| Author | |
| Genre | popular science |
| Form | prose |
| Date added | 2025-11-24 |
| Linguistic correctness | |
| Text quality | |
| Views | 32 |

Część druga
Jack i Jill, to były imiona, którymi łowca nazwał szczeniaki. Jill miała złe usposobienie. Gdy Lan przychodził aby dać jej jedzenie, wdrapywała się na najwyższy punkt swojego stanowiska i warczała, jadła tylko wtedy, gdy Lan się oddalił. Jack inaczej, schodził z najwyższego punktu swojego stanowiska aby spotkać swojego pana i zjeść natychmiast pokarm. Po miesiącu Jack tak urósł dzięki temu, że był uległy, iż Lan pozwolił jemu chodzić na wolności. Podążał za swoim panem, jak pies, a jego zabawne sztuczki zawsze cieszyły Lana i kilku przyjaciół, których miał w górach. W pobliżu leśnej chaty, gdzie mieszkał Lan była łąka, z której pozyskiwał dosyć siana aby nakarmić swoje dwa konie w czasie zimy. Kiedy nadeszła pora żeby ściąć siano, Jack, który był jego codziennym towarzyszem, podążał blisko jego nóg lub leżąc na lanowym płaszczu i strzegł go od takich straszliwych potworów, jak wiewiórki i inne stworzenia.
Któregoś dnia Lan natknął się na pszczele gniazdo. Jack kochał miód i wiedział co to dla niego oznaczało, że było gniazdo. Tak więc, kiedy Lan rzekł: „Miód Jack, miód!”, mały niedźwiedź zawsze przybiegał szybko do tego miejsca. Jack wiedział, że pszczoły mają żądła, dlatego zbliżał się ostrożnie do gniazda. Wtedy, gdy kilka pszczół wyleciało z gniazda, strącał je póki jedna po drugiej nie padały zgniecione. Kiedy w końcu uwolnił się od ostatniej pszczoły w gnieździe, najpierw jadł miód, a potem larwy i wosk, a na końcu pszczoły. To była dla niego wielka uczta.
Najbliższym sąsiadem Lana był Lou Bonamy, górnik. Mieszkał wraz ze swym psem w chacie leśnej położonej około mili od chaty Lana. Kiedyś, kiedy przyszedł zobaczyć Lana, powiedział: „ Lan, przyprowadź Jacka, to będziemy mieli trochę zabawy”. Ruszył w las, a Lan podążył za nim wraz z Jackiem u swych stóp. „Tam, Jack, miód, miód!” rzekł Bonamy i wskazał w górze drzewa ogromne gniazdo os. Jack spojrzał. Z pewnością tamte owady bzyczały i wyglądały jak pszczoły, azali nie mógł zrozumieć dlaczego gniazdo pszczół miało taki dziwny kształt i znajdowało się w takim miejscu. Jednak wdrapał się na drzewo. Mężczyźni czekali. Jack dosięgnął gałęzi, gdzie umieszczone było wielkie gniazdo wysoko ponad głęboką wodą. Posuwał się wzdłuż gałęzi ale bardzo ostrożnie. Następnie postąpił dalej przed siebie. Co za ogromne mnóstwo pszczół! I pszczoły bardzo skąpe w miód! Wobec czego posuwał się dalej naprzód. Osy bzyczały rozeźlone, a wtedy cofnął się. Bonamy zachęcał czule: „Miód, Jack, miód!”. Jack ruszył powoli, odczekał dłuższą chwilę, póki wszystkie osy nie wróciły do gniazda. Potem poruszył się cicho wzdłuż gałęzi. Gdy był ponad gniazdem włożył jedną, mniejszą łapę w otwór gniazda, a drugim ramieniem sięgnął po gniazdo. Wtedy zeskoczył z gałęzi do strumienia znajdującego się poniżej zabierając ze sobą gniazdo i osy w gnieździe. Gdy tylko wpadł do wody, rozdarł gniazdo na kawałki swoimi tylnymi łapami. Gniazdo popłynęło dalej w dół strumienia podczas gdy miodny grzebień leżał w pobliżu brzegu strumienia. Jack niezwłocznie popłynął ku niemu. Większość os była martwa lub zbytnio przemoczona aby zagrozić i stać się niebezpiecznymi. Jack podniósł grzebień z brzegu, z tryumfem. Tam nie było miodu, oczywiście, ale mnóstwo tłustych, białych larw, które były prawie tak samo smaczne. Jadł póki jego brzuszysko nie wyglądało jak mały, gumowy balon. „Co o tym myślisz, Lou?” zapytał Lan. „Śmiejmy się z siebie...” odparł Bonamy.






ratings: perfect / good