Go to commentsI've killed myself
Text 2 of 2 from volume: niczym nie spowodowane
Author
Genreprose poetry
Formprose
Date added2013-02-07
Linguistic correctness
Text quality
Views2449

Jego frustracja tą całą sytuacją rosła z każdym krokiem, a każda sekunda potęgowała uczucie nienawiści do całego świata. Jeszcze jak na złość ta cholerna torba, ważąca (w jego mniemaniu) minimum dwa razy więcej niż on sam, zaczynała obciążać także jego serce. Napompowane krwią po same brzegi, pulsujące w nieziemskim tempie, przygniecione kamieniem ważącym przynajmniej kilka ton plus bagaż na dobitkę. Ciśnienie rosło, zatykało uszy a on pozostawał sam na sam ze swoimi chorymi myślami, które zarażały ostatki zdrowych komórek. Próbował z nimi rozmawiać i uspokajać je tandetnymi historiami o wiecznej, jedynej i przeznaczonej miłości, o tym, że teraz jest już o krok bliżej. Przekupywał je tanimi filozofiami mówiącymi o happy endzie ludzkiego życia i przeznaczeniu człowieka do życia w szczęściu. -Skoro na końcu ma być dobrze, a teraz jest niedobrze to znaczy, że świat się nie wali- dedukował. Wcale nie miał racji. Jego świat leżał w gruzach i sam nie wiedział co ma dalej robić. Sam wolałby, żeby koniec nastał teraz bez względu na to czy jest dobrze czy też nie jednak biegł przed siebie bez namysłu dokąd.

Po naiwnych i uspokajających rozmowach ze swoim wewnętrznym krzykiem  uciszył go na tyle by usłyszeć śmiech pewnego dziecka. Momentalnie na jego twarzy pojawił się uśmiech i wyglądał tak jakby nigdy nic złego mu się nie przytrafiło. Otworzył zaślepione oczy i zobaczył czteroletnią dziewczynkę z małym, plastikowym wózeczkiem. Mówiła ona do swojej ukochanej lalki: - Nigdy Cię nie opuszczę Anastazjo. Na zawsze już zostaniesz moją przyjaciółką. Jesteś moim największym skarbem. Ja będę pomagała tobie a ty mnie. Nic nie jest w stanie zniszczyć naszej przyjaźni. Kocham Cię, bezwarunkowo. Cokolwiek by się nie działo pozostaniemy na zawsze- ty i ja.- Piękny monolog przerwał głos mamy, która zawołała dziewczynkę obiecując drobny słodki prezent. Dziewczynka powoli zaparkowała wózeczkiem przy sklepie i powiedziała: - Nigdzie się stąd nie ruszaj. Zaraz przyniosę nam coś pysznego.  

Błękitne oczy Xa zalały się ciężkimi łzami. Wystarczyło kilka małych wielkich słów a jego chwilowy spokój przerodził się w pewien obłęd. Podbiegł do wózka, który samotnie stał przed drzwiami sklepu, porwał bez zastanowienia plastikową Anastazję i uciekł. Biegł co raz szybciej. Już nawet ciężka torba w niczym mu nie przeszkadzała. Zostawiał za sobą jedynie słone krople wyciskane resztkami sił. Jego serce pękło pod ciężarem tego wszystkiego co zabijało Xa, rozlało się po całym ciele i wszystkie zakamarki jego duszy zbrukane były krwią, w której pływały gródki cierpienia. Biegł potrącając wszystko po drodze, nic nie stanowiło mu przeszkody. Biegł szybciej niż sam potrafił a jego dusza wyprzedzała ciało.  Teraz liczyło się tylko to, żeby znaleźć się jak najdalej od tego wszystkiego co prowokowało myśli, od tego wszystkiego co pobudzało wspomnienia, od tego wszystkiego co potęgowało uczucia.

Kiedy zabrakło już tchu a ostre powietrze w jego płucach wywoływało duszności zatrzymał się i zaczął zastanawiać się co on wyprawia, po co to wszystko. Natłok wszystkich myśli nagle zaczął wylewać się ustami:

- Przepraszam cię Anastazjo, ale musiałem to zrobić. Ona musi wiedzieć, że nie można przywiązywać sie do ludzi. Nikt nigdy nie będzie przy niej zawsze i bez względu na wszystko. Ludzie są właśnie takim nic nie wartym plastikiem. Niech wie, że ludzie zawsze są egoistami i bez względu na to jak bardzo bezwarunkowa byłaby jej miłość oni potrafią się odwrócić, kopnąć w tyłek lub nawet wbić nóż w plecy w momencie, gdy poświęca im wszystko co posiada. Ona robiła dla ciebie wszystko, dzieliła się z tobą wszystkim, kochała bardziej niż wszystko inne. Liczyła na to, że wreszcie kiedyś się odezwiesz, wstaniesz z tego marnego wózeczka, złapiesz ją za rękę i pobiegniesz, spełniać marzenia. Tak będzie jej łatwiej, bez ciebie. Może nie teraz bo strata boli okropnie ale kiedyś tam, jak będzie dużą dziewczynką będzie wiedziała, że kiedy mówi do drugiego człowieka: `Niegdzie sie stąd nie ruszaj` nikt wcale nie będzie na nią czekał. Wzruszy wtedy ramionami i będzie mogła iść dalej sama a jej świat tylko delikatnie drgnie nie ginąc w ruinach. Giń przeklęta Anastazjo. Plastik jest tylko plastikiem.- Po tych słowach bez żadnego namysłu urwał lalce głowę i uderzył nią o ziemię. Zabrał swoje rzeczy i już z lżejszym sercem ruszył przed siebie, zapominając o wszystkim co miało przed chwilą miejsce. Nie obchodziło już go, że z plastikowego otworu po głowie wolnymi kropelkami zaczęła sączyć się ciepła krew nic nie wartej, plastikowej Anastazji.


  Contents of volume
Comments (4)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Drogi autorze. Brakuje sporo przecinków. Dodatkowo czteroletnia dziewczynka nie wyraża się w tak dorosły sposób. Widać sporo goryczy w tym pisaniu, jakby po stracie kogoś lub czegoś. Ogólnie mi się podoba. Pozdrawiam
avatar
Dość ciekawa fabułka, ale wypowiedzi są rzeczywiście zbyt dojrzale jak na czteroletnią dziewczynkę. Do tego typu treści przydałaby się odrobina doświadczenia lub tez wiedzy z zakresu psychologii rozwojowej.
Natomiast bez żadnych skrupułów komunikuję, że brakuje nie sporo przecinków, a bardzo dużo. Nie najlepiej jest też z ortografią. Niżej wymienione zwroty należy pisać łącznie: coraz, niewartym, niewartej. W pięciu przypadkach brakuje spacji przed lub po myślniku. A teraz wymienię kolejno zwroty, przed którymi brakuje przecinków: a on, to znaczy, co ma, czy jest, czy też, jednak, by słyszeć, jakby, Anastazjo, a ty, pozostaniemy, obiecując, a jego, co zabijało, potrącając, a jego, co prowokowało, co pobudzało, co potęgowało, a ostre, zatrzymał się, co on, Anastazjo, jak bardzo, oni potrafią, co posiada, bo strata, ale kiedyś, będzie, nikt, wcale, a jej, nie ginąc, co miało (35 błędów). Natomiast zbędne są przecinki przed: bezwarunkowo, bez ciebie.
avatar
Treść podoba mi się bardzo, pomimo braku przecinków, to należałaby poprawić:) i jeszcze jedna uwaga. Czteroletnie dzieci wypowiedziałyby te zdania:
"Nigdy Cię nie opuszczę Anastazjo. Na zawsze już zostaniesz moją przyjaciółką. Jesteś moim największym skarbem. Ja będę pomagała tobie a ty mnie. Nic nie jest w stanie zniszczyć naszej przyjaźni. Kocham Cię, bezwarunkowo. Cokolwiek by się nie działo pozostaniemy na zawsze- ty i ja" w nieco innym - dziecięcym języku. Aby przekonać czytelnika, należy być wiarygodnym w tym, co piszemy. Ale samo opowiadanie i przekaz naprawdę ciekawy:)
avatar
Przekaz opowiadanka chybiony. Na naszym świecie jest coraz więcej bardzo niebezpiecznych wariatów, którzy zrobią wszystko, żeby ludzi traktować jak posłuszne roboty, ale...

to wciąż tylko m a r g i n e s,

na którym od zawsze byli - i gdzie pozostaną na zawsze.

Rolą nowoczesnych społeczeństw jest leczenie zaburzeń spcjopatycznych u ich źródła, tj. już na poziomie dysfunkcyjnej rodziny.

U nas tego problemu ni 300 plus, ni 500 plus w żaden sposób nie rozwiązuje. Rodziny typu "samotny rodzic plus dzieci"

/aż 1.700.000 dzieci w Polsce jest półsierotami, czyli ma tylko albo ojca, albo matkę, bo drugi rodzic się wymiksował/

poza wsparciem finansowym wymagają wszechstronnej pomocy "sąsiedzko-rodzinnej",

a tego u nas, w tym chrześcijańskim bogoojczyźnianym narodzie, przecież nigdzie nie ma
© 2010-2016 by Creative Media