Go to commentsSarny
Text 6 of 29 from volume: Podpatrzone w Starej Hucie
Author
Genreprose poetry
Formprose
Date added2011-02-27
Linguistic correctness
Text quality
Views3428

Sarny


Ich głowy jak u zgrabnych panien. Strzelające w górę nocą, może po to, by zębami przystrzyc rogi księżyca, to pochylone w dół,  aby skubnąć kęs trawy. Uszy mają jak znaki zapytania, bezustannie skierowane ku szmerom przestrzeni. Wdzięczne w ruchu, zwinne jak tancerki,  wachlują powietrze wrażliwymi nozdrzami. Wychwytują wszystkie wypływające z jakichś ciemności i skradające się, albo przyczajone na skraju łąki życia, niepokojące nutki zagrożenia.

Baczą uważnie, czy nie skrada się woń zgłodniałego lisa, psa lub wilka.

Czasem dociera do ich nozdrzy cuchnący zapach osobnika, dyszącego nadymającą go śmiertelną sytością. To homo z giwerą przystawia do oczu lornetkę. Ale w swym egoizmie i zachłanności, zamiast powiększać swój zachwyt urodą saren, on zda się częściej  przybliżać ich zagładę.

Sarny wyznaczają swoją obecnością sam środek sceny pola, łąki, lasu, który stanowi centrum ich świętej ciszy. Niepokój spycha je po słonecznym w dzień, albo księżycowym w nocy ukosie horyzontu na daleki brzeg. Dalej pozostaje im już tylko skok przez Sarni Rów wpadający do Baryczy, który daje im na jakiś czas okruchy spokoju.

Za dorosłymi sarnami, jak jakieś przypadkowe księżycowe dziecko, czasem podąża na cieniutkiej  nitce strachu i nadziei sarniątko, niczym przygarnięty podrzutek.

  Contents of volume
Comments (4)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Sarny to wdzięczne obiekty do obserwacji. Byłam kiedyś świadkiem bajecznej scenki. Mieszkam w otoczeniu lasów, więc do domu zawsze jadę przez las. Którejś jesieni jechałam bardzo krętą drogą, wczesnym rankiem, wokół świat ubrany był w szronowe koronki. Wyjechałam zza zakrętu i kątem oka dojrzałam grupę saren na poboczu. Zwolniłam, ale nie zatrzymałam się, bo myślałam, że nie odważą się wyjść na drogę. Jednak nagle ruszyły. Dwie zdążyły przebiec przed maską samochodu, trzecia wykonała nieprawdopodobny skok, przefruwając ponad maską auta jak baletnica. Reszta zrezygnowała i cofnęła się do lasu. Gdy auto wyhamowało, po sarnach nie było śladu. A ja stałam na poboczu kilka minut i nie mogłam dojść do siebie z zachwytu. Teraz w tym miejscu zawsze jadę powoli i rozglądam się za moją baletnicą.
Kasia
avatar
Bardzo piękny obrazek z lasów nad Baryczą, jakich u autora (tak mi się wydaje) można znaleźć wiele. Pięknie wspólgra z nim ocena Kasi, czyli Specjałki.
avatar
Sarny jako dzieło Stworzyciela nieba i ziemi (patrz tytuł) są równie piękne jak lisy, psy czy wilki (vide kolejne frazy).

Opozycja ZIEMIA - NIEBO ma sens równie szeroki, jak antynomia SARNY - WILKI, MY - ONI, PIEKŁO - NIEBO itd., itd.
avatar
Dzięki serdeczmne Emilio, za przeczytanie i komentarz do notatki, z mojej kiedyś i ukochanej do dziś, dzięki wspomnieniom, Starej Huty.
© 2010-2016 by Creative Media