Author | |
Genre | poetry |
Form | poem / poetic tale |
Date added | 2025-08-27 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 57 |

(z homonimem)
Chciałem raz pogadać z ciekawym człowiekiem.
Myślę więc – przysiądę, jeśli ma ławeczkę.
Borguję już w necie – jest malarz, Mehoffer,
z ławeczką swą w Turku. Poznam go troszeczkę.
Nie wnikam w szczegóły, choć bilet... lotniczy;
jednak dziś z postępem trzeba iść, tak czuję.
Po wylądowaniu trochę zdziw mnie chwycił…
„W Polsce a ja mowy ni w ząb nie pojmuję”?!
To moja poruta! Za Bałtykiem „Turku”
powitało fińskie. Na dworze zimnawo.
Zmyliłem literkę. Tylko moja wina,
Nie przyuważyłem… jak to stać się stało?!
Teraz mus uważać. Kiedyś jeden student,
co zimą z Holandii do Sydney się wybrał,
zamiast wygrzać ciało, na kość je przemroził
w tym Sydney w… Kanadzie. Też się nie dopytał.
Pomny więc, miast „w Turku” wypisuję „Turek”,
gdzie chcę porozmawiać, na ławeczce przysiąść…
Wsiadam znów w samolot. Na szczęście pod Słońce.
Teraz lecę dobrze, nawet mogę przysiąc.
Wreszcie kres podróży. Jednak zbyt gorąco…
Przecież lato latem w tym roku nieletnie,
skąd więc taki tropik w Polsce mnie powitał?
„Ledwie dzień nie byłem…” – aż zakląłem szpetnie.
Turek, jednak Turek – prawdę oczy widzą,
tyle że nie nazwę, lecz osoby żywe,
na twarzy z karnacją południową wielce…
Trafiłem do Turcji?! Nie, to niemożliwe!
Jednak oczom swoim musowo zawierzyć.
Znowu moja wina… „Turek” – tak wpisałem,
zapomniawszy dodać, że o miasto chodzi,
nie zaś o człowieka z „opalonym” ciałem.
Nauczka bolesna… Znów bilet kupiłem,
za własne pomyłki się wykosztowałem,
Napisałem czujnie: „Polska, Turek, ławka”
i wreszcie dotarłem, gdzie z początku chciałem.
Siadłem na ławeczce obok Mehoffera,
grabulę podałem, „Zdzisiek jestem” – rzeczę.
„Słyszałem, żeś trochę po świecie się błąkał.
Józek mnie nadano. Odpocznij więc, człecze” –
tak mnie on przywitał. Choć uczeń Matejki,
nie pysznił się wcale. Ciut porozmawiałem,
na końcu wzdychając: „Koziołek Matołek
też ćwierć świata zjechał – w pół śmiesznie wspomniałem –
poszukując czegoś, choć pod nosem było.
Nie dopytał dobrze. Ja zaś, czy uwierzysz,
także niecierpliwym. Wyniosłem nauczkę.
Gdy się zbytnio śpieszysz, tylko diabła cieszysz”.
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
Fakt że łącznie wyszło 2 czy 3 kilometry, pod Olsztynem ;)
PS. Marnym pocieszeniem było, że tego dnia nie okazałem się jedynym, którego tak Google wykiwało w dojeździe na szkolenie ;)