycieli na głuchą wieś daleko od szosy - i noszy - i radź sobie, ptaszyno, jak tylko potrafisz!

W 1. roku mojej pracy pedagogicznej dojeżdżałam każdego dnia do swojej wiejskiej 8-klasówki w Szopach 30 km wte i we wte 4 pociągami z przesiadką w Kartuzach i z przemarszem przez las w Mojuszu, co zabierało mi łącznie dodatkowe 4 godziny: wychodziłam z domu po 4:00 i wracałam przed 19:00.

Wszystko to w tamtych czasach nie było ż a d n y m wyjątkiem. Praca, warunki pracy, płaca, cały tzw. socjal były tak skonfigurowane, żeby - poza satysfakcją zawodową - wyżyłować ludzi i nie dać im nic w zamian.

Przy tak niskim jak wówczas wynagrodzeniu w oświacie żaden debiutant nie zarobił na tyle, by mieć choć jakieś - jakiekolwiek? -oszczędności. Czas ferii i wakacje były nie po to, żebyś sobie poleciał na Costa Brava, a po to, żebyś mógł do chudej pensyjki "dorobić".

Co obchodziło kuratora to, że nauczyciel - zwykle płci żeńskiej - pracuje jak za cara Grocha?? Jak długo będziesz profesjonalny w kieracie, gdzie robisz za osła??
avatar
Pamiętam, że w 1965 roku, kiedy miałem rozpoczynać swoją nauczycielską karierę, podstawowa pensja nauczyciela wynosiła równe 1000 złotych przy chyba 26-godzinnym, a może 24-godzinnym pensum. Nie podjąłem wówczas tej pracy, a kilka lat później w bliźniaczo podobnym zawodzie moja pensja to 2550 złotych, dlatego wielu kolegów z tego zawodu rezygnowało. Koleżanek nieco mniej.
© 2010-2016 by Creative Media