Go to commentsTelefon do przyjaciela 9
Text 190 of 255 from volume: Arcydzieło
Author
Genrefantasy / SF
Formprose
Date added2022-05-06
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views484

Sen stał się płytki. Aż do odemknięcia. Błyskało.

Jakaś szata szemrała, szeleściła, nie były to drzewa. Takiej sukni ja dawno nie widziałem. Tak bogatego przyodziewku. Brylanty, kryształki, i co tam jeszcze.

- Hapy bersdej tu ju. Hapy bersdej tu ju. Popłynęło.

A gawrony stare nie rozlatały się. A szata iskrząc nie wywołała szmergla w bożych pociechach. Ptak śpi przycupnąwszy. Na jednej łapie czasem, ale się nie kolebie. Nie widział ja ptaka, co by się przewracał z boku na bok. Taka jest przewaga ptaka. Że on czuwając więcej śpi, niż niejeden mąż w łożu we wiewiórkach prześcieradeł i puchowych pierzynach.

Miałem ja kiedyś taką babinę, nie pamiętam jak miała na imię. Ale wołali ją Merlyn Monroe. W pewnych kręgach. Dla mnie miała Sylwia na imię. Sylwia też ładnie. Może to właśnie była ona wróżka? Ani z nią o kupach, ani o spodenkach, co usmarkane mnie ochraniają przed przedmiotem obfitości zdarzeń z uczestnictwem niepowołanych. Jakoś nie czułem potrzeby. I ani razu nie powiedziała do mnie - Obyś zryżał. Co czyniło ten postęp, że miałem nadzieję na trwalszy związek. Miała piękne włosy. Blond. Ale czesała je w takie afrykańskie warkoczyki. Nic a nic mi to nie robiło. Jak jej się przyglądałem, to sam do siebie prawił - Lubię afrykańskie warkoczyki. Do seksu też mi nie było spieszno, co oznaką jest - zakochałem się. W platoniczności człek się chce zanurzyć. Objąć, spojrzeniem, spojrzeniem też. Nie miała męża. Bo co to za mąż, którego nie ma w domu? W kazdym razie nie było go, jak przychodziłem. To było coś bardzo dziwnego. Chyba miłość.

Nie kłamałą. Po prostu, nie mówiła całej prawdy. Bo czy mogła by ta miłość roztkwitnąć, gdybym wszystko wiedział? Nie.

Do brze nam było ze sobą, bo wiedzieliśmy o sobie tylko tyle, że nam jest dobrze ze sobą.


Błyskało - A to burza idzie. Grzmot. Ptaki rozpierzchły się. Dokąd to? Dokąd ulecisz?

Ja w aucie bym jeszcze podrzemał. Ale nie da się, jak las furczy a wiatru cug dobija do furt. Ocknąłem i przeciągnąłem się. Zastukało, załomotało w burty. Auto wysłało komunikat, że wszystkie wskaźniki są w porządku. Spojrzałem na stacyjkę, gdzie wisiał kluczyk. Tak jakoś śmisznie zwiasał - Wiadomo. Z metalu produkowanego u Gejtsa. Ale nie było tam główki lalki. Wokulski nie był złośliwy.

  Contents of volume
Comments (0)
ratings: linguistic correctness / text quality
no comments yet
© 2010-2016 by Creative Media