Go to commentsPirofictwo
Text 73 of 73 from volume: Wiersze II
Author
Genrepoetry
Formblank verse
Date added2025-12-31
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views26

kupiłem ten budynek z myślą założenia w nim 

Instytutu Radłowego (nie mylić z: Radowego). 


usiłowałem wmawiać, że to nie żadna 

komora gazowa na obrzeżach Krwawistanu, 

ślady paznokci na  brudnych ścianach, 

wydrapane smugi 

– to swoiste dzieło sztuki współczesnej, 


a w ogóle – jesteśmy w Jęczmiennogrodzie, 

największej wiosce Przenicznolandii. miło tu, choć 

znojnie, poczciwość w każdej z grud. 


zjawiło się paru smutnistów twierdzących, 

że wcześniej w tych murach mieściła się 

kostnica i prosektorium, 

a tam, gdzie ustawiłem obsypane ziemią biurka  

– krojono. 


nie pogorszył mi się nastrój. choć już nie chciałem 

orać, wysiewać. budynek miał stać się 

moim domem. powiesiłem bukieciki w ramkach, 

zegar z wyszczerzonym cyferblatem. krzesła się 

ustawiło, odświeżacz został użyty, coby tak 

nie wionęło cmentarzem. 


przyszli następni, z jeszcze bardziej marsowymi 

minami. i z krzykiem, że jestem głupi z tym swoim 

osiedlaniem się, próbą obłaskawienia, 


a pod warstwą poskrobanej farby drzemią freski, 

bo przed setkami lat to miejsce 

było świątynią wyjątkowo parszywej sekty, 

a tam, gdzie stoi łóżko, składano ofiary całopalne. 

nie ze zwierząt. 


mam to gdzieś. włączyłem media. Nickelodeon w 

telewizorze, Nickelback w radiu. siedzę 

uśmiechniuteńki, ciało coraz bardziej 

przygotowuje się na ostrą blachę, 

jeszcze nierozpalony ogień. 


będzie dobrze.

  Contents of volume
Comments (0)
ratings: linguistic correctness / text quality
no comments yet
© 2010-2016 by Creative Media