Go to commentsSkrawek matrycy
Text 18 of 27 from volume: Pułapka na przetrwanie
Author
Genrepoetry
Formblank verse
Date added2013-03-15
Linguistic correctness
Text quality
Views2704

Skrawek matrycy




Miałem kiedyś takie słońce w łóżku  -

ciężko stąpało po pierzynie,

zdyszane od gorąca.


Wyprowadziłem je na szczyt nienawiści,

gdzie stopy nagiej kobiety nie sięgają zenitu,

znają jedynie biel prześcieradła.


Monotonne skrawanie -

samotna wypowiedź z wnętrza

jeszcze umie grzać bezpańskie psy, trzymać się pierzyny,

mordować pod włos kobietę; znam jej gorycz,

“kocham cię`

i coraz więcej do płukania gardła.


Wyciskam w takie „kocham” moje ciało jak cierpką cytrynę,

rozważniej przedzieram się po łóżku,

moja kręta mądrość nienawidzi tej kobiety coraz bardziej-

mężczyzna po fakcie (niczym bezpański pies)

wciska sobie w dłoń szklankę wódki,

swój skrót dla trajektorii ucieczki.


Jednej nocy „poezja życia” zarzygana na śmierć

i udawany wzwód.


On -



po


  Contents of volume
Comments (3)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
W sumie smutny związek.
avatar
W tym wierszu, który moim zdaniem mógłby być z powodzeniem przekształcony w małą prozę ująłeś, w poetycko nierówne kaskady słów, nieźle znaną i przez wielu doświadczaną, rzeczywistość związku mężczyzny i kobiety. Rzeczywistość chyba nie tak rzadką, w zasadzie przez większość wstydliwie przemilczaną.
avatar
Prawdą iż przesyt w rutynę się zamienia
nudną nienawistnie bo nawet najgorętsza
namiętność wymęczy niczym kanikuła
skwarnym uściskiem i suchym pocałunkiem

powlekając oczy niebiańskim odblaskiem jak
niebieską bywa emalia swojskich miraży
nie najgłębszych uczuć pod miłosny wieczór

wciąż upalny kiedy drażnią terkoczące
pasikoniki ale pieści chłodny dotyk wody
i mydło zielnym zapachem cytrynowej trawy
© 2010-2016 by Creative Media